XII.

680 55 27
                                    

Niewiele rzeczy było w stanie przestraszyć najmłodszego z dzieci państwa Holmes. Miesiąc temu o tej porze, krew przed drzwiami do wynajmowanego przez niego mieszkania nie wywarłaby na nim wrażenia. Pani Hudson zwykle do późnego wieczora przesiadywała u Molly, opiekując się ich córką chrzestną, więc nic jej nie zagrażało. Ale teraz mieszkała z nimi jeszcze jedna osoba.

Sherlock pociągnął za klamkę. Zamknięte. Pogrzebał chwilę w kieszeni płaszcza i wyciągnął z niego klucze. Nie udało mu się jednak otworzyć drzwi, bo ktoś zostawił swoje w zamku po drugiej stronie. Normalnie w takiej sytuacji po prostu przestrzeliłby zamek, ale nie mógł być pewien czy jego współlokatorka nie miała nic za skórą. Kilka razy załomotał kołatką, ale nie przyniosło to żadnych skutków. Wzrok detektywa przykuło uchylone okno w kuchni pani Hudson.

Głupiutka Martha.

Nie minęło nawet pięć minut, a Sherlock już znajdował się wewnątrz. Tak, jak podejrzewał, krew znajdowała się także na schodach prowadzących na piętro i balustradzie znajdującej się tuż obok niej.

Ślady nie wskazują na to, żeby ktoś był wciągany na górę. Raczej spadł albo został zrzucony. Drzwi były zamknięte, czyli ktoś nadal jest w mieszkaniu. Błagam, niech to będzie Aida.

Detektyw na wszelki wypadek wyciągnął pistolet i wszedł do salonu. Jego oczom ukazał się fatalny widok. Izabela cała była pokryta brunatnoczerwonymi plamami. Holmes westchnął cicho. Była z nim od początku rozdziału w jego życiu zatytułowanego "Baker Street". A teraz nawet nie mógł odnaleźć na niej dowodów ich wspólnych wspomnień- plam po rozlanym rozpuszczalniku, ani bardzo delikatnych przebarwień po wymiotach Rosie powstałych na skutek prób usunięcia nieprzyjemnego zapachu z pomieszczenia. Cóż, i tak nie pozbędzie się tego dywanu. Pod numerem 221b nie wyrzucało się mebli z byle powodu.

Sherlock rozejrzał się wokół siebie. W dużo gorszym stanie od dywanu znajdowała się lampa. Była połamana, pognieciona i zakrwawiona. No dobra, ją trzeba będzie wymienić.

Dopiero po chwili dostrzegł swoją współlokatorkę skuloną na kanapie. Leżała na prawym boku twarzą do ściany. Co ciekawe, nie zauważył żadnych śladów krwi na jej ubraniach. Była nieprzytomna, albo spała. Sherlock miał nadzieję, że to drugie, chociaż wystrój mieszkania bardziej sugerował opcję numer jeden.

-Aida, wszystko w porządku? -zapytał mężczyzna siadając na wolnym skraju kanapy i kładąc dłoń na żebrach dziewczyny.

Gwałtownie wciągnęła powietrze i syknęła, kiedy jego palce dotknęły siniaków na jej boku

-Aida, co tu się stało?

Pokręciła głową i coś wymruczała.

-Pokaż -powiedział tonem, który nawet można było podciągnąć pod ton wyrażający troskę.

Kobieta otworzyła oczy, które wydały się detektywowi bardzo nieobecne i spojrzała na ciemnowłosego. Jej policzki były rozpalone, a kiedy dotknął jej czoła, okazało się gorące. Przez chwilę przyglądała się jego twarzy, a następnie odwróciła głowę i podciągnęła sweter pod samą pachę. Dolna część jej żeber i górna część brzucha miały kolor fioletowo- czerwony, co świadczyło o sporej dawce przemocy zastosowanej na współlokatorce mężczyzny.

-Sprawdzę, czy nie masz krwotoku wewnętrznego, dobrze?

Cisza.

-Okej, to teraz dotknę twojego brzucha w kilku miejscach. Jeśli gdzieś będzie bolało bardziej to powiedz.

Wymruczała coś na zgodę i poczuła zimne palce detektywa, które delikatnie uciskały jej skórę. Nie było to najprzyjemniejsze uczucie. Czuła palący ból, ale była cierpliwa. Po tym, jak Sherlock skończył, wstał i wyszedł do kuchni. Po chwili wrócił z czymś zawiniętym w ręcznik, co przyłożył do posiniaczonego ciała dziewczyny.

Poniżej Krypt | Sherlock BBCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz