VII

76 4 0
                                    


Tymczasem od rana po domu Kooka rozchodziło się co jakiś czas głośne ,,A... psik!". Taehyung po wczorajszej przygodzie w fontannie okropnie się przeziębił.

-Nie wygląda to najlepiej. 38.4°C -mówił brunet patrząc na termometr, którym chory mierzył temperaturę. -Czy  jesteś uczulony na jakieś leki? -spytał szatyna, który pokręcił głową przecząco. -To dobrze. Dam ci paracetamol i powinieneś poczuć się lepiej. -podał lek i szklankę z wodą Taehyungowi. Nagle zadzwonił telefon młodszego. -Przepraszam Taehyungie,  muszę odebrać.

-Halo?

-Cześć, Jungkook! Mówi Hoseok. Przyjedź szybko do opuszczonej kamienicy niedaleko komendy. Tym razem to na pewno RM.

-OK. Zaraz będę. -rozłożył się. -Wybacz mi, Taehyungie,  ale muszę jechać. Ty u sobie odpoczywaj i zdrowiej, a ja wrócę zanim się obejrzysz.

-W porządku. Uważaj na siebie -uśmiechnął się szatyn, a Jeon pocałował go w czoło i wyszedł.

                                                                                          ♡

-Cześć, Hoseok! Co tu mamy? -zapytał kolegę przechodząc pod taśmą odgradzającą miejsce zbrodni.

-O, cześć Jungkook, znowu to samo. Strzał z bliskiej odległości prosto w serce. Morderca był dość wysoki. Na głowie ofiary widać siniaki powstałe przed śmiercią, jakby ktoś chciał obezwładnić naszego trupa poprzez uderzenie w tył głowy, ale się nie udało. I znalazłem też krótki, farbowany blond włos, zapewne napastnika. Ofiara ma też na ciele ślady torturowania. Ktoś powiesił ją za ręce do tyłu, wielokrotnie uderzał tępym narzędziema na końcu zafundował końską dawkę jakiejś trucizny. Oczywiście więcej będziemy  wiedzieć po sekcji.

-Czas zgonu?

-Jakieś pięć godzin temu. Ciało nie jest jeszcze dobrze wystygnięte.

-Hm... dlaczego go tak zmasakrował? -zastanawiał się policjant. -A jaki kaliber miała broń?

-27 mm, ale użyto tłumika, bo nikt nie słyszał wystrzału.

-OK, Dziękuję. Czy mógłbyś sprawdzić, na kogo jest zarejestrowany taki pistolet?

-Jasne, nie ma sprawy. To cześć! 

-Na razie! 

Hoseok odszedł już, ale brunet został jeszcze chwilkę i uważnie przyglądał się ciału. Nie miał wątpliwości, że to robota RM, nieuchwytnego zabójcy. Po kilku minutach wsiadł w samochód i wrócił do swojego domu, do Taehyunga. Delikatnie otworzył drzwi myśląc, że chory śpi i nie mylił się -Tae słodko chrapał pod mięciutkim kocykiem. Jungkook poszedł do kuchni coś zjeść, gdy niespodziewanie zadzwonił telefon. Brunet odebrał go szybko, nie chcąc obudzić Kima i przyciszonym głosem powiedział:

-Halo?

-Halo, Jungkook? Cześć. 

-O, się masz Seokjin! -ucieszył się chłopak.

-Wiesz co,  przed chwilą pytał o ciebie u mnie w hotelu pewien mężczyzna i mówił, że się znacie. Powiedziałem mu, że mieszkasz w Seulu w Hannam the Hill, a tamten szybko wyszedł i odjechał. Zastanowiło mnie to, bo wiem, że niełatwo nawiązujesz nowe kontakty, więc dzwonię do ciebie.

-O, a jak ten mężczyzna się nazywa?

-Nie przedstawił się,  ale był wysoki i dobrze zbudowany. Mm... miał jeszcze krótkie blond włosy, chyba farbowane... znasz go? -Jungkook w jednej chwili pobladł tak bardzo, że ledwo go można było odróżnić od białej ściany i aż usiadł z wrażenia. Nigdy by nie przypuszczał, że morderca poszukiwany w obydwu Koreach będzie go szukał. I to w miejscu, gdzie zawsze spędza urlop. Jakiego musiał mieć farta, że nie spotkał go, gdy wracał z Kimem do stolicy. -Halo, Jungkook jesteś tam?!

-T-tak jestem.

-Pytałem, czy go znasz?

-Nie, nie znam. Nie wiem, dlaczego o mnie pytał. -mówił zdenerwowany brunet. -Muszę już kończyć,  dziękuję, że do mnie zadzwoniłeś. 

-Nie ma sprawy, do usłyszenia! 

Jeon chwilę siedział wpatrując się pustym wzrokiem w swój telefon. Nagle wstał i zaczął biegać po całym domu jak poparzony, ale uważał, by nie obudzić chorego. Delikatnie pozamykał wszystkie drzwi i okna, zaciągnął zasłony i włączył alarm antywłamaniowy. Potem poszedł do Tae i przyglądał się jego spokojnej twarzy, a gdy ten otworzył oczy, cicho i z uśmiechem powiedział: -Cześć Taehyungie, jak się czujesz? 

-Dużo lepiej. Dziękuję ci. -uśmiechnął się chłopak. 

-Nie ma za co.

-Ależ jest. Ja muszę się tobie odwdzięczyć za to, że ty się o mnie tak troszczysz. Mieszkam tu jak w jakimś pałacu w porównaniu do mojej skromnej kawalerki. W zamian może na razie tu troszkę posprzątam?

-Lepiej jeszcze zostań w łóżku i odpoczywaj.

-Już dosyć odpocząłem. -Taehyung wstał i złożył kocyk, a Jeon tylko westchnął i poszedł zrobić coś do jedzenia. Jeśli Kim się na coś uparł, to nie było mocnych żeby go od tego odwieść. Brunet domyślił się tego,  gdy chłopak opowiadał mu o swoim zawodzie i odmiennym zdaniu jego rodziców na ten temat.

Taehyung układał ubrania w szafie Kooka, cicho przy tym śpiewając. Nagle z czarnej bluzy wypadł pistolet. Jungkook trzymał na tej półce zapasową broń. Nie mówił o tym Kimowi,  gdyż nie chciał go tym denerwować. Szatyn z zaciekawieniem przyglądał się przedmiotowi. Na filmach widział, jak trzeba się z tym obchodzić. Chciał się przyznać Kookowi,  że wie o broni w szafie, więc uchylił drzwi pokoju chcąc z niego wyjść, jednak momentalnie osłupiał. Do Jeona przytulał się jakiś wysoki blondyn, który potem obmacywał go. Taehyung już miał wrzasnąć na cały dom i zrobić niezłą awanturę, lecz w tym momencie zobaczył bladą twarz chłopaka i pistolet wycelowany prosto w jego serce. Kim delikatnie przeładował nabity już pistolet i wymierzył nim w mężczyznę.

-Rzuć broń, a nie dostrzelę ci łba! -powiedział szatyn, na co blondyn tylko się zaśmiał. 

-O proszę, policjancik wyszkolił sobie pomocnika. Jakie to urocze. -powiedział uszczypliwym tonem RM.

-Taehyungie, uciekaj, ja sobie poradzę. -powiedział Jeon z błaganiem w głosie.

-Właśnie widzę. -rzucił szatyn, a ręce zaczęły mu się nieco trząść. 

-Ojejku, jakie to słodkie. Tak poświęcić się za jakiegoś nędzne chłoptasia. Masz miękkie serduszko, które zaraz złamię. -Namjoon wyciągnął nóż i skierował go w stronę Kooka, a pistolet w stronę Kima.- Wolisz skończyć z kulką w głowie czy w sercu? -zwrócił się do szatyna, któremu do oczu napłynęły łzy. -O, patrz, zaraz się rozpłacze, a taki hardy był przed chwilą.

Tego było już za wiele. Nikt nie będzie groził JEGO chłopakowi! Jungkook złapał w jednej sekundzie gruby atlas geograficzny w twardych okładkach i z całej siły, której miał ogrom pod wpływem emocji, walnął napastnika w głowę, fachowo wytrącił mu nóż oraz pistolet z rąk i obezwładnił jednym ruchem. Nie dał jednak rady utrzymać silniejszego Namjoona, który zerwał się do ucieczki przez otwarte okno. Jungkook rzucił się do mdlejącego z wrażeń Kima, zaprowadził go do sypialni i otulił kocem. Kiedy miał już wyjść, zatrzymała go ręką szatyna.

-Kookie, nie zostawiaj mnie, proszę. -powiedział Tae, więc brunet położył się obok niego i ciągle rozmyślał, jakim cudem udało im się przeżyć to spotkanie z groźnym mordercą RM.

Nad morzem w Busan~taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz