III

103 5 2
                                    

Następnego dnia Taehyung zapukał do Jungkooka.

-Cześć, tak pomyślałem, że może w ramach podziękowania za wczoraj zabrałbym cię wieczorem na jakieś lody albo coś, hmm?

-No nie wiem.

-Proooszę. -Tae uroczo się uśmiechnął. Kook nie mógł odmówić tym słodkim oczkom.

-No dobrze, niech będzie. -westchnął brunet.

-Bądź gotów na 19.00 -Kim uśmiechnął się szeroko i wrócił do siebie.

Punktualnie o umówionej godzinie Jeon czekał przed hotelem na szatyna, który po chwili pojawił się z szerokim , kwadratowym uśmiechem na ustach. Było ciepło, słońce lekko przygrzewało, a od morza wiał leciutki wiaterek.

-To na co masz ochotę? Lody, gofry, czy coś innego? -zaczął Taehyung.

-Ty mnie zaprosiłeś, więc ty wymyśl. Mi jest to obojętne. -odparł po namyśle brunet.

-No to będą lody z niespodzianką, chodź. -złapał Jungkooka za rękę i pociągnął za sobą. Poszli do miejsca, którego Jeon nie znał, daleko od zatłoczonego o tej porze centrum.

-Poprosimy o dwa lody z niespodzianką -powiedział Tae do sprzedawczyni.

-O co chodzi z tą niespodzianką? -zapytał Kima brunet. -Nigdy czegoś takiego nie jadłem i trochę się obawiam.

-Nic się nie bój. To polega na tym, że w środku znajdujesz owoce, czasem galaretkę. -odparł i podał mu słodycz. -Smacznego!

-Mmm... dobre te lody! O, jest niespodzianka... O, kurcze!

-Co się stało, Jungkook? -zaniepokoił się szatyn.

-Ta niespodzianką była truskawka,a ja jestem na nie mocno uczulony!

Brunetowi spuchł język, na rękach pojawiła się wysypka i Jeon zaczął mieć trudności w złapaniu oddechu. Już zaczął mdleć, kiedy Taehyung wyciągnął z kieszeni strzykawkę z adrenaliną i wbił igłę w ramię chłopaka. Po chwili stan bruneta poprawił się, więc postanowili już wracać do hotelu, ale plażą, gdyż budka z lodami była blisko morza. Z Kookiem było już lepiej, więc usiedli na ciepłym piasku i oglądali zachód słońca. Byli sami, większość ludzi bowiem wróciła już do hoteli lub spacerowała po pięknym rynku.

-Przepraszam, że tak źle się czułeś przeze mnie. Powinienem najpierw cię spytać, czy jesteś uczulony. -zaczął cicho Taehyung.

-Nic nie szkodzi. To ja powinienem ci o tym powiedzieć. Ale skąd ty w ogóle wziąłeś adrenalinę?

-Jestem silnie uczulony na pomarańcze i już jeden mały kawałek może mnie zabić.

-Dziękuję, że mnie uratowałeś. -powiedział Jungkook i położył delikatnie rękę na dłoni szatyna, który na ten gest uśmiechnął się i przymknął oczy. Siedzieli tak jeszcze dłuższy czas, po czym razem wrócili do hotelu.

$$$

W nadmorskich miejscowościach często występują sztormy i burze. Tej nocy w Busan lało jak z cebra, grzmiało i huczało niemiłosiernie, a na niebie była jedna wielka dyskoteka piorunów. Brzeg zalewały dwumetrowe fale, a po ulicach płynęły rzeki wody. Hotel aż się trząsł od tego wszystkiego. No i jak tu spać w taką pogodę, zwłaszcza jeśli ktoś boi się burzy? Taehyung siedział pod kołdrą z latarką, bo przez silny wiatr drzewa pozrywały linie z prądem i teraz pół miasta siedziało w egipskich ciemnościach. Potwornie bał się burzy i teraz, kiedy on został bez światła, a grzmoty rozbrzmiewały po całej okolicy, trząsł się tak bardzo, że aż łyżeczka stukała o jego kubek z kiślem, który trzymał w ręce.

Jungkook siedział i słuchał, jak krople deszczu uderzają o jego okno. Ogromnie lubił też szum drzew podczas ulewy. Nagle ktoś zapukał do jego pokoju. Jeon był przekonany, że to Seokjin chodzi i roznosi świece lub latarki, jak to zwykle robił, gdy nie było prądu. Otworzył drzwi i ze zdziwieniem powiedział:

-O, Taehyung?

-Cz-cześć Jungkook, m-mogę wejść?

-No zapraszam. -westchnął brunet i wpuścił szatyna opatulonego mięciutkim kocykiem i wyraźnie wystraszonego.

-Czy mogę dzisiaj u ciebie spać? Boję się burzy, a z tobą będę czuł się bezpieczniej.

Kook miał ochotę wyrzucić szatyna z pokoju. Taki duży chłop, a zachowuje się jak dziecko... urocze, smutne i przestraszone dziecko, na które teraz patrzył. Serce mu zmiękło momentalnie. Usiadł na kanapie i powiedział do Kima:

-No dobra, jak chcesz, to śpij na łóżku.

-Nie, wystarczy mi kanapa. -Tae przysiadł się do bruneta. Nagle przeraźliwie zagrzmiało. Szatyn przytulił się mocno do Jeona, trochę nawet ZA mocno. Jungkook już miał zamiar go odepchnąć lub jakoś wyswobodzić się z tego uścisku, ale Taehyung położył głowę na jego kolanach. Kook pogłaskał delikatnie szatyna po plecach, żeby go uspokoić. Z czasem nawet zaczął bawić się jego miękkimi włosami. Po chwili słychać było ciche chrapanie Kima. Wyglądał tak słodko, kiedy spał. Jungkook uśmiechał się patrząc na niego. Po chwili wstał, wziął chłopaka na ręce i ostrożnie przeniósł na łóżko, przykrywając go kocykiem. Sam wziął poduszkę i położył się na kanapie, szepnąwszy wcześniej Taehyungowi -,,Dobranoc, słodkich snów''.


Nad morzem w Busan~taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz