VIII

87 4 0
                                    

Rano Taehyung obudził się z lekkim bólem głowy. Był jeszcze nieco osłabiony po przeziębieniu, ale czuł się już dobrze. Zobaczył obok siebie słodko śpiącego Jungkooka, który wyglądał jak uroczy króliczek. Nie miał serca go budzić, więc cicho wstał i poszedł do kuchni zrobić sobie śniadanie. Włączył sobie jedną z piosenek jego ulubionego zespołu, ale przypomniał sobie tę scenę z Busan, kiedy Kook przyszedł do jego pokoju wściekły o poranną pobudkę, więc przyciszył trochę muzykę. Robiąc sobie kawę cicho podśpiewywał: ,,Baby, baby geudaenun caramel machiato...''(baby, jesteś karmelowym machiato). Do kuchni wszedł Jungkook, przeciągnął się i mocno przytulił Kima od tyłu.

-Cześć, Taehyungie. Skąd wiedziałeś, że zawsze chciałem, żeby ktoś mnie obudził tą piosenką?

-Nie wiedziałem. Po prostu bardzo ją lubię. Ty słuchasz BTS? -zapytał lekko zdziwiony szatyn.

-Tak, ty też?! -i obaj zaczęli piszczeć jak nastolatki i podskakiwać z radości. Byli tak głośni, że aż sąsiedzi z pobliskich domów zaczęli wyglądać przez okna dziwiąc się, co się dzieje u Jungkooka. Później chłopcy tańczyli do swoich ulubionych melodii, świetnie się przy tym bawiąc. W pewnym momencie Taehyung powiedział:

-Kookie, mam dwa bilety na koncert BTS w Seulu. Czy chciałbyś pójść tam ze mną? -Jeon wytrzeszczył szeroko oczy i z otwartymi ustami patrzył na szatyna, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał.

-Oczywiście! -wykrzyknął i prawie udusił Kima mocno go przytulając. -Jakim cudem udało ci się zdobyć bilety? Przecież rozeszły się w pięć minut!

-Kupiłem już wcześniej, bo chciałem pójść tam ze swoim byłym chłopakiem, ale rozstaliśmy się. Już miałem jeden oddać koledze, lecz pomyślałem, że pójdę z tobą.

-Och, dziękuję Taehyungie! -brunet pocałował chłopaka w usta.

Nadszedł długo wyczekiwany dzień koncertu. Chłopcy od rana byli podekscytowani, a przygotowania zaczęły się już po śniadaniu.

-Hmm, chyba wszystko mam: telefon, aparat, portfel, bilety...- mruczał do siebie szatyn. Nagle z zamyślenia wyrwał go głos Jeona: -Aaa, Tae, w co ja mam się ubrać?!

-We wszystkim wyglądasz wspaniale, Kookie.

-Aleś pomógł! Pierwszy raz idę na taki koncert i nie wiem, jak to wygląda.

-Przede wszystkim załóż coś wygodnego, np. tę czarną koszulkę i do tego może te poszarpane jeansy. Lepiej weź wygodne buty, bo będziemy cały dzień stać.

Już o 12.00 byli pod stadionem, na którym miał się odbyć koncert, choć impreza zaczynała się dopiero o szóstej. Pomimo, że było tak wcześnie, na parkingu przed budynkiem był tłum ludzi, jedni śpiewali piosenki, drudzy, korzystając z tego, że mają trochę miejsca, tańczyli do tych piosenek, inni po prostu rozmawiali ze sobą.

-Ile tu ludzi? -powiedział zszokowany Kook.

-Będzie ich jeszcze więcej. -przyznał Tae, podchodząc do grupy osób. Brunet stanął z boku, nie chciał przeszkadzać Kimowi w nawiązywaniu nowych znajomości. Jeon był bardzo nieśmiały, a jego przeżycia sprawiły, że bał się nowych ludzi. W pewnym momencie zdawało mu się, że widzi znajomą postać, która znikła za samochodem stojącym niedaleko. Poszedł tam i już wołał radośnie: -Yoogyeom, co ty tu...- lecz ku jego zdziwieniu nikogo tam nie było. Odwrócił się smutny i wpadł na Taehyunga, który powiedział z wyrzutem: -Jungkook, gdzie ty się włóczysz?! Nie chodź tak sam, bo się zgubisz, a widzisz, ile tu ludzi. I nie stój tak, chodź ze mną, poznasz nowych kolegów. -złapał rękę bruneta i pociągnął go za sobą.

Na koncercie obaj bawili się doskonale. Do domu wrócili wyczerpani, ale radośni. Jungkook od razu padł na łóżko, nawet się nie przebierając. Taehyung poszedł do kuchni napić się soku, a kiedy wszedł do sypialni, położył się obok bruneta.

-Jungkookie, wiesz na co mam teraz ochotę?- mruknął cicho szatyn, jednak w odpowiedzi otrzymał tylko słodkie chrapanie. Cmoknął Jeona w policzek i powiedział: -Dobranoc. -po czym zgasił światło i zasnął.

$$$

Jungkook wiercił się strasznie przez sen. Miał koszmar: śniło mu się, że widzi swojego chłopaka wypadającego z balkonu. On trzyma ciężką figurkę w ręce i już ma uderzyć, kiedy słyszy ten odgłos uderzenia o beton. 

Brunet obudził się w środku nocy z krzykiem. Usiadł na łóżku i spojrzał w prawo na Taehyunga. Chłopak patrzył na niego przerażonymi oczami, a po chwili zaczął go uspokajać: -Ciii, już dobrze, wszystko w porządku.

-Tae, nic ci nie jest? -zapytał z troską. -Nie zrzuciłem cię z łóżka?

-To nic. -uśmiechnął się szatyn. -Coś ci się śniło?

-Koszmar, ale nie chcę o tym rozmawiać.

-Już dobrze, Kookie. -chłopak przytulił się do bruneta.

Jeon był wystraszony. Takie koszmary śniły mu się co noc po tym nieszczęśliwym wypadku. Kook często wiercił się w nocy i spadał z łóżka, ale to wszystko ustało już jakiś czas temu. Brunet bał się, że to znów powróci. Teraz próbował zasnąć, ale nie mógł.

Po śniadaniu Kim powiedział, że musi jechać do swojego mieszkania.

-Kookie, przecież muszę pracować, nie mogę być na wiecznym urlopie.

-Możesz, ja ci pozwalam.

-Ale moja ambicja nie. Zresztą muszę tam jechać, bo mój współlokator też wyjechał na dłużej. Trzeba sprawdzić, czy wszystko jest OK. Wezmę też kilka rzeczy.

-Ale wrócisz tu do mnie i będziesz dalej ze mną mieszkać?

-Oczywiście, że tak! Przecież nie zostawię mojego chłopaka samego. -Tae uroczo się uśmiechnął. -To przebierz się i jedziemy.

Gdy zaparkowali pod blokiem Kima, chłopak od razu wysiadł i szybkim krokiem poszedł do swojego mieszkania, a Jungkook za nim. Szatyn zaczął krzątać się po pokojach. Wszystko było w idealnym porządku. Kook był przerażony, gdy ogarnął, że jego chłopak mieszka na piątym piętrze.

-Boisz się wysokości? -spytał zmartwiony szatyn.

-N-nie. -odpowiedział lekko pobladły Jeon.

Gdy Kim wszedł do łazienki, brunet usłyszał głośny krzyk, jakby ktoś wypadł z okna. Wyjrzał szybko przez balkon, ale na szczęście nikogo tam nie było.

-Co robisz, Kookie? -zapytał Tae widząc swego chłopaka mocno wychylonego.

-Ja? Nic. Coś mi się tylko zdawało.

-Nie rób tak, Jungkookie, bo spadniesz. -Kim złapał rękę bruneta i pociągnął go do mieszkania. -No, już wszystko mam, więc możemy wracać.

Do końca dnia Jeon zastanawiał się i rozmyślał nad swoimi przywidzeniami: tym, że widział Yoogyeoma -swojego zmarłego chłopaka -i tym, że słyszał jego głos. Stwierdził jednak, że za bardzo się tym przejmuje i dał temu spokój.

Nad morzem w Busan~taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz