X.

741 65 29
                                    

Lestrade nic nie powiedział. Mało tego, wysłał ją na przymusowy urlop, który rzekomo miał przyczynić się do odzyskania przez Aidę równowagi.

Chyba kurwa biologicznej.

Natomiast, kiedy zadawała jakieś pytania Holmesowi, ten rozpoczynał głupkowate gry słowne i nie mogła się niczego dowiedzieć. Początkowo nie wiedziała, co ma robić, ale po głębszym zastanowieniu, postanowiła posłuchać rady Sherlocka i nauczyć się strzelać. Greg załatwił jej jakieś tymczasowe pozwolenie na broń powołując się na fakt, że dziewczyna pracuje w niebezpiecznych warunkach.

Noszenie przy sobie broni palnej trochę kłóciło się z jej przekonaniami, ale po bilansie możliwych strat i zysków, doszła do wniosku, że lubi swoje życie i nie chciałaby, żeby zbyt szybko jej je odebrano.

Strzelanie nie okazało się trudne. Pistolet leżał w jej dłoniach tak, jakby od lat pracowała w policji. Sherlock siedział za nią na biurku i znudzony majtał nogami oparty o ścianę. Byli w prywatnej strzelnicy jego brata, bo jak stwierdził najmłodszy Holmes, jeżeli ma czegoś nauczyć dziewczynę, musi mieć komfortowe warunki bez Andersona (kimkolwiek był) pałętającego się pod nogami i kontrolującego każdy jego ruch w nadziei, że znajdzie coś, za co będzie mógł posądzić go o bycie osobą niebezpieczną dla społeczeństwa. Nie wiedzieć czemu zwykłe plansze, do których miała celować, zastąpione były plakatami ze zdjęciami Mycrofta Holmesa i jeszcze jednego mężczyzny w czarnym garniturze. Ten drugi był zdecydowanie bardziej przystojny od braci, dlatego trochę szkoda było jej dziurawić jego twarz.

-Nie mogę celować do ludzi -przerwała i odwróciła się do bruneta.

-A myślisz, że kto będzie celował do ciebie? -zadrwił Sherlock.

-Liczę na to, że nikt.

-Jeśli nadal chcesz pracować w Scotland Yardzie to istnieje duże prawdopodobieństwo, że jednak ktoś się znajdzie. Zawsze jednak możesz to porzucić i zacząć pracować ze mną -powiedział jakby od niechcenia.

-Słucham? -zapytała zaskoczona.

-Nie ekscytuj się tak, nie jesteś Watsonem -spoważniał.

-Zamierzasz wrócić do praktyki? -odłożyła broń i usiadła na krześle przed mężczyzną.

-Jak ty wszystko potrafisz uprościć, praca detektywa to nie jest jakaś tam praktyka. To sztuka, pasja, umiejętność zapamiętywania szczegółów i wychwytywania kłamstw połączona z bystrym, inteligentnym umysłem -popatrzył jej w oczy szukając w nich jakiegoś błysku, który połączy ich zagubione dusze, ale zamiast płomienia zrozumienia dostrzegł jedynie iskierki rozbawienia.

-Oj dobra, wszyscy wiedzą, o co chodzi -zaśmiała się. -To co, naprawdę wracasz?

"Wszyscy wiedzą o co chodzi".

Sherlock westchnął i przewrócił oczami.

-Zamierzałem wrócić, jeżeli znajdę tylko kogoś godnego na funkcję mojego współpracownika, ale już nieważne, zapomnij, dam ogłoszenie w necie -wzruszył ramionami, wstał i podniósł pistolet ze stanowiska.

Jego ruchy, pozornie wykonywane lekceważąco, były bardzo precyzyjne. Oddał trzy strzały w pierś przystojniaka, do którego Aida nie miała serca celować. Chciał wznowić karierę z nią u boku?

Interesujące...

Ostatecznie i tak miała wolny tydzień, więc mogła spróbować.

-Zgoda -odpowiedziała wesoło i podeszła do odwróconego od niej Holmesa.

-Teraz to już nie wiem, czy chcę, żebyś ze mną pracowała -powiedział obojętnie i czwarty raz strzelił do czarnowłosego. -Przekonaj mnie jakoś do siebie.

Poniżej Krypt | Sherlock BBCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz