Jakby co to ten rozdział jest troszku dłuższy niż reszta będzie, ale shhh... Bo nie wiem czy to ma cokolwiek do rzeczy xD
A teraz czytajcie~! Jeśli chcecie znaczy się.~*~*~*~
W pałacu panowało niezwykłe poruszenie.
A czemu?
Odpowiedź jest zaskakująco prosta, a brzmi ona: Zamach.
Król Sindrii już po raz kolejny w swoim życiu musiał wywinąć się przed rasowym asasynem, aczkolwiek tym razem jego zabójcą było zaskakująco urokliwe dziewczę o niebanalnej urodzie i paradoksalnie niewinnych oczkach.
Podsumowując - sprawa może i była bardzo groźna, ale jej niebezpieczeństwo nie było nawet w niewielkim stopniu tak ogromne jak dziwność całej tej sytuacji.
Za to sam poszkodowany - czyli Sinbad - za nic świecie nie mógł zrozumieć co się stało. Ot w jednej chwili sobie grzecznie spał, w drugiej obudził go dziwny dźwięk i sztylet przy twarzy, a w trzeciej patrzył jak jego niedoszły pogromca robi minę typu "że co kur...?" widząc jego nagość.
Ech, ten fioletowowłosy i jego dziwne lunatyckie tendencje.
Jako łatwo się domyślić asasynka została złapana. Zamknięto ją w lochu i do białego rana była dręczona pytaniami, na które nie odpowiedziała. W ten sposób nastał ranek, a sprawa była dalej tak samo niezrozumiała i dziwna jak kilka godzin temu.
W końcu postanowiono, że skoro Jafar też był kiedyś asasynem to on powinien mieć największą szansę porozumienia się z nieznajomą i wydobycia z niej jakichś informacji. A przynajmniej do takiego wniosku doszła Yamaruaiha, którą chcieli wrobić w przesłuchiwanie. Czarodziejka była bardzo zdolna, ale nie w tej dziedzinie... Co też z chęcią wypomniała.
To właśnie tak białowłosy skończył naprzeciwko celi, w której sobie grzecznie i cichutko przebywałaś, wpatrując z jakże wielkim zainteresowaniem w ścianę. Mimo iż byłaś za kratami, miałaś dodatkowo zakute w kajdanki ręce, ponieważ kto tam wie czy nie masz jakichś magicznych, asasyńskich sposobów na uwolnienie się z pomocą wsuwki ukrytej między palcami nogi czy jakiegoś innego, równie efektywnego i oryginalnego planu ucieczki.
-Kim jesteś? - usłyszałaś. Powoli Twoje oczy powędrowały truchcikiem z jakże ciekawych widoczków jakie oferował loch na Jafara i mimo braku jakiejś szczególnej wrogości, nie były też szczególnie przyjazne. Można powiedzieć, że były neutralne lub też obojętne.
Cisza.
Chłopak wpatrywał się w Ciebie oczekując odpowiedzi, jednak ty nie miałaś zamiaru jej podać. Za to przypatrywałaś się osobie przed Tobą, jak gdyby skanując ją w poszukiwaniu... Czegoś. Wydawać by się mogło, że byłaś w stanie przejrzeć go na wylot i w jednej chwili odkryć czy i jak możesz go wykorzystać do swoich niecnych celów. No, a przynajmniej takie wrażenie odniósł białowłosy, po kilkunastu sekundach Twojego bezczelnego wgapiania się w niego.
-Fajna czapka. - mruknęłaś w końcu, wymijając temat w tak chamski sposób, że Twojego rozmówcę, aż zatkało na chwilę.
Twój komplement -jak łatwo się domyślić - został bestialsko zignorowany.
-Jestem Jafar. - przedstawił się po dłuższej chwili chłopak, najwidoczniej postanawiając ignorować pierwsze dwa słowa, które wymówiłaś od początku swojego pobytu w lochach. Przyjrzałaś się białowłosemu z zaciekawieniem, zastanawiając w jaki sposób podanie swojego imienia ma mu pomóc w przesłuchaniu Cię. - Były asasyn skrytobójca, wyższej rangi.
Kąciki Twoich ust uniosły się ku górze, gdy zdałaś sobie sprawę o co mu chodziło. Chciał Cię złapać na sztuczkę typu jesteśmy-kolegami-po-fachu-więc-coś-powiedz. Prychnęłaś z rozbawieniem i postanowiłaś, że to odpowiedni moment, żeby wydać co nieco informacji na swój temat.
-________. - przedstawiłaś się, po czym uśmiechnęłaś się w miły sposób, który poniekąd mówił "uścisnęłabym Ci dłoń, gdybym nie była skuta" i kontynuowałaś. - Moja specjalizacja to zakres obejmujący wyciągania informacji, ale nie szpiegowanie i jak widać skrytobójca ze mnie marny.
Na chwię zapanowała cisza, podczas której dalej szczerzyłaś ząbki w zaskakująco miłym uśmiechu. Jafar był pewien, że to jakiś podstęp typu "będę udawać kochaną, żeby pomyślał, że nie jestem zagrożeniem i mnie wypuścił", ale tak naprawdę byłaś po prostu zadowolona. Miałaś plan i wydawanie nikłych - ale jednak jakichś - ilości swoich danych osobowych było jego częścią. W sumie to cała ta sytuacja została przez Ciebie przewidziana, a dokładniej rzecz biorąc zaplanowana.
-Co tu robisz?
-Stoję, bo usiąść nie mogę, przez kajdanki. Jakbyś nie zauważył są przymocowane do ściany.
Białowłosy wziął oddech, żeby się uspokoić. Myślał, że próba wyprowadzenia go z równowagi była Twoim planem, jednak się mylił. Po prostu lubiłaś irytować innych i wybrałaś go sobie na ofiarę - to wszystko.
W tym wypadku nie było w Tobie żadnych złowrogich planów czy zamiarów, tylko czysta chęć bycia utrapieniem. No co? Przecież musiałaś się jakoś odwdzięczyć za niewygodną noc w lochu, czyż nie? Zwłaszcza, że jak już wspomniałaś musiałaś przez cały ten czas stać. To było niezwykle irytujące.
-Co robisz w Sindrii? - zapytał ponownie, jednak tym razem szczegółowiej, Jafar.
-A widoczki sobie podziwiam, kulturę poznaję, próbuję zabić władcę i takie tam bzdety.
W tym momencie białowłosy musiał na chwilę zamknąć oczy i policzyć do pięciu, żeby się uspokoić. Twój lekki ton niezwykle wyprowadzał go z równowagi. No halo! Ty mu tu króla próbujesz zabić, a potem mówisz to z lekkością jakbyś się na ryby wybierała!
-Czy mogłabyś zachować powagę? Czy nie zdajesz sobie sprawy z sytuacji, w której się znalazłaś?
Roześmiałaś się, jednak nie w sposób psychiczny, straszny czy też chociażby złośliwy. Był to przyjacielski chichot, który nieco zaskoczył chłopaka.
-Powaga? Przecież ja ci odpowiadam na pytania z całkowitą powagą. A sytuacja jest dla mnie więcej niż oczywista. To raczej ty nie wiesz co tu się dzieje, ponieważ wiesz tylko tyle, że twój król został zaatakowany przez niejaką ___________ i to tyle. Nie wspominając nawet, że mimo swojego położenia to ja tu mam swego rodzaju władzę polegającą na wiedzy. - odpowiedziałaś.
-Co planujesz? - zapytał machinalnie Jafar, a jego źrenice zwęziły się agresywnie.
-Nie bądź taki nieprzyjemny. Najgorsze co miałam zrobić zrobiłam, a reszta może was co najwyżej zmieszać.
-Zmieszać?
-Moja władza polega na wiedzy. W sytuacji jakiej jestem tylko to mi pozostało, więc nie myślisz chyba, że podam ci więcej szczegółów?
-Kto Cię przysłał? - zamienił temat Jafar, przy okazji analizując wszystko co powiedziałaś.
Mruknęłaś coś, ale tak cicho, że sama nie byłaś wstanie się dosłyszeć.
-Co?
-Już ci odpowiedziałam na pytanie, możemy przejść dalej.
-Nie usłyszałem Cię.
-To już twój problem.
Chłopak zdawał sobie sprawę, że powinien jak najszybciej skończyć to przesłuchanie, bo niestety lub też stety doskonale wiedział, że jeszcze trochę i spokój go opuści, a wtedy mógłby Ci zrobić krzywdę. A póki co nie miał tego w planach.
-Skąd jesteś?
-Z krainy tęczowych jednorożców. - stwierdziłaś przewracając oczyma, jednak widząc, że chłopak chce coś powiedzieć kontynuowałaś - Sam masz odkryć skąd. Naprawdę, to nie takie trudne, gdy znasz moje imię i wiesz jak wyglądam. Tak szczerze mówiąc to poniekąd kluczowy element przyszłych wydarzeń i ważna część całej układanki.
-To wszystko. - oznajmił chłodno chłopak i sobie poszedł.
-Nie ma to jak ciepłe pożegnanie. - usłyszał jak mruczysz pod nosem, zanim wyszedł.
CZYTASZ
Jafar x reader Magi
FanfictionNaprawdę, asasyni próbujący zabić króla to żadna niespodzianka. Oczywiście, nie mnożą się jak grzybki po deszczu, ale też nie są jakimś szczególnym szokiem. Więc czemu ta sytuacja jest taka dziwna i zagmatwana? Ah tak. Bo dotyczy Ciebie. Rozdział...