Rozdział 9

348 39 2
                                    

Kto wpadł w kłopoty? I to dosłownie rzecz biorąc?

                                                                                 ~*~*~*~

-No daj spokój! Nie możesz się przecież gniewać wiecznie! Nie za coś takiego! - marudziłaś dalej, od ponad pół godziny starając się go przekonać do tego, żeby się odezwał. - No rozumiem, że mogłam urazić ciebie i Twoje jakże delikatne uczucia, ale bez przesady! Przecież już mówiłam, że to było dla zakładu! A poza tym ja cię ledwo cmoknęłam w policzek!

Białowłosy w odpowiedzi milczał.

-To co? Teraz będziesz mnie ignorował do końca mojego życia?

Zerknęłaś na chłopaka, ale on po prostu wpatrywał się w przestrzeń przed sobą ze stoickim spokojem.

Zaczęłaś się zastanawiać czy on naprawdę został tak zawstydzony Twoim zachowaniem czy po prostu znalazł okazję na pokazanie tego jak bardzo ma Cię dość. Ewentualnie miał nadzieję, że cisza powstrzyma Cię przed gadaniem i/lub robieniem głupot, co samo w sobie było głupotą.

-Oh no daj spokój, przecież oboje wiemy, że mnie lubisz, nawet jeśli okazujesz to w zupełnie inny do interpretacji sposób. - stwierdziłaś, dźgając go lekko palcem w polik, na co on zareagował tylko głębszym wdechem powietrza.

Wiedziałaś, że prędzej czy później w końcu się odezwie. W końcu Twoją profesją było wyciąganie informacji, a przy tym zmuszenie kogoś do tego, żeby zaczął z Tobą rozmawiać to będzie pestka! A przynajmniej taką miejmy nadzieję.

-Zobacz! Dziura! - powiedziałaś nagle i ruszyłaś w stronę wspomnianego przedmiotu. Byliście właśnie na jakichś zadupiastych obrzeżach wyspy. Czemu? Tego nikt nie wie. Może Jafar chciał Cię wyprowadzić w świat i zabić? Pomińmy fakt, że to ty tu was poprowadziłaś.

Nachyliłaś się nad wgłębieniem w ziemi, które może i nie było zbyt szerokie, ale wydawało się naprawdę głębokie.

-Uważaj. - mruknął białowłosy.

-W końcu! - oznajmiłaś uradowana tym, że coś powiedział, aczkolwiek nie zaprzestałaś swojego jakże niebezpiecznego zajęcia jakim było wgapianie się w wyrwę. Nawet podniosłaś jakiś kamień i upuściłaś go na dół, żeby sprawdzić jak długo będzie spadał.

Czekałaś i czekałaś, ale nie było słychać stuknięcia ani pluśnięcia.

-Podejrzane... - stwierdziłaś po dłuższej chwili, po czym wyprostowałaś się i zerknęłaś na Jafara, chcąc mu powiedzieć, że powinniście to sprawdzić.

Nie miałaś na to możliwości.

Ziemia pod Tobą się zawaliła i zaczęłaś spadać w dół.

-__________! - krzyknął białowłosy i ruszył w Twoją stronę, ale ledwo mogłaś go zauważyć zza masy kamieni i kawałków ziemi, które zaczęły spadać razem z Tobą.

Już myślałaś, że sobie dzisiaj zginiesz, gdy poczułaś jak coś oplata się wokół Ciebie i odetchnęłaś z ulgą wiedząc co to było. Liny z broni Jafara. Nigdy nie sądziłaś, że będziesz tak szczęśliwa będąc związaną jak baleron.

Niestety Twoja radość nie trwała długo, gdy znowu zaczęłaś spadać. Okazało się bowiem, że białowłosy ustał na krawędzi wyrwy, żeby mieć szansę Cię złapać i ziemia zawaliła się także pod nim przez co teraz oboje lecieliście w dół.

-Dasz radę zwolnić prędkość z jaką spadasz?! - wykrzyknęłaś, mając nadzieję, że chłopak Cię dosłyszy. Niestety wokół panowała już taka ciemność, że nie byłaś w stanie dojrzeć jego białej czupryny. Co prawda z góry świeciło słońce, ale jego promienie nie miały szans przedrzeć się przez tumany kurzu jakie was otaczały.

-Tak, a ty? - usłyszałaś w odpowiedzi. Tak jak się spodziewałaś Jafar musiał być dość niedaleko i Twoje wcześniejsze krzyknięcie było zbędne, ale jak wiadomo warto być przezornym. Zwłaszcza w takich sytuacjach.

-Nie bez powodu jestem asasynką! - stwierdziłaś z zaskakującą jak na taką sytuacją pewnością siebie.

Kawałki kamienia i ziemi były cięższe niż ty, dlatego jako pierwsze opadły na dół, dzięki czemu miałaś chociaż częściową swobodę ruchu. W powietrzu dalej było pełno szczypiącego po oczach pyłu, jednak już w nie takich warunkach sobie radziłaś. Dodatkowo przestrzeń wokół Ciebie wcale nie była tak duża jak na jakąś jaskinię. Wydawało Ci się wręcz, że spadasz jakimś pionowym tunelem.

Otaczająca Cię ciemność była naprawdę irytująca, bo przez nią nie byłaś w stanie dostrzec prawie, że nic. Ledwo widziałaś wyciągniętą przed siebie rękę! Nic więc dziwnego, że nie mogłaś przyuważyć Jafara, który był w gruncie rzeczy niedaleko.

Podsumowując było źle, ale nie wystarczająco, żebyś zaczęła panikować.

Usłyszałaś jakiś brzdęk obok i pewno trafnie zgadłaś, że to białowłosy z pomocą swojej broni próbuje zahamować szybkość z jaką leci w stronę ziemi. Za to ty wyciągnęłaś swoje ostrza i wbiłaś je w ścianę, która znajdywała się całkiem blisko Ciebie. Mało brakowało, a przez siłę impaktu i odkształcenia Twój oręż wypadłby Ci z ręki, jednak na szczęście byłaś świetnie wytrenowana, a Twój uścisk żelazny.

Po chwili znacznie zwolniłaś prędkość z jaką spadałaś i żeby jeszcze bardziej ją zminimalizować zahaczyłaś nogami o ścianę, zjeżdżając nią w dół powolutku.

Jeszcze chwila i zatrzymałabyś się, a potem zaczęła wspinać w górę.

Starczyłaby pewnie minuta albo i kilka sekund, ale nie miałaś tyle szczęścia.

Ściana Ci się skończyła i po raz kolejny zaczęłaś spadać. 

Jafar x reader MagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz