XVIII

49 3 0
                                    

Jungkook siedział przy stole z puszką piwa. Jego chłopak tak się upił, że teraz spał jak niedźwiedź w zimie i nawet najbardziej przeraźliwy ryk nie byłby w stanie go obudzić. Kook był pogrążony w rozmyślaniach. Widział, jak Tae dobrze bawił się z Jiminem i był o szatyna coraz bardziej zazdrosny. Ale czego nie robi się dla ukochanej osoby? W pewnym momencie do bruneta przysiadł się pewien chłopak, objął Kooka ramieniem i pocałował w policzek. Jeon od razu wiedział, kto to był.

-Cześć Jungkookie, dawno tak razem nie siedzieliśmy, tylko ty i ja. Ile to już lat minęło?

-Cześć Yoogyeom, już sześć lat, jak cię nie było. Stęskniłem się mocno za tobą.

-Ale widzę, że jest ktoś, kto cię pociesza.

-Tak, wiesz już, że Taehyung to mój chłopak. Ale nigdy o tobie nie zapomniałem.

-Widzę. -uśmiechnął się. -Chodź, wyjdźmy na balkon, bo tu jest za dużo ludzi.

-Cieszę się bardzo, że przyszedłeś na moje urodziny.

-Przecież nie mogłem nie przyjść na takie święto. A jak ci się żyje z Taehyungiem?

-Wspaniale. Bardzo go kocham i on mnie chyba też...

-Chyba?

-Ostatnio spędza ogromnie dużo czasu ze swoim przyjacielem. Widzę, jak na siebie patrzą i jestem potwornie zazdrosny.

-Ja też jestem zazdrosny o ciebie.

-Tak? A dlaczego? Ciebie nie było tyle lat. Miałem prawo w końcu ułożyć sobie życie i związać się z innym.

-Masz całkowitą rację, ale jak się teraz pocałowaliście, to aż mnie w środku coś ścisnęło. -trzymał rękę bruneta, gładząc ją lekko. -Znasz to uczucie.

-Aż za dobrze... -rozmawiali tak, jak gdyby nic się nie wydarzyło te sześć lat temu.

Hoseok tymczasem siedział z Jiminem na kanapie. Gdy zobaczył, że jego kolega gada na balkonie sam do siebie, zaniepokoił się. Przeprosił na chwilę Parka i poszedł do bruneta.

-Yoogyeom, zejdź z tej barierki, bo spadniesz. -prosił Kook.

-Cześć Jungkook, z kim rozmawiasz? -zapytał Hoseok.

-Cześć, rozmawiam z... -spojrzał na poręcz, na której poprzednio siedział chłopak, ale zniknął on jak mgła. Jeon wychylił się by sprawdzić, czy aby Yoogyeom nie wyskoczył, chodź to był parter. Smutny dokończył odpowiedź: -Nieważne.

-Nie wiem, co i ile piłeś, ale chyba już wystarczy.

-I mówi to ktoś, kto nie może ustać na własnych nogach i musi trzymać się ściany.

-Oj, czepiasz się. Chodź do gości i nie siedź sam. -obaj poszli do kuchni, Jungkook po piwo, Hoseok po jeszcze jedną butelkę czystej. W końcu goście poszli, zostawiając Jeonowi niezły bałagan. Jubilat był jednak tak zmęczony, że padł od razu na łóżko obok twardo śpiącego Kima. To były najlepsze urodziny w jego życiu.

$$$

Był piękny wrześniowy dzień, słońce świeciło mocno, ale Jungkook musiał iść do pracy. Jego szef, gdy zobaczył stos teczek i dokumentów na biurku bruneta nieźle się wściekł i kazał chłopakowi za pół godziny być na komendzie, bo inaczej zdegraduje go do rangi posterunkowego i wyśle na największe zadupie w kraju, gdzie nawet zasięgu nie ma. Jeon nie cierpiał takich miejsc, lecz jeszcze bardziej nienawidził papierkowej roboty, tego nudnego wypełniania dokumentów i pisania notatek, więc szedł teraz potwornie wkurzony. Do tego jeszcze nie do końca doszedł do siebie po zeszłonocnej imprezie i miał kaca. Nie pił dużo, jednak nie był zwyczajny do alkoholu. Położył się dopiero nad ranem i na myśl o sprzątaniu łapał go silny ból głowy. -Przeklęte raporty! -marudził do siebie idąc ulicą. Nagle zobaczył Yoogyeoma, który pokazywał mu ręką, by brunet poszedł za nim. Jungkook bez namysłu skierował swoje kroki w tamtą stronę, nie rozglądając się i mało co nie wpadł pod ciężarówkę.

