XIX.

598 45 7
                                    

W Londynie byli po ósmej wieczorem. Sherlock złapał dla nich taksówkę. Drogę na Baker Street pokonali w milczeniu. Obydwoje byli bardzo zmęczeni ostatnimi wydarzeniami. Po wejściu do środka usłyszeli panią Hudson, krzątającą się w swojej części mieszkania. Wychyliła się zza drzwi i od razu mocno uścisnęła Aidę.

-Ooh, kochanie –mówiła szczerze ucieszona –jak dobrze, że jesteś cała. –Odsunęła się od blondynki na długość wyciągniętych ramion i spoważniała –Mycroft powiedział mi, co się stało, nadal nie mogę uwierzyć w to, że ten uprzejmy młody człowiek okazał się taką szują.

Santoro nie spodziewała się takiego określenia z ust Marthy, która w jej oczach była raczej poczciwą staruszką. Jej słowa przywoływały przykre wspomnienia, ale Sherlock zareagował zanim powiedziała coś, co mogłoby wywołać jakąś silniejszą reakcję emocjonalną ze strony młodszej kobiety.

-Już w porządku, pani Hudson –Sherlock przerwał jej wylew uczuć. –Mycroft tu był?

-Kilka minut po twoim wyjściu, chciał o czymś z tobą porozmawiać, ale cię nie było, więc zaprosiłam go na herbatkę. A propos –zwróciła się teraz do ich obojga. –Upiekłam ciasteczka, a herbata zaraz skończy się parzyć. Macie ochotę?

-Jasne –odpowiedziała Aida, a nie-gosposia zniknęła w swojej kuchni.

Wchodząc po schodach na piętro, czuła się, jakby robiła to po raz pierwszy. Dość dobrze znała te ściany, ale miała wrażenie, że są jakieś inne –obce. A może to ona była inna, bardziej doświadczona, więcej rozumiała? Coraz częściej łapała się na myśli, że do zakończenia jej związku z poprzednim narzeczonym jej życie przypominało raczej sielankę, a teraz wszystko co jakiś czas wymykało się spod kontroli. Poszła do swojego pokoju i wzięła prysznic, dziękując sobie w duchu za to, że nie zdążyła zabrać wszystkich swoich rzeczy do mieszkania Bennetta.

Ciepła woda i pomarańczowy zapach żelu pod prysznic przyjemnie drażniły zmysły i pozwalały zebranemu napięciu na opuszczenie ciała blondynki. Oparła głowę o kafelki na ścianie i pozwoliła spadającym kroplom spływać po jej plecach. W jej głowie huczało od nadmiaru emocji. Gdyby ktoś kazał jej zdefiniować swoje uczucia jednym słowem to odpowiedziałaby „chaos". Musiała jeszcze raz wszystko sobie poukładać, oddzielić dobro od zła, wybrać, komu chce zaufać.

Myślała o swoim powrocie do Włoch, ale zastanawiała się nad tym, jak dużo powinna powiedzieć swojej rodzinie. Wiedzieli o jej przeprowadzce na Baker Street, ale nie mieli pojęcia o Charlesie. Bardzo chciała porozmawiać z mamą o tym, co powiedział jej Sidorov, ale obawiała się niewygodnych pytań i tego, że jej bliscy będą przesadnie uważać na to, co robią i mówią w jej obecności. Owszem, potrzebowała teraz trochę więcej wsparcia i wyrozumiałości, ale bała się, że zaczną „chodzić wokół niej na palcach". W ogóle wolałaby, żeby to wszystko nigdy się nie wydarzyło.

Wyszła z łazienki otulona w puszysty ręcznik i ubrała się w spodnie z miękkiego materiału i sweter. Szybko wysuszyła włosy i związała je w kucyk na czubku głowy. Kiedy zeszła do salonu, Sherlock i pani Hudson już zajęli swoje miejsca –Holmes w ulubionym fotelu, a gospodyni na kanapie, i rozmawiali o tym, co działo się, kiedy nie było ich w Londynie. Głównie mówiła kobieta –opowiadała o tym, które ząbki wyrastają teras Rosie. Aida przysiadła się do niej na sofę udając, że ją to interesuje i poczęstowała się ciasteczkiem.

-Sherlocku, czy możesz pójść po swoje skrzypce? –poprosiła Martha tonem nie znoszącym sprzeciwu, a kiedy detektyw wyszedł, zwróciła się do niebieskookiej. –Strasznie przeżywał to, jak się wyprowadziłaś. Nie mówił tego, żaden Holmes, którego znam nie potrafi ubierać swoich uczuć w słowa, nie jestem pewna, czy w ogóle potrafi je definiować w swoich myślach, ale kochanie, naprawdę było widać po nim, jak bardzo tęskni i martwi się o ciebie. Tylko John tak na niego oddziaływał. Zależy mu na tobie.

Poniżej Krypt | Sherlock BBCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz