X

75 3 0
                                    

-Oh, muszę iść do sklepu Kookie, nie ma nic na obiad. -westchnął Tae i zamknął lodówkę.

-A nie możemy czegoś zamówić?- powiedział brunet.

-Nie! Musisz się zdrowo odżywiać, a nie ciągle te kebaby i hamburgery z KFC (Korean Fried Chicken XD). A poza tym to do tańszych rzeczy nie należy.

-No ale co jest w nich takiego złego?

-Oj, nie marudź już. Zaraz wracam. -pocałował chłopaka w usta i wyszedł.

Taehyung wracał przez piękny, zielony park z ciężkimi siatami. Podziwiał drzewa i słuchał śpiewu ptaków. Nagle poczuł, że ciężar siatek maleje i usłyszał, jak wszystkie jego zakupy rozsypują się po ziemi. -No po prostu pięknie! -mruknął i schylił się po marchewki, ogórki i resztę produktów potrzebnych do przygotowania obiadu. Niespodziewanie przed sobą zobaczył parę czarnych butów, a postać nosząca je zaczęła mu pomagać. Gdy pozbierali już wszystko, szatyn podziękował i podniósł oczy na nieznajomego.

-Nie ma sprawy. -uśmiechnął się chłopak.

-Jestem Kim Taehyung- radośnie przedstawił się.

-Park Bogum, miło mi cię poznać.

-Zaraz, ty jesteś tym barmanem z Busan! Co ty tu robisz?!

-Przyjechałem zobaczyć stolicę. Mój brat ma mieszkanie niedaleko i wyjechał w delegację, więc jestem, żeby je popilnować. A ty co tu robisz?

-Mieszkam.

Bogum uśmiechnął się podejrzanie. Tak naprawdę przyjechał do Seulu, żeby zemścić się na Taehyungu. Kiedy Jungkook przyszedł do jego baru, od razu mu się spodobał. Park zamierzał spić biednego Jeona niby udając, że się o niego ciut martwi a tak naprawdę dolewał mu kolejne porcje alkoholu nawet, gdy chłopak o nie nie prosił. Bogum chciał wykorzystać bruneta i nie chodziło mu o drobną przysługę, jednak szatyn pokrzyżował mu plany. Teraz szykował zemstę na Kimie za tamto. Szukał go w tym mieście, bo pijany Kook coś przebąkiwał o Seulu i wyszedł z baru razem z Tae. Miał wielkie szczęście, że zobaczył chłopaka idącego przez park. Gdy tamtemu rozsypały się zakupy, postanowił nawiązać z nim znajomość.

-Może masz ochotę na kawę? -zapytał Bogum.

-Niekoniecznie mam teraz czas. -szatyn wskazał na ręce pełne zakupów. -Ale może chodź do mnie do domu. To niedaleko.

-W porządku.

Całą drogę do mieszkania Taehyunga rozmawiali o różnych rzeczach: o pobycie chłopaka w Busan, o tym, jak poznali się z Jungkookiem, w końcu o tym dzisiejszym spotkaniu. Park kłamał w żywe oczy szatynowi że jest tu na małym urlopie i pilnuje mieszkania swojego brata. W rzeczywistości wynajął sobie małe mieszkanko pięć minut drogi stąd. Gdy weszli już do domu, usiedli na kanapie, a Kim zrobił herbatę. Zaczęli śmiać się i wygłupiać jak najlepsi kumple, którzy znają się od przedszkola.

Tymczasem Jungkook prawie wychodził z siebie. Martwił się ogromnie o Taehyunga. Cały czas miał przed oczami moment, jak RM celuje do jego chłopaka. Obawiał się najgorszego, mianowicie, że znajdą Kima w jakimś opuszczonym budynku z kulką w sercu. Nagle zadzwonił telefon, na którym wyświetlił się numer Hoseoka. Kook drżącymi rękami wziął urządzenie i przesunął palcem po ekranie.

-Halo, Jungkook. Przyjedź szybko, to RM. Adres wyślę ci SMS-em. -po chwili słychać było dźwięk powiadomienia. Jeon szybko przeczytał wiadomość i opadł na kanapę. Ten adres znajdował się tuż obok domu szatyna. Chłopak obawiał się, że Hoseokok mógł się pomylić co do numeru budynku. Kook dłuższą chwilę siedział bez ruchu, w końcu opanował się i z wielkim niepokojem pojechał na miejsce zbrodni. Jak mu ulżyło, kiedy dowiedział się, że to nie Taehyung! Z emocji ledwo mógł oddychać. Gdy dopełnił wszystkich formalności związanych ze śledztwem, od razu poszedł szukać Kima. Przypuszczał, że szatyn był u siebie, w końcu miał tylko pójść po zakupy. Wolałby podjechać samochodem, ale Hoseok widząc, w jakim stanie jest jego kolega, zabrał mu kluczyki. Miał dosyć niewielki kawałek drogi do przejścia, gdyż znajdował się na tym samym osiedlu co mieszkał jego chłopak, ale wiedział, że jak już znajdzie jego najukochańszą zgubę to będą musieli iść przez pół miasta do apartamentu Kooka. Brunet postanowił najpierw zajrzeć do mieszkania Tae. Wjechał windą na piąte piętro i stanął przed odpowiednimi drzwiami. Nacisnął lekko klamkę i wszedł do przedpokoju. Z salonu słyszał śmiechy, jeden szatyna, a drugi nieznanego mu mężczyzny. Wszedł jak burza do pokoju i zaczął awanturę.

Nad morzem w Busan~taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz