Rozdział 6

367 41 3
                                    

Pogawędki, intrygi... To przecież całkowita norma :3
No i poza tym gaszenie Sinbada xD 

                                                                                      ~*~*~*~

-Twoje rodzeństwo też umie walczyć?

-Oczywiście, że tak! Moja starsza siostra jest świetna w posługiwaniu się łukiem, a do tego od najmłodszych lat uczy się walki mieczem i ma zamiar zdobyć loch. Za to moja młodsza siostra uparła się na walkę kosą i mimo że jest prawie dwa razy mniejsza od swojej broni to zaskakująco dobrze się nią posługuje. A mój młodszy brat jako jedyny odziedziczył po mamie magiczne umiejętności i pewnie gdy nieco podrośnie pójdzie się rozwijać dalej w Mangostadzie, ale nie wiem jak on to zrobi. Jest nierozłączny ze swoją siostrą bliźniaczką i może tam bez niej długo nie wytrzymać. - paplałaś dalej, opowiadając z dumą o swoich bliskich.

-Twoja rodzina jest jak mała armia. - zauważył Jafar, na co ty zachichotałaś.

-To prawda. Jest asasyn, łucznik, dwóch magów, ktoś od walki w zwarciu i szermierz... Gdybyśmy chcieli moglibyśmy podbić jakieś miasto albo od razu całe państwo! - powiedziałaś wesoło. - A ty?

-Moja rodzina nie żyje.

-Aha... Wybacz, że pytałam. - mruknęłaś przepraszająco, patrząc w inną stronę.

-Pogodziłem się z tym.

Potem szliście w ciszy, na którą postanowiłaś pozwolić. Wgapianie się wszystko wokół - wliczając w to Jafara - było zaskakująco przyjemnym zajęciem.

-Czemu się tak na mnie patrzysz? - zapytał białowłosy, zauważywszy, że Twój wzrok na dłuższą chwilę zatrzymał się na jego twarzy.

-Wyglądasz jakbyś miał piegi, ale ich nie masz. - oznajmiłaś tak poważnym i skupionym tonem, że chłopak przez kilka minut nie wiedział co powiedzieć. Szczerze powiedziawszy to i po tej chwili nie miał pojęcia jak Ci odpowiedzieć.

-Zaczynam wątpić w to, że naprawdę jesteś asasynem.

-Ej no! W człowieku jest coś więcej niż się widzi na zewnątrz! I nie, nie rozcinaj mnie na pół, żeby sprawdzić moje wnętrze.

-Nie miałem takiego zamiaru.

-A kto Cię tam wie! Pod tą twoją białą czupryną mogą się czaić najniecniejsze z niecnych planów! A właśnie, czemu masz białe włosy? Już wysiwiałeś przeze mnie czy co?

-Urodziłem się z takim kolorem włosów.

-Ech... Czy mógłbyś w końcu zrozumieć, że spora część z tego co mówię to żarty, które powinieneś docenić i chociażby się uśmiechnąć?

-Nie.

-Czemu? - zapytałaś i postanowiłaś sobie pojojczeć. - No Jafar... Bądź człowiekiem! Dostrzeż moją błyskotliwość!

-Wcześniej gdy Cię ciągnąłem po ziemi miałaś sztylety i mogłaś się nimi uwolnić. Nie zrobiłaś tego, więc nie jesteś błyskotliwa.

-Sztylety nie są od uwalniania się! One są od robienia niebezpiecznych popisów!

Białowłosy tylko prychnął, niestety nie z rozbawieniem. Z poirytowaniem jak już, ale mniejsza z tym.

Reszta drogi minęła wam w ciszy, ale mimo to uśmiech nie znikał z Twojej twarzy. Jak to możliwe, że mimo iż był tak podejrzliwy, nie zauważył jeszcze czemu zachowujesz się w tak lekkomyślny sposób? Przez cały ten czas okazywał swoją wrogość w tak otwarty sposób, że mogłaś bez problemu ją wykorzystać na swoją korzyść.... 

Wiedziałaś, że Sinbad będzie chciał poprawić między wami stosunki i dlatego jakoś, kiedyś zostawi Cię z Jafarem. Zdawałaś sobie sprawę z tego, że najlepszy sposób, żeby obniżyć jego negatywne nastawienie to pokazać się z jak najmniej groźnej i jak najbardziej głupkowatej strony. Jeśli nie brałby Cię już za zagrożenie, logicznym przestałby tak na Ciebie uważać i być tak podejrzliwym, a w końcu to do tego dążyłaś. Nie chciałaś mieć w nim wroga, tylko przyjaciela, czyż nie?

Ach, biedny Jafar. Czyżby nie zauważył, że Twoja dziedzina "wyciągania informacji" jest bardzo blisko spokrewniona z kierowaniem ludzkimi odczuciami i nimi manipulowaniem? Toć on sam się prosi o złapanie w jakąś przemyślaną pułapkę! Naprawdę, mógł Cię lepiej słuchać na początku... Gdyby to zrobił i był na tyle dyskretnie podejrzliwy, że tego byś nie zauważyła to nie musiałabyś odwalać całej tej szopki z byciem nad-aktywną i nieco szaloną! Chociaż w sumie... To wcale nie było takie złe. Szczerze powiedziawszy to uważałaś ten dzień za przezabawny.

-I co? Jak wam minął dzień? - zapytał was na wstępie Sinbad z szerokim uśmiechem.

-Świetnie! - oznajmiłaś i odwzajemniłaś jego wyszczerz, a Jafar po prostu gdzieś sobie poszedł, najwidoczniej czując silną potrzebę odpoczęcia od Twojej obecności.

-Piękną noc dziś mamy, czyż nie? - rzucił nagle król, w momencie, gdy miałaś go wyminąć i ruszyć do swojego pokoju.

-O nie... Zaczyna się... - mruknęłaś pod nosem, po czym dodałaś głośniej. - Taa, jest pięknie i cudownie, ale co to ma do czego?

-To, że te gwiazdy są tak piękne i pełne światła jak Twoje oczy.

-A ten księżyc jest tak wielki jak Twoje ego. Do widzenia idę spać. - powiedziałaś i tyle Cię widziano, aczkolwiek zdążyłaś usłyszeć "niedostępną", "przyzna" i "do uczuć". 

Ach ten Podrywacz Siedmiu Mórz i jego niezachwiana pewność siebie.

Jafar x reader MagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz