A kogóż my tu mamy w tym rozdziale? :3
~*~*~*~
Jafar podniósł się jako pierwszy i wstawszy wyciągnął w Twoją stronę rękę. Wciąż podziwiając księżyc i otaczające go punkciki światła przyjęłaś jego wyciągniętą dłoń, podnosząc się.
Gdy wstałaś puściłaś jego rękę, ale tylko na chwilę. Gdy zaczęliście iść złapałaś ją spowrotem.
-Masz zaskakująco ciepłą rękę jak na zimnokrwistego zabójcę. - oznajmiłaś z zaskakująco spokojnym jak na Ciebie uśmiechem.
Twoja dłoń była równie zimna co jego, ale białowłosy tego nie skomentował.
-Nawzajem. - odpowiedział i ruszyliście przed siebie.
Jafar nie zabrał swojej ręki.
Szczerze mówiąc sam wydawał się trzymać Twoją.
To było naprawdę dziwne, ale przyjemne uczucie.
Po wyminięciu tętniącego nocnym życiem miasta dzięki przejściu najciemniejszymi możliwymi uliczkami dotarliście do pałacu, gdzie pod odsłoną nocy dostaliście się do środka niezauważeni. Dopiero wkradając się do zamku wasze ręce się rozłączyły.
Plus okazało się, że jednak wasze przyjście nie przeszło niezauważone.
-Co się stało?! - zapytał Sinbad od razu was wypatrując. Nie miałaś pojęcia jak. Czatował na was w tym idealnym miejscu czy co? Ten to dopiero miał cierpliwość. Albo farta. Ewentualnie obydwa. - Nie było was cały dzień! I wyglądacie okropnie.
-Z dobrych wieści znalazłam jaskinię. Ze złych wpadłam tam. Z dobrych przeżyłam. Ze złych Jafar wpadł ze mną. Z najlepszych, oboje jesteśmy cali i nikt nie umarł. - wytłumaczyłaś, po czym wyciągnęłaś świecące kamienie. - Plus znalazłam to.
-Dogadaliście się przynajmniej? - zapytał Sinbad, najwidoczniej szukając swoich własnych pozytywów mimo iż już tyle mu ich wymieniłaś.
-Ależ oczywiście. W końcu jesteśmy kolegami po fachu. - oznajmiłaś opierając się o Jafara.
Ten westchnął. Naprawdę wystarczyło mu Cię jak na jeden dzień.
-No to jednak ten czas nie poszedł na nic. - stwierdził entuzjastycznie fioletowowłosy.
-Nam nie. A ty zająłeś się tym czym powinieneś?
Podczas gdy Twój przyjaciel-asasyn zabrał się za dręczenie króla ty rzuciłaś szybkie "dobranoc" po czym uciekłaś. Jeszcze Cię wplączą w papierkową robotę i co wtedy? Nie miałaś zamiaru marnować snu na zajmowanie się sprawami Sindrii! Od tego jest tu Sinbad!
Tak więc poszłaś spać, bo co innego miałabyś robić?
Obudził Cię nie tyle poranek co Sharrkan.
-A ty gdzie się po nocach z Jafarem wymykasz co? Martwiliśmy się o was! - oznajmił, wparowując Ci do pokoju.
Odwróciłaś się na drugi bok.
-Ej! Nie ignoruj mnie! - zawołał.
-Daj spokój, pewnie jest zmęczona. - włączył się znajomy głos należący do Hinohoho.
-Mówiłam ci debilu, żebyś nie właził jej do pokoju! - dodał żeński głos Yamaruihy.
-Jeśli nie chcecie jej obudzić powinniście być ciszej. - zauważył Masrur.
-Już i tak pewnie nie śpi. - dostrzegł trafnie Dracon.
-Hej! ___________! Śpisz czy nie?! - krzyknęła Pisti, postanawiając że to najlepszy sposób by sprawdzić czy jednak kontaktujesz ze światem.
Z żalem, ale jednak odwróciłaś się w stronę gromady i otworzyłaś oczy. Pośród tłumu zauważyłaś także Spartosa, który siedział cicho za gromadką. Normalnie było jakby go nie było... Chciał zostać ninją czy jak?
-Niestety tak. A teraz ktoś mi wytłumaczy czemu zgromadziliście się tu tak tłumnie?
-Martwiliśmy się! - oznajmiła blondynka. - Wczoraj zniknęłaś tak nagle i cię nie było tak długo!
-W sumie to nie tak nagle. - stwierdził Dracon.
-Mimo wszystko, gdy się ściemniło i wciąż cię nie było zaczęliśmy się martwić. - kontynuował Hinahoho.
-Że Jafar mnie zabił, bo go zbyt wkurzałam? - zaproponowałaś.
-Może. - stwierdził Sharrkan, wzruszając ramionami. - Swoją drogą mamy gości.
-Aha to spoko. Mogę już wrócić do spania?
-Chcieliby cię poznać, więc byłoby miło gdybyś wstała. - powiedziała Yamaruiha.
-No dobra! - oznajmiłaś w końcu i jako, że wprzeciwieństwie co do niektórych, khę khę Sinbada khę, nie miałaś problemu z podniesieniem się.
Nie musiałaś nawet wywalać wszystkich za drzwi, bo sami wyszli na zewnątrz.
Jak się okazało przebrałaś się wystarczająco szybko, że jeszcze ich tam zastałaś.
-Więc? Gdzie cię wczoraj tak wywiało? - zapytał Sharrkan.
-Wpadłam do jaskini. Dość głęboka skubana była. - wyjaśniłaś.
-Nic ci się nie stało? To mogło być bardzo niebezpieczne. - włączył się Masrur. To naprawdę miłe jak troskliwy był mimo swej cichej i srogiej postawy.
-Neh. Gorsze rzeczy się robiło. - odparłaś, machając na to ręką. - Więc kim są ci tajemnicy goście?
-Alibaba, Morigana i Aladyn. - wymienił imiona białowłosy.
-Aaah, coś tam słyszałam. Alibaba, król złodzieji i już nie tak bardzo zaginiony książe Balbad, Aladyn czwarty Magi i Morigana Fannalis. Ciekawa gromadka. - stwierdziłaś.
Niektórzy rozdziwali gęby.
-Jesteś dobrze poinformowana. - zauważył Dracon.
-To nie tak, że to jakieś specjalnie poufne informacje. Ta trójka robi wokół siebie masę szumu. - stwierdziłaś, machając na to ręką.
Chociaż to prawda, że nie wszyscy znali te podstawowe informacje. Grupa przyjaciół wcale nie była tak rozpoznawalna jak mogłoby się to po Twoich słowach wydawać.
-Tak czy inaczej będziesz miała szansę ich poznać. - stwierdziła Yamaruiha.
-I świetnie. - odrzekłaś.
A potem poszłaś razem z resztą. Miło będzie poznać nowych, interesujących ludzi.
![](https://img.wattpad.com/cover/139759333-288-k467120.jpg)
CZYTASZ
Jafar x reader Magi
FanfictionNaprawdę, asasyni próbujący zabić króla to żadna niespodzianka. Oczywiście, nie mnożą się jak grzybki po deszczu, ale też nie są jakimś szczególnym szokiem. Więc czemu ta sytuacja jest taka dziwna i zagmatwana? Ah tak. Bo dotyczy Ciebie. Rozdział...