XVII

47 3 1
                                    

W końcu kalendarz wiszący na lodówce wskazał datę pierwszy września -dzień urodzin Jungkooka. Od rana trwały przygotowania, Kook krzątał się w kuchni przyrządzając przekąski, a Taehyung dosłownie biegał po całym domu z odkurzaczem, gdyż impreza miała się rozpocząć już za dwie godziny. Potem obaj poszli się wystroić. Oczywiście w końcu wyszło na to, że przebierali się ponad pół godziny, gdyż co raz to przerywały im pocałunki od drugiego. Nareszcie wybiła godzina piąta i zaczęli schodzić się goście. Jako pierwszy próg domu Kooka przekroczył Jimin. Brunet pozwolił Taehyungowi go zaprosić, żeby szatyn nie czuł się samotny podczas imprezy. Doskonale wiedział, że będzie musiał zabawiać gości, uzupełniać braki alkoholu, co raz to dosypywać chipsów, a potem jeszcze pilnować niektórych kolegów, którzy za bardzo dali w palnik i po skończeniu zabawy pomóc wsadzić ich w taksówkę. Tae nie znał nikogo z jego kumpli i Kook bał się, że Kimowi będzie trochę przykro, nie to, żeby starszy miał problemy z nawiązywaniem nowych znajomości. Zawsze lepiej jest siedzieć w towarzystwie osób, które znasz, szczególnie jeśli możesz mniej więcej przewidzieć, jakie akcje mogą oni odstawiać po alkoholu. Przynajmniej tak twierdził Kook. Wracając do Jimina, Jeon naprawdę nie przepadał za nim, a już na pewno nie chciałby, żeby ten rudzielec psuł mu urodziny samym swoim pobytem, jednak czego brunet nie zrobiłby dla Taehyunga?

Na imprezę powoli dotarła już większość gości. Jungkook przyniósł z kuchni szampana oraz tacę pełną kieliszków i otworzył trunek z głośnym hukiem. Wszyscy wznieśli toast za jubilata, zaśpiewali mu ,,Sto lat'' i zabawa zaczęła się na dobre. Muzyka dudniła w uszach i nawet niektórym się zdawało, że budynek zaczynał się lekko trząść, choć to może od dużej dawki procentów wypitej w zbyt krótkim czasie. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi i gospodarz poszedł otworzyć. Był pewien, że to jego kolega z Busan, bo tylko jego brakowało do kompletu gości.

-Cześć Seok... -mówił z uśmiechem otwierając drzwi i aż zamarł, gdy zobaczył, kto stoi obok różowowłosego. Po chwili złapał za broń ukrytą w dzbanku stojącym na komodzie i wrzasnął do Seokjina: -Uciekaj szybko, to groźny morderca RM!!! -rzucił się do blondyna i obezwładnił go. Namjoon spodziewał się takiej reakcji, więc nie stawiał żadnego oporu. Muzyka grała tak głośno, że nikt tego nie słyszał.

-Jungkook, nie rób tego, proszę! -błagał chłopak.

-Co ty gadasz, Jin?

-Jungkook, to jest Namjoon, mój nowy chłopak. Proszę, nie zabieraj go na komendę.

-Twój CHŁOPAK??? -Kook doznał kolejnego szoku. -Ale to jest seryjny morderca poszukiwany w całym kraju. Ja MUSZĘ go aresztować!

-Wiem, kim on jest, ale obiecał mi, że dla mnie przestanie zabijać.

-Jin, zrozum! On chciał mnie zabić! Mierzył do mnie z pistoletu, do Taehyunga też! I jak ja mam go nie wsadzać za kratki?

-Jungkook, proszę!

-Jin, on był u mnie w mieszkaniu, obszedł wszystkie moje zabezpieczenia, a sam widziałeś ile tego jest i jakie to piekielne!

-No wiem, ale...

-To, że celował we mnie mogę darować, przyzwyczaiłem się już do tego w pracy, jednak to, że chciał wysłać mojego Taesia na tamten świat nie ujdzie mu na sucho!

-To jest teraz mój chłopak i proszę, nie niszcz mi tego. -Seokjin błagał Jeona na wszystkie sposoby. -Wiem wszystko o jego przeszłości i wybaczyłem mu. A co by było, gdyby to Taehyung okazał się mordercą? Wsadziłbyś go na resztę życia do więzienia? Ja naprawdę szczerze kocham Namjoona i on mnie też tak samo

-Nawet bardziej. -wtrącił blondyn.

-Jungkook, proszę nie zabieraj mi mojego szczęścia! -Brunet westchnął, spojrzał podejrzliwie na wysokiego chłopaka i zapytał go:

Nad morzem w Busan~taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz