Pogawędki, intrygi... To przecież całkowita norma :3
No i poza tym gaszenie Sinbada xD~*~*~*~
-Twoje rodzeństwo też umie walczyć?
-Oczywiście, że tak! Moja starsza siostra jest świetna w posługiwaniu się łukiem, a do tego od najmłodszych lat uczy się walki mieczem i ma zamiar zdobyć loch. Za to moja młodsza siostra uparła się na walkę kosą i mimo że jest prawie dwa razy mniejsza od swojej broni to zaskakująco dobrze się nią posługuje. A mój młodszy brat jako jedyny odziedziczył po mamie magiczne umiejętności i pewnie gdy nieco podrośnie pójdzie się rozwijać dalej w Mangostadzie, ale nie wiem jak on to zrobi. Jest nierozłączny ze swoją siostrą bliźniaczką i może tam bez niej długo nie wytrzymać. - paplałaś dalej, opowiadając z dumą o swoich bliskich.
-Twoja rodzina jest jak mała armia. - zauważył Jafar, na co ty zachichotałaś.
-To prawda. Jest asasyn, łucznik, dwóch magów, ktoś od walki w zwarciu i szermierz... Gdybyśmy chcieli moglibyśmy podbić jakieś miasto albo od razu całe państwo! - powiedziałaś wesoło. - A ty?
-Moja rodzina nie żyje.
-Aha... Wybacz, że pytałam. - mruknęłaś przepraszająco, patrząc w inną stronę.
-Pogodziłem się z tym.
Potem szliście w ciszy, na którą postanowiłaś pozwolić. Wgapianie się wszystko wokół - wliczając w to Jafara - było zaskakująco przyjemnym zajęciem.
-Czemu się tak na mnie patrzysz? - zapytał białowłosy, zauważywszy, że Twój wzrok na dłuższą chwilę zatrzymał się na jego twarzy.
-Wyglądasz jakbyś miał piegi, ale ich nie masz. - oznajmiłaś tak poważnym i skupionym tonem, że chłopak przez kilka minut nie wiedział co powiedzieć. Szczerze powiedziawszy to i po tej chwili nie miał pojęcia jak Ci odpowiedzieć.
-Zaczynam wątpić w to, że naprawdę jesteś asasynem.
-Ej no! W człowieku jest coś więcej niż się widzi na zewnątrz! I nie, nie rozcinaj mnie na pół, żeby sprawdzić moje wnętrze.
-Nie miałem takiego zamiaru.
-A kto Cię tam wie! Pod tą twoją białą czupryną mogą się czaić najniecniejsze z niecnych planów! A właśnie, czemu masz białe włosy? Już wysiwiałeś przeze mnie czy co?
-Urodziłem się z takim kolorem włosów.
-Ech... Czy mógłbyś w końcu zrozumieć, że spora część z tego co mówię to żarty, które powinieneś docenić i chociażby się uśmiechnąć?
-Nie.
-Czemu? - zapytałaś i postanowiłaś sobie pojojczeć. - No Jafar... Bądź człowiekiem! Dostrzeż moją błyskotliwość!
-Wcześniej gdy Cię ciągnąłem po ziemi miałaś sztylety i mogłaś się nimi uwolnić. Nie zrobiłaś tego, więc nie jesteś błyskotliwa.
-Sztylety nie są od uwalniania się! One są od robienia niebezpiecznych popisów!
Białowłosy tylko prychnął, niestety nie z rozbawieniem. Z poirytowaniem jak już, ale mniejsza z tym.
Reszta drogi minęła wam w ciszy, ale mimo to uśmiech nie znikał z Twojej twarzy. Jak to możliwe, że mimo iż był tak podejrzliwy, nie zauważył jeszcze czemu zachowujesz się w tak lekkomyślny sposób? Przez cały ten czas okazywał swoją wrogość w tak otwarty sposób, że mogłaś bez problemu ją wykorzystać na swoją korzyść....
Wiedziałaś, że Sinbad będzie chciał poprawić między wami stosunki i dlatego jakoś, kiedyś zostawi Cię z Jafarem. Zdawałaś sobie sprawę z tego, że najlepszy sposób, żeby obniżyć jego negatywne nastawienie to pokazać się z jak najmniej groźnej i jak najbardziej głupkowatej strony. Jeśli nie brałby Cię już za zagrożenie, logicznym przestałby tak na Ciebie uważać i być tak podejrzliwym, a w końcu to do tego dążyłaś. Nie chciałaś mieć w nim wroga, tylko przyjaciela, czyż nie?
Ach, biedny Jafar. Czyżby nie zauważył, że Twoja dziedzina "wyciągania informacji" jest bardzo blisko spokrewniona z kierowaniem ludzkimi odczuciami i nimi manipulowaniem? Toć on sam się prosi o złapanie w jakąś przemyślaną pułapkę! Naprawdę, mógł Cię lepiej słuchać na początku... Gdyby to zrobił i był na tyle dyskretnie podejrzliwy, że tego byś nie zauważyła to nie musiałabyś odwalać całej tej szopki z byciem nad-aktywną i nieco szaloną! Chociaż w sumie... To wcale nie było takie złe. Szczerze powiedziawszy to uważałaś ten dzień za przezabawny.
-I co? Jak wam minął dzień? - zapytał was na wstępie Sinbad z szerokim uśmiechem.
-Świetnie! - oznajmiłaś i odwzajemniłaś jego wyszczerz, a Jafar po prostu gdzieś sobie