Od pierwszego dnia planowania minęły dokładnie cztery dni. Jest poranek. Do salonu wpada Karol z jakimś zwitkiem papieru i zatrzaskuje za sobą drzwi, zamykając je na klucz.
- Mam! Wiedziałem, że mój przyjaciel nie zawiedzie - wykrzykuje i podbiega do stołu, przy którym siedzi cały nasz malutki batalion.
- Plany Oświęcimia - szepczę sama do siebie. Karol spogląda na mnie, rozkładając kartkę przed pochylającymi się nad stołem przyjaciółmi. Uśmiecha się z satysfakcją.
- Dokładnie - mruga do mnie okiem.- Pierwszy z kluczy do otworzenia celi majora Dąbrówki.
- Wczoraj sprawdziliśmy razem z Damianem i Alkiem nasze zapasy broni. W kanałach, pod hangarem, mamy chyba trzy wysłużone karabiny, parę noży i broń krótką. Niestety to wszystko- mówi Janek. Karol kiwa powoli głową i wbija nóż w drewniany stół.
- Jeśli chodzi o zapasy sanitarne to mamy dwie pełne apteczki i znajomą doktor, więc z tym nie powinno być większego problemu - wtrąca się Ala i spogląda na Olę.
- Czy tylko ja siedziałam bezczynnie w domu?! To niedorzeczne! - wykrzykuję z frustracją.- Czemu nic mi nie mówiliście? Pomogłabym!
Karol spogląda na mnie ze stoickim spokojem, nadal wbijając nóż w stół.
- Przecież pomagałaś w planowaniu. Siedziałaś nad tym do bardzo późna, więc pomyślałem, że chcesz się wyspać - odpowiada w końcu. Patrzę na niego z wyrzutem.
- To niedorzeczne...- mówię jeszcze, kręcąc głową, ale w tym momencie do pokoju wchodzi rudowłosa Kasia. Mapa Oświęcimia od razu znika ze stołu, a cała nasza grupa próbuje przybrać normalne wyrazy twarzy. Karol odwraca się do Kasi.
- Czołem, co robicie o tak wczesnej porze na nogach? - pyta się dziewczyna nalewając sobie kawy. Wymieniamy znaczące spojrzenia.
- Nie mogliśmy spać - odpowiada spokojnie Alek. Kasia wybucha perlistym śmiechem.
- Ach, tak? No dobrze, już was nie męczę. Zrobić wam może jakie śniadanie? - pyta i nie czekając na odpowiedź zaczyna kroić chleb.- Dzisiaj odwiedzi nas mój narzeczony. Mam nadzieję, że wam to nie będzie przeszkadzać.
Chłopaki po raz kolejny wymieniają poddenerwowane spojrzenia. Ola przygryza wargę. Każde z nas wie, że dzisiaj ma być ostatni dzień dopinania akcji "Majorek" na ostatni guzik. Wokół nas panuje niezręczna cisza.
- Nie, myślę, że nie będzie nam to przeszkadzało - odpowiada w końcu Ala. Kasia uśmiecha się lekko, a z jej twarzy zstępuje niepokój.
- Jest naprawdę bardzo sympatyczny. Myślę, że się polubicie - zaczyna Kasia.
- Na pewno jest cudownym chłopakiem - mruczy pod nosem Ola, wykrzywiając usta w chwilowym grymasie. Kasia nie zwraca na to uwagi. Stawia na stole kanapki i już pędzi aby zaparzyć herbatę. Czuję jak burczy mi w brzuchu, więc sięgam po jedną kromkę chleba i powoli wkładam ją do ust. Kasia rozdaje filiżanki z herbatą.
- Dziękuję - mówię z ogromną wdzięcznością. Ola nawet nie spogląda na podaną jej przed chwilą filiżankę.
- Nie ma o czym mówić - odpowiada Kasia i siada obok nas. Wdajemy się w lekką i przyjemną rozmowę. Oczy Kasi przepełnione są entuzjazmem, jakby nieskalane wojenną skazą. Po paru chwilach nasze rozmowy przerywa pukanie do drzwi. Zamieramy w bezruchu, paru z nas łapie za pistolety schowane w spodniach pod koszulami, ale Kasia tylko się uśmiecha i wstaje z krzesła. Otwiera drzwi, za którymi ukazuje się wysoki chłopak o ciemnych włosach i oczach. Uśmiecha się serdecznie i całuje Kasię na powitanie. Gładzi z czułością jej rude włosy i jeszcze raz ją przytula.
CZYTASZ
Batalion „Sokół"
AdventureWokół latają pociski. W myślach nucę wesołą, jakby zapraszającą do walki piosenkę. "Dziewczyno z granatem w ręce...". Spoglądam na Czarnego, mrużąc oczy od otaczającego nas kurzu. Widzi mnie. Pierwszy raz od dawna jesteśmy wolni. Tańczymy pośród odł...