-Jak leziesz, ty cymbale! -wrzasnął kierowca, który zdążył wyhamować w ostatniej chwili. Kook zdenerwował się i warknął:

-A mam ci stan techniczny pojazdu sprawdzić?! Młodszy inspektor Jeon Jungkook, Komenda Główna Policji w Seulu. -pokazał odznakę.

-Dobrze, już dobrze, przepraszam. -mruknął kierowca i szybko odjechał.

$$$

Tymczasem Taehyung siedział na łóżku obok Jimina trzymając w ręku tabletki na ból głowy i szklankę wody.

-Jejku Jimin, wezwij saperów, bo czuję, że mam w głowie bombę, która zaraz wybuchnie! -jęczał szatyn. -a tak w ogóle ty pamiętasz coś z tej imprezy?

-Ja tak. Pamiętam na przykład to, jak gadaliśmy sobie, a ty w pewnym momencie zobaczyłeś Jungkooka i wrzasnąłeś jego imię prosto w moje ucho. Potem szedłeś do niego, jednak potknąłeś się o jakieś osoby leżące na podłodze i z głośnym hukiem się wywaliłeś. Jakim cudem udało ci się wstać, tego nie wiem, ale znowu straciłeś równowagę, lecz wtedy Kook cię złapał i pocałował, a potem wziął na ręce i zaniósł do pokoju.

-O matko. -westchnął szatyn.

-Muszę ci coś powiedzieć -szepnął Park -MAM CHŁOPAKA!!! -wrzasnął na cały dom.

-Nie krzycz tak! Łeb mi zaraz pęknie przez ciebie! -walnął Jimina po głowie poduszką.

-Oj, sorki. -zaśmiał się rudy.

-No, opowiadaj.

-No więc, po tym, jak Jungkook zaniósł cię do pokoju, poszedłem do kuchni. Po drodze wpadłem na takiego jednego gościa i cała whiskey, jaką miał w szklance znalazła się na mojej ulubionej koszuli. Już miałem go nazwać matołem, ale spojrzałem na niego i zakochałem się. On chyba też coś do mnie czuł, bo potem rozmawialiśmy i powiedział, że chce być moim chłopakiem. No i tak oto teraz chodzę z Hoseokiem.

-To gratuluję. -uśmiechnął się szatyn.

-Ale wiesz co, martwię się o twojego chłopaka. -mówił Jimin.

-O Kookiego? A czemu?

-Bo później widzieliśmy go, jak rozmawiał sam ze sobą na balkonie. Wyglądało to tak, jakby rzeczywiście kogoś widział i go bardzo dobrze znał, ale tam nikogo nie było.

-Rzeczywiście, czasem miał takie sytuacje, ale chyba każdemu się może to zdarzyć? Ja też czasami mówię do siebie i jestem normalny.

-No, nie wiem, w każdym razie lepiej miej go na oku, Taehyung, bo to może być coś poważnego.

-Dzięki za radę.

$$$

Taehyung czuł się znacznie lepiej i postanowił zrobić swojemu chłopakowi niespodziankę. Posprzątał po imprezie i poszedł pod komendę. Czekał na Jungkooka w krzakach tak, że nie było go widać, ale on mógł widzieć wszystko. W końcu zmęczony brunet wyszedł z budynku, lecz Kima zaniepokoił jeden szczegół, mianowicie Jeon miał tak ułożoną dłoń, jakby trzymał w niej czyjąś rękę.

-Spójrz, jaka piękna noc. -powiedział brunet, jednak obok niego nikogo nie było.

-Do parku? Chciałem wrócić od razu do domu, ale niech ci będzie. -i poszedł tam, chociaż było już późno i ciemno. Taehyung śledził po cichu swojego chłopaka. Jeon usiadł na ławce i rozmawiał szeptem z kimś, w przekonaniu Kima, sam ze sobą. W końcu szatyn podszedł do Kooka.

-Cześć, kochanie!

-O, cześć Taeś, co ty tu robisz? -powiedział brunet rozglądając się za czymś lub kimś.

-Postanowiłem zrobić ci niespodziankę.

-A jak się trzymasz po imprezie?

-Już lepiej. Z kim rozmawiałeś?

-Ymm... z nikim. -rzucił szybko zmieszany.

-Aha, OK. Chodź już do domu, trochę posprzątałem.

-Och, dziękuję. -pocałował szatyna w usta i obaj wrócili do mieszkania młodszego.

Nad morzem w Busan~taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz