No dobra, kolejny rozdział co by wszyscy pamiętali co działo się ostatnio xD
Ps. Znowu się nie zmieściło wszystko >.< Tak nie lubię tego ciąć, ale jeszcze bardziej nie lubię za długich rozdziałów, które trudno się czyta!
Pss. Zrobiłabym kolejne "ileś gwiazdek - rozdział", ale i tak to nie jest nigdy dobijane ^^''~*~*~*~
-Bardziej osobowości niźli narracji, ale nieważne. - stwierdziłaś, po czym wróciłaś do swojej historii. - Trafiłam do lasu, otaczające główne miasto naszego królestwa. Był znany z tego, że każdy z zewnątrz się w nim gubił. Co prawda nawet jeśli przez sporą część życia spędziłam poza tym terenem to magia tego miejsca i tak na mnie nie działała, ale wiesz.... Jeśli biegniesz na złamanie karku przez kilkanaście minut, robiąc wiele skrętów, w obawie przed pościgiem, łatwo się zgubić. W ten sposób straciłam drogą i nie miałam pojęcia gdzie jestem. Błąkałam się przez kilka godzin, aż w końcu miałam to nieszczęście trafić na grupkę assasynów zamieszkujących obrzeża owego lasu. Co prawda na nich też działa magia tego miejsca, jednak w o wiele mniejszym stopniu niż na zwykłych przechodniów z zewnętrznego świata. Wracając do rzeczy; chcieli mnie zabić, jednak jeden w nich jakimś cudem dostrzegł we mnie potencjał. W ten sposób zaczęła się moja długa podróż po świecie śmierci. Szybko się okazało, że byłam utalentowana w dziedzinie wyciągania informacji i wszystkim co było do tego pomocne. Co prawda z moimi umiejętnościami walki było źle, ale miałam dobry refleks, co pomagało mi się rozwijać w wystarczającym stopniu by nie zostać uznaną za bezużyteczną i zabitą. Czas mijał, a ja zacząłem tracić siebie. Wiesz o czym mówię, nieprawdaż? Nie będę się zagłębiać w szczegóły, bo ty jak nikt inny powinieneś wiedzieć jak to jest. Po kilkunastu latach trafiłam do głównego miasta swojego królestwa, o którym już prawie całkowicie zapomniałam. Moje wspomnienia wydawały mi się snem. To nic dziwnego, w końcu miałam jakieś siedem lat, gdy zostałam zmuszona zrozumieć, że asasyn nie ma przeszłości do której może wrócić. Tak czy inaczej, szczęśliwym przypadkiem trafiłam na swoją starszą siostrę. Od razu ją poznałam, ale byłam pewna, że to tylko jakieś moje przywidzenia, a ona jest jakimś obcym mi człowiekiem. Gdyby mnie wtedy nie rozpoznała... No cóż, nie rozmawiałabym tu teraz z tobą. W tym wypadku prawdopodobnie nie żyłabym lub podrzynałabym w tym momencie czyjeś gardło. Ewentualnie prowadziła zwiady. Och, chyba nieco zboczyłam z tematu... Przynudzam czy mam dokończyć co zaczęłam?
-Kontynuuj. - odpowiedział.
-Tak więc moja siostra poznała mnie i wróciłam do swojej rodziny. Wtedy odkryłam, że się powiększyła. Miałam młodsze rodzeństwo. Następne lata spędziłam będąc dyplomatką swojego królestwa, ponieważ szybko się okazało, że moja zdolność do wydobywania informacji nie musi być taka niemrawa jak sądziłam. Świetnie nadawała się do prowadzenia rozmów i kontraktów. - oznajmiłaś i chłopak był pewien, że to koniec, ale znów się odezwałaś. - Wiesz co jest najzabawniejsze?
Chwila ciszy i skupione na Tobie spojrzenie dały Ci do zrozumienia, że jesteś uważnie słuchana.
-Zostałam wysłana do tego miasta, żeby zabić króla... Którym przed laty, w wyniku rewolucji, został mój ojciec. Jak łatwo się domyślić nie wiedziałam o tym. Właśnie zakradając się do zamkowych komnat natknęłam się na swoją siostrę. Początkowo chciała skrócić mnie o głowę, jednak potem zrozumiała kim jestem i była przeszczęśliwa. Zdawała sobie sprawę z tego kim jestem, ale jej to nie przeszkadzało. Moi rodzice także zrozumieli, że jestem potworem, ale nie mieli mi tego za złe... To było dziwne uczucie. Po tych wszystkich latach bycia zimną, bycia bestią... Znowu byłam nie do końca zwykłą księżniczką. Kilka lat mojego życia jakby zostało wymazane z egzystencji... Moja skrytobójcza przeszłość została zapomniana. Powiedziano, że do zamku przybyła asasynka, by zabić króla, ale udało mu się ją powstrzymać i to ona straciła życie. W kryminalnym świecie byłam martwa, ale odrodziłam się jako księżniczka i dyplomatka swojego królestwa. Ups, znowu się rozgadałam. Wybacz, gadulstwo mam we krwi. - stwierdziłaś uśmiechając się lekko.
-Czemu? - zapytał z dziwną powagą, a ty spojrzałaś na niego nieco zdziwiona.
-Co czemu?
-Jesteś asasynką i dyplomatką, ale zachowujesz się tak... Normalnie. Odkąd Cię spotkałem tylko raz lub dwa byłaś poważna. Jak możesz zachowywać się cały czas tak lekko i beztrosko? - zapytał, a kąciki Twoich ust uniosły się ku górze, jednak tym razem nie w akcie szczęścia.
Twój uśmiech miał w sobie dziwną melancholię.
-W pierwszym zdaniu masz odpowiedź. - mruknęłaś, spoglądając przed siebie z zaskakująco spokojną ekspresję. Jako iż chłopak się nie odezwał kontynuowałaś. - Jestem asasynką i to jedną z tych... Hm... Jakby to określić...? Po prostu za czasów, gdy byłam w tej branży byłam naprawdę przerażająca.
-Trudno mi to sobie wyobrazić. - stwierdził białowłosy, prawdopodobnie starając się sprowokować Cię do mówienia.
Przez chwilę milczałaś, ale w końcu westchnęłaś i postanowiłaś, że skoro przejrzałaś go na wylot to możesz zdradzić to i owo na swój temat. Chociaż tak teoretycznie to i tak opowiedziałaś mu już znaczną większość swojego życia.
-Byłeś straszny, bo wzbudzałeś grozę, czyż nie? Byłeś silny i to tej siły inni się bawili. A może się mylę?
Jafar nic nie powiedział, tym samym utwierdzając Cię w tym, że masz rację.
-Ja nie miałam tak naprawdę żadnej siły. - wyjawiłaś i zaśmiałaś się lekko. - Moje początki były katastrofą. To prawda, miałam talent do asasyństwa, ale tylko jeśli chodziło o dyksretność, skradanie się i tego typu rzeczy. Wszelakie akrobacje wychodziły mi znakomicie, potrafiłam śledzić o wiele bardziej doświadczone od siebie osoby i zostawać niezauważoną przed długie minuty, a nawet godziny... Jednak jeśli przechodziło do walki... No cóż, powiedzmy tyle, że moje pacyfistyczne podejście do świata idealnie zgrało się z moją zerową zdolnością do dzierżenia broni. Uwierz mi, mimo ćwiczenia latami nie doszłam do poziomu przekraczającego przeciętność.
CZYTASZ
Jafar x reader Magi
FanfictionNaprawdę, asasyni próbujący zabić króla to żadna niespodzianka. Oczywiście, nie mnożą się jak grzybki po deszczu, ale też nie są jakimś szczególnym szokiem. Więc czemu ta sytuacja jest taka dziwna i zagmatwana? Ah tak. Bo dotyczy Ciebie. Rozdział...