II.

1K 68 6
                                    

Szpilki porzucone w przedpokoju. Męskie trampki przy wejściu do salonu. Jasny damski płaszcz na oparciu kanapy. Kobiecy głos. Szeptanie. Ciche jęki rozkoszy. Dobiegające z sypialni. Ich sypialni. John Lennon w radiu. Ich Lennon.

Love is reaching, reaching love,
Love is asking to be loved.

Aida zatrzymała się. Nie chciała wiedzieć. Nie chciała tego słyszeć. Czuła łzy napływające do jej oczu. Podeszła do drzwi sypialni. Były otwarte. Najgorszy możliwy scenariusz, który założyła odgrywał się na jej oczach. Było tak, jakby sama go wyreżyserowała. Nagie ciało jej narzeczonego i jakiejś dziewczyny splecione w miłosnym uniesieniu. Nie zauważył jej, ale jego znajoma (?) tak. Otworzyła szeroko oczy. Aida teraz ją poznała. Piękna, długa przyjaźń. 14 lat spędzonych wspólnie, miliony wieczorów przepełnionych plotkami, niezliczone godziny rozmów telefonicznych. Wspólny śmiech, wspólne łzy. A teraz wspólny facet.

Zrozumiał, że coś jest nie tak i odwrócił głowę w jej stronę.

-Aida... -zaczął, ale tłumaczenie czegokolwiek nie miało sensu, bo dziewczyny już nie było w mieszkaniu.

Stała na ulicy oparta o kamienicę, w której mieszkali i próbowała zrozumieć sytuację, której była świadkiem. Czuła odrazę. Chciało jej się wymiotować. Nie, chciało jej się rzygać. Nie wiedziała jak długo tak stała.

Była przyjaciółka wyszła szybkim krokiem, mijając dziewczynę bez słowa.

Za nią wyszedł jej już-nie-narzeczony.

-Aida, posłuchaj, ja... -zaczął.

-Nie tłumacz się, do wieczora już mnie tu nie będzie -przerwała. -Mam tylko jedną prośbę.

Ich spojrzenia się skrzyżowały. Jego twarz wyrażała zawstydzenie, na podbródku miał resztki różowej pomadki.

Jej twarz przyjęła zimną maskę obojętności. Łzy czające się w kącikach oczu teraz zastygły w oczekiwaniu. Nie pozwalała im wypłynąć.

Nie okazuj słabości. Zachowaj godność.

-Słucham.

-Nie pokazuj się tutaj do wieczora. O północy już mnie nie będzie.

-Dobrze -wyszeptał, odwrócił się i poszedł nie wiadomo gdzie.

A idź do diabła.

Z jednej strony dobrze, że tak szybko odpuścił. Nie musiała z nim rozmawiać. Nie musiała pokazywać tego, jak bardzo ją zranił. Z drugiej strony liczyła na to, że jakoś to wszystko wyjaśni, że cała sytuacja to jakaś głupia pomyłka.

Idiotka, przecież widziałaś wszystko na własne oczy.

Weszła do mieszkania.

Lennon w radio dalej śpiewał o miłości. Aida wyłączyła muzykę. Usiadła na krześle i poczuła, jak całe napięcie opuszcza jej ciało. Wraz ze łzami wypływało rozczarowanie, smutek i poczucie beznadziei. Poczuła się jak mały robak, którego każdy chce zdeptać. Jak pięciolatka, która dowiedziała się, że święty Mikołaj nie istnieje, jak stary kapeć wyrzucony na wysypisko.

Wyjęła wino z lodówki i dokładnie je obejrzała. Kusiło jak nigdy, ale jednak je odstawiła. Jeśli teraz je zacznie, to teraz je skończy, a nie byłoby to najmądrzejsze posunięcie, zważywszy na to, że jej wyprowadzka miała polegać na zapakowaniu wszystkich swoich rzeczy do samochodu i szukaniu miejsca, gdzie mogłaby się wyprowadzić. Zapakowała swoje ubrania do torby podróżnej, a to, co się do niej nie zmieściło poupychała do reklamówek. Nie była przygotowana na opuszczanie mieszkania.

Następnie zabrała się do zbierania z półek płyt i książek. Nie spodziewała się, że będzie ich aż tak dużo. Kiedy przyjechała do Anglii było ich niewiele. Większość książek stanowiły podręczniki i opracowania biologiczne, z których korzystała na studiach. Było też trochę fantastyki i kryminałów, ale ten zbiór był raczej ubogi. Zupełnie inaczej przedstawiała się sprawa z płytami. Każda z nich miała swoją własną historię i związane z nią wspomnienia. Za każdym razem, kiedy ich słuchała wracała pamięcią do różnych chwil z jej życia. R.E.M. -przeprowadzka do Londynu; U2 -wspólne mieszkanie z ukochanym; Lennon -ich pierwsze spotkanie, a po dzisiejszych wydarzeniach- także ostatnie.

Pakowanie całego dobytku do małego samochodziku Aidy nie było najlepszym pomysłem, ale dziewczyna czuła się zadowolona z tego, co zrobiła. Zatrzasnęła drzwi do pojazdu i ostatni raz weszła do mieszkania. Stanęła na środku salonu, zdjęła pierścionek zaręczynowy i położyła go na stole. Wstrząsnęła w prawej dłoni puszkę z czerwoną farbą w sprayu, podniosła ją do góry i krótko nacisnęła na próbę. Na podłodze pojawiły się czerwone plamy przypominające ślady krwi, a w powietrzu rozniósł się charakterystyczny zapach. Wzięła głęboki oddech i przystąpiła do pisania na ścianie i oknach. Linie powstające na ich powierzchni przynosiły Aidzie coś w rodzaju zimnej satysfakcji. Kiedy skończyła zrobiła kilka kroków w tył i dokładnie przyjrzała się swojemu dziełu. Przed nią widniał wielki napis "PIERDOL SIĘ".

Wsiadła do samochodu i dopiero teraz uświadomiła sobie, że zrobiło się bardzo późno i raczej nie znajdzie miejsca, w którym mogłaby przenocować. Odjechała kilkanaście kilometrów od mieszkania byłego i zaparkowała na chodniku. Była głodna, przygnębiona i zaczęło robić się zimno. Był późny październik, co w Londynie oznacza temperaturę nieprzekraczającą 7 stopni.

Wsunęła do odtwarzacza płytę The Doors. Na miejscu pasażera leżało nieotwarte wino. Zeskubała plastikową ochronę z szyjki butelki i rozejrzała się w samochodzie w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby pomóc jej dostać się do alkoholu. Nie zabrała z domu korkociągu, więc zdecydowała się po prostu wepchnąć korek do środka. Przecież i tak wypije je całe. Resztę wieczoru spędziła płacząc, pijąc i wsłuchując się w poezję Morrisona. Około drugiej w nocy poczuła senność, więc oparła głowę na kierownicy i pozwoliła nieść się Morfeuszowi.

Poniżej Krypt | Sherlock BBCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz