XIX

44 3 0
                                    

Następnego dnia Kook musiał znowu iść do pracy. Taehyung został w domu i potwornie się nudził. Nagle do szatyna zadzwonił rozemocjonowany Jimin z prośbą o spotkanie. Umówili się w mieszkaniu Kima.

-Wiesz co, Tae, zgłosiłem się na casting do roli Romea w miejskim teatrze!

-To świetnie! Kiedy występ?

-Czekaj, jeszcze muszą być przesłuchania wstępne i tak dalej. Muszę prosić cię o przysługę. Wiesz, że aktorstwo jest moim marzeniem od czasów szkolnych. Boję się, że się nie dostanę i potrzebuję kogoś, żeby mi pomógł ćwiczyć do tej roli.

-Ale że ja mam ci pomóc? Czemu nie zapytasz Hoseoka?

-Znamy się dosyć krótko i ,według mnie, to by trochę dziwnie wyglądało.

-A ze mną to będzie wyglądać dobrze?

-Ty jesteś moim przyjacielem, to co innego. A teraz masz tu scenariusz.

-Dobra, tylko wyślę wiadomość do Jungkooka, bo jak wróci wcześniej a mnie nie będzie, to się nieźle wścieknie i nie chciałbym być wtedy w twojej skórze.

-No, to zaczynajmy.

Jeon dosłownie tonął w papierach, gdy nagle dostał SMS-a od Taehyunga. Pięć minut szukał telefonu wśród sterty dokumentów. Wreszcie przeczytał wiadomość o treści: ,,Jestem w swoim mieszkaniu, bo awansowałem na Julię Jimina Romea. Miłej pracy =D.'' Jungkookowi tchu zabrakło i przez długą chwilę siedział jak sparaliżowany na swoim krześle. Gdy jednak wiadomość od jego chłopaka w końcu dotarła do właściwej części jego mózgu, szybko wstał i bez słowa wybiegł z komendy. Gnał jak szalony do mieszkania Kima. Nie wiedział, co ma myśleć o tej wiadomości. Przed drzwiami do budynku zobaczył Yoogyeoma. Chłopak stał oparty o ścianę i uśmiechał się.

-Co ty tu robisz? -zdziwił się policjant.

-Tak witasz swojego chłopaka? -oburzył się Yoogyeom. Obaj weszli do windy.

-Mój chłopak teraz pewnie obściskuje się z tym Parkiem, lub robią Bóg wie co innego!

-Och -westchnął Yoogyeom. -To ja już nie jestem twoim chłopakiem? -zapytał pełnym smutku głosem.

-Oczywiście, że wciąż nim jesteś. Ty i Tae nimi jesteście... czekaj chwilę, przecież ty nie żyjesz! Jakim cudem teraz stoisz tu obok mnie?! -dopiero teraz brunet uświadomił sobie tę straszną rzecz. To była tylko halucynacja! A może jego chora wyobraźnia? Tak bardzo tęsknił za zmarłym chłopakiem, że zaczął go widzieć.

-A może ja jestem prawdziwy?

-Nie możliwe, przecież ty wypadłeś z tego balkonu... -Kook zaczął się lekko trząść z emocji, jakie go ogarnęły.

-Cuda się zdarzają. -objął ręce Jungkooka, a ten poczuł się skołowany.

-Nie wiem, co mam o tym myśleć. -szepnął Yoogyeomowi do ucha. Brunet stanął przed drzwiami od mieszkania Taehyunga. Zapukał, lecz nikt mu nie odpowiedział. Ze środka słychać było jakieś głosy, więc policjant cicho wszedł przez otwarte drzwi. W przedpokoju usłyszał głos Jimina: -,,...To oczy mówią, oczom więc odpowiem. Zbyt śmiały jestem, mówią, lecz nie do mnie. Dwie najjaśniejsze gwiazdy w całym niebie, mając gdzie indziej jakieś pilne sprawy, znalazły sobie w tych oczach zastępców, póki nie wrócą na swoje orbity. A gdyby zamieniły się miejscami, gdyby to gwiazdy świeciły w tej twarzy? Jej jasność przyćmiłaby gwiazdy jak zorza lampę. Za to te oczy tak by świeciły, że ptaki ową jasnością zmylone, śpiewałyby w nocy...

-Ach Romeo, jeśli mnie kochasz, wyrzecz to rzetelnie.

-Przysięgam na ten blask księżyca, że miłość moja do ciebie jest szczera i głęboka...

Nad morzem w Busan~taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz