II.

250 20 3
                                    

Zacznijmy od tego, że Aida nienawidziła latać samolotami. Strach, stres i dyskomfort przebywania w jednym miejscu z dużą ilością ludzi sprawiały, że każda minuta na pokładzie samolotu była istną katorgą, a spędziła tam prawie trzy godziny.

Powiedzieć, że była bardzo zmęczona, to jakby nie powiedzieć nic.

Jedyne, czego teraz pragnęła to zaszyć się w swoim pokoju i jakimś cudem uniknąć jakichkolwiek pytań na temat jej pobytu w Anglii.

Niestety, ani jedno, ani drugie, nie było możliwe.

Z lotniska miał odebrać ją Valentino - jej brat. Był on najbardziej ciekawskim i wścibskim człowiekiem jakiego Aida kiedykolwiek poznała, ale mimo to kochała go.

Stojąc w rozległej hali nigdzie nie mogła go wypatrzeć. Planowała do niego zadzwonić lecz jej telefon okazał się kompletnie rozładowany. Aida przeklęła w duchu. Nie miała ochoty na czekanie i zabawy w szukanie się. Chciała odpocząć.

Minęło piętnaście minut A przysypiającą dziewczynę rozbudziło stukanie w ramię.

To był Mario drugi z jej braci. Blondynka uśmiechnęła się do niego szeroko i zarzucił ręce na szyję. Od zawsze byli najlepszymi przyjaciółmi, potem jej studia, jego studia, a na koniec wyjazd do Anglii. Widywali się rzadko. A ostatnio prawie dwa lata temu.

Odsunęła się od brata i zaczęła rozglądać za drugim z bliźniaków.

- Valentino nie mógł przyjechać, ale nie martw się. Od czasu kiedy się widzieliśmy sporo ćwiczyłem i zapewniam, że przeżyjesz te podróż.

Aida nie skomentowała tego. Doskonale wiedziała jak jeździł Mario i szczerze ubolewała nad faktem, że po męczących chwilach w samolocie nadejdą jeszcze nerwowe minuty jazdy samochodem do domu.

Wymowne milczenie siostry było dla Włocha wyraźnym znakiem nieufności. Ale nie robiło to na nim żadnego wrażenia. Chwycił bagaże siostry i ruszył w stronę auta, co chwila oglądając się za siebie aby mieć pewność, że nie zgubił tej, po którą przyjechał.

Kiedy Mario upychał jej rzeczy do bagażnika, ta wgramoliła się na miejsce pasażera i włączyła ulubioną płytę.

Led Zeppelin III...

To była dla niej wyjątkową płyta. I nie chodzi tu o same utwory czy artystę. Tę płytę dostała od kogoś wyjątkowego.

Poczuła lekkie pieczenie oczu na wspomnienie detektywa. Zostawienie go nie było dla niej łatwe, choć powtarzała sobie, że nie łączyły ich jakieś głębsze relacje.

A może jednak...

Dziewczyna sama nie wiedziała, co o nim myśleć, czuła się źle zostawiając go. Przy nim czuła się potrzebna, a on zaczynał czuć coś więcej niż tylko beznadzieję i pustkę po utracie najlepszego przyjaciela. Jednak ich krótka relacja okazała się nie być wystarczająco silna w obliczu tych wszystkich wydarzeń, w których centrum miała nieprzyjemność się znaleźć. Potrzebowała bliskich, rodziny, ale przede wszystkim potrzebowała spokoju, poczucia bezpieczeństwa i normalności.

Ruszyli.

Aida była wdzięczna bratu, że ten nie męczył jej po podróży niechcianych pytaniami i pozwolił odpocząć. Właśnie. Odpocząć. Okazało się, że jej brat naprawdę zaczął dobrze jeździć i mogła się zrelaksować podczas jazdy. Lekko rozłożyła fotel, cały czas przyglądając się skupionemu bratu. Miał od niej ciemniejszą cerę i był nieco niższy. Nie był zbyt dobrze zbudowany, przypominał bardziej patyczaka niż modela. Miał przydługie włosy w kolorze ciemnego brązu, nie ufał fryzjerom i zawsze wolał obciąć je samemu, całkiem nieźle mu to wychodziło. Od zawsze lubiła jego oczy, były według niej nieziemskie. Miał heterochronię. Prawe oko było bardzo ciemne, można powiedzieć, że prawie czarne, za to lewe miało kolor intensywnej zieleni. Były piękne.

Poniżej Krypt | Sherlock BBCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz