#17 Dzień jak codzień

67 17 2
                                    

Kacper dziś wychodzi ze szpitala, nie wiem jak mam go przepraszać on mi nigdy nie wybaczy. Do tych rozmyśleń wtrąciła mi się jeszcze jedna myśl gdzie jest teraz Nathaniel, przecież był u mnie, a do szkoły raczej nie poszedł, bo jest 5:30, a z tego co zapamiętałam w czwartki ma na dziewiątą. Zeszłam z łóżka i poszłam czegoś się napić, ale przechodząc zobaczyłam, że Nathaniel spał w moim pokoju. Nalałam sobie szklankę wody, wypiłam ją za jednym razem. Nie chce mi się iść do szkoły dziś mam matmę, polski , muzykę, angielski, fizykę i zajęcia dodatkowe z chemii. Pomalowałam się dziś mocno nawet bardzo mocno nałożyłam dużo podkładu, na powieki dużo czerni, na policzki dałam lekki róż, rzęsy pomalowałam bardzo mocno i dałam kreski, które jak nigdy wyszły mi bardzo równe i usta pomalowałam szminką w kolorze bordowym. Ubrałam się w: ( zdjęcie )

Jednak postanowiłam pójść do szkoły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jednak postanowiłam pójść do szkoły. Z domu wyszłam około siódmej trzydzieści, żeby się nie spóźnić, bo przecież nie powinna tak jak to mówi Kamińska.

W szkole....

Weszłam do szatni i kogo musiałam spotkać oczywiście Julkę, kiedyś cieszyłam się, że ją widzę, a teraz po tej sytuacji z Kacprem jej nie nawidzę. Jak najszybciej zmieniłam buty i pobiegłam pod salę. Tak jak zwykle siedziałam sama i czekałam na dzwonek, patrzyłam jak inne osoby śmieją się i rozmawiają ze sobą, a ja jestem sama. Nie mogłam przestać myśleć o tym czy Kacper mi wybaczy, a myśl, że nie przygnębiała. Przypominałam sobie też mega chwilę gdy byłam w zgodzie z Julką, ale ona musiała wszystko zniszczyć. Zadzwonił dzwonek. Matematyka usiadłam z tyłu sama i rysowałam bazgroły dopisując do nich różne cytaty, które jeszcze bardziej niż moje myśli mnie dołowały. Następna lekcja to polski ciekawe do czego teraz się baba uczepi, bo nie ma możliwości, żeby mi nie zwróciła uwagi. Co pięć sekund sprawdzałam która jest godzina, aż w końcu zadzwonił ten dzwonek. Na przerwie podeszła do mnie Julka i powiedziała tak:

-Kaja wybacz mi ja.. ja miałam zły dzień i jeszcze strasznie denerwowała mnie to, że nie spotykasz się teraz ze mną tylko z Nathanielem. Ja naprawdę nie chciałam... Przepraszam.

-Myślisz, że to wystarczy. Zniszczyłaś mój związek i przez ciebie Kacper wczoraj trafił do szpitala. Mam do ciebie prośbę.

- Naprawdę przepraszam nie wiedziała, że to się tak skończy. Jaką prośbę?

- Spierdalaj z mojego życia.

- Kaja ja wiem, że ty masz dobre serce i wszystko wybaczasz... Nawet te najgorsze rzeczy.

- Odejdź. - mówiłam łkając.

- Nie nie odejdę chce naprawić co zniszczyłam.

- Mówię odejdź to odejdź.

- Proszę daj mi szansę.

- Idź przemyśle to, ale teraz wynoś się!

Zadzwonił dzwonek normalnie jak jakiś alarm ostrzegawczy, że właśnie teraz idziesz do piekła na ziemi na te cholerne 45 minut, które oczywiście jak na Kaje przystał zostaną zmienione na 40 minut plus jeszcze gadanina z panią to 35 minut. Weszłam jak zwykle spóźniona, a Kamińska od razu zabrała się do wrzasku na mnie:

- Panienka gdzie była, a jednak nie zmieniłaś zachowania.

- Tak tak gadaj sobie bla bal... - powiedziałam to co myślałam tylko, że nie pomyślałam o konsekwencjach tego.

- Słucham?!

- Nic nic.

- Mam do ciebie kilka uwag.

- Tak słucham jak mnie pani skrytykuję dziś?? - uwielbiam swoją odwagę.

- Zbyt mocny makijaż zaraz go zmyjesz i co to jest za bluzka widać ci nie tylko pół brzucha.. masz się przebrać w koszulkę od w-fu. Natychmiast!

- Nie będziesz mi mówiła jak mam żyć, a teraz sorry ale idę zająć swoje miejsce.

- Masz uwagę i dziś dzwonię do twoich rodziców.

- Okej okej rób co chcesz.

Znowu udawanie głosu mojej matki zajebiście, ale jak inaczej się nie da. Było jeszcze parę tam lekcji, ale one nie są ważne, ale ważne jest to to co po nich się stało. Gdy miałam już wracać do domu podeszła do mnie dziewczyna, której nie znam i powiedziała mi tak:

- Ty jesteś Kaja?

-Tak a ty?

- Nadia jestem...

-Aha czy my się znamy.

-Jestem siostrą Nathaniela.

- Serio?

- Tak i chce się ciebie zapytać czy wiesz gdzie on był w nocy?

- Był u mnie.

- Wy jesteście razem?

- Nie on jest moim przyjacielem.

Dalszą drogę przegadałam z Nadią jest naprawdę mega osobą tak jak zresztą Nathaniel. Wróciłam do domu, a tam spotkałam Kacpra mega złego.

- Przyszłaś tak późno bo z nim gadałaś?!

- Nie rozmawiałam z Nadią.

- Nadią?

- Siostra Nathaniela.

- Zajebiście kurwa.

- Wybacz mi to wszystko z wczoraj i przedwczoraj proszę. Przepraszam za wszystko. Ja zrobię wszystko, żebyś mi wybaczył.

- Daj przemyśleć.

- Ok.

- Kocham cię. - gdy on to powiedziała moje życie jakby nabrało znów barw.

- Ja ciebie też bardzo mocno. - przytuliłam go i poszłam do kuchni coś zjeść.

Wieczór...

Poszłam się umyć i przebrać w piżamę. Gdy wyszłam z łazienki usłyszałam pukanie do drzwi w moim pokoju. To był Kacper i postanowił mi wybaczyć , prawie udusiłam go ze szczęścia około 21:00 poszłam spać sama nie wiem czemu tak wcześnie...


💕💕 Jutro postaram się dać dwa rozdziały💕💕 Mam nadzieję że podoba wam się ten rozdział💕

Dziewczynka z problemamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz