XV

57 2 2
                                    

Dzisiaj znowu do Taehyunga przyszedł Jimin, niby w odwiedziny. Kook miał już tego po dziurki w nosie. Nie mógł wytrzymać w pokoju, gdzie siedział już któryś cały dzień, żeby nie przeszkadzać przyjaciołom. Coraz to chodził a to do kuchni, a to do łazienki, a to jeszcze gdzieś indziej, żeby wiedzieć, co się tam u nich dzieje. Był cholernie zazdrosny o szatyna i nie mógł znieść tego, że spędza on z Parkiem coraz więcej czasu. Widział, że oczy Kima same śmieją się do Jimina, a Kook na to nic nie mógł poradzić. Właśnie wracał z kuchni z jabłkiem w ręku, gdy zobaczył tę oto scenę: przyjaciele, tak niby żartem, odgrywali scenę zaręczyn. Rudzielec klęczał przed Tae, który miał w oczach i na czole wypisane wielkimi literami ,,TAK!''. Na ten widok Jungkooka coś ścisnęło w środku, a serce boleśnie zakuło. Cicho poszedł do pokoju, usiadł na łóżku i z głową w poduszce płakał jak małe dziecko. Nagle poczuł na ramieniu czyjąś rękę, znajomą rękę. Pociągnął lekko nosem i myśląc, że obok niego siedzi szatyn, cicho powiedział: -Nic mi nie jest, to tylko mała alergia na kurz... -lecz gdy odwrócił głowę, zobaczył Yoogyeoma, który ciepło się do niego uśmiechał. Przytulił mocno Kooka i ucałował w czoło. Brunet od razu poczuł się znacznie lepiej.

Jungkook coraz częściej tęsknił za Yoogyeomem. To była wielka miłość bruneta, która niestety odeszła już na zawsze. Teraz Kook miał Taehyunga, którego kochał ponad wszystko. Widząc jednak aż za często obok niego tego rudzielca, z dnia na dzień tracił pewność, czy Tae rzeczywiście odwzajemnia jego uczucie. Płomyk nadziei zawsze tlił się gdzieś w głowie Jeona, choć czasem był malutki niczym ziarnko maku. Ale był.

Kook cieszył się niezmiernie, że Yoogyeom go odwiedzał. Co z tego, że chłopak zginął dobre kilka lat temu? Jeon wolał już nawet najgorsze zwidy i halucynacje, niż przesiadywanie samemu i zaprzątanie sobie głowy najróżniejszymi, często nawet czarnymi myślami. Yoogyeom zawsze go rozumiał i to przynosiło brunetowi ulgę. Tylko dlaczego chłopak pojawiał się tylko wtedy, gdy Kook był zazdrosny o Tae do granic wytrzymałości?

Kook siedział wtulony w swojego dawnego chłopaka przez resztę dnia. Wieczorem Taehyung zobaczył podpuchnięte od płaczu oczy Jeona i zapytał:

-Jungkookie, co się stało?

-Nic, nic się nie stało, czemu pytasz?

-Ty płakałeś?

-Nie, to tylko alergia.

-Na pewno? Widziałem, jak cały dzień kręciłeś się po domu i musiałeś zauważyć moje wygłupy z Jiminem i tę scenkę z oświadczynami. Wiem, że jesteś bardzo zazdrosny. Wtedy wyobrażałem sobie ciebie klęczącego przede mną i domyślam się, jaką miałem minę. -mówił z uśmiechem. Bruneta po prostu zatkało. Tae wyobrażał sobie właśnie JEGO, jak się mu oświadcza! Nie mógł wydobyć z siebie ani jednego dźwięku, więc tylko mocno przytulił szatyna, a z jego oczu popłynęły tym razem łzy szczęścia.

$$$

Taehyung stał w kuchni i czytał przepis na ciasto czekoladowe. Zbliżały się urodziny Jungkooka i szatyn chciał mu zrobić niespodziankę. Właśnie przesiewał mąkę do dużej miski, kiedy niespodziewanie jego chłopak wrócił wcześniej do domu.

-Cześć Taehyungie, urwałem się z pracy specjalnie, żeby pobyć z tobą. -krzyknął od progu, a w odpowiedzi usłyszał głośne kichnięcie. Wszedł do białej od mąki kuchni i powiedział radośnie do starszego:

-Co robisz? -szatyn w zakłopotaniu zrzucił szklankę z cukrem ze stołu.

-Ym... nic nie robię, Jungkookie.

-O, pieczesz jakieś ciasto?

-Y... tak tylko, chciało mi się po prostu coś słodkiego, no i...

-Ja nie jestem wystarczająco słodki? -Kook zrobił uroczą minkę.

-Jesteś, ale ja po prostu... och...

-To może pomogę ci. Daj przepis i idź umyć twarz, bo wyglądasz jak upiór.

Taehyung zniknął za drzwiami łazienki, a Kook przetarł blat, postawił na stole wszystkie potrzebne składniki, wsypał cukier do miski i wbił tam trzy jajka zgodnie z przepisem. Potem dodał przesianą mąkę i kakao, wszystko dokładnie wymieszał i przełożył do brytfanki. Ciasto włożył do piekarnika i radośnie, lecz z lekkim zdziwieniem zawołał:

-Taehyungie, już skończyłem!

-Co? Jak to, tak szybko?!

Szatyn nawet nie zdążył wrócić z łazienki, a wcale nie siedział tam długo. Było mu trochę głupio, bo nie pomógł Kookowi, ale nie mógł też uwierzyć, jakim cudem brunet w tak krótkim czasie wymieszał wszystkie składniki. Kim wszedł do kuchni i wziął w garść trochę mąki. Podszedł do Jeona i wysypał biały pył na jego ciemne włosy. Zaczęli rzucać się tym i innymi produktami. Bawili się jak małe dzieci. Na koniec każdy śmiał się głośno z tego, jak wyglądali.

-Chodź Taehyungie, umyjemy się. -powiedział Jungkook i obaj byli już pod prysznicem, chlapiąc się wodą.

~~~

Witam Was wszystkich. Dwa rozdziały temu prosiłam Was o zostawienie uśmieszku w komentarzu, jeśli Wam się podobało. Jak na razie nie ma żadnego komentarza i szczerze mówiąc, zaczynam się trochę martwić. Jeżeli w ogóle to czytacie, to bardzo proszę dajcie znać o sobie i piszcie czy ten fanfik Wam się podoba, czy nie. =D

Nad morzem w Busan~taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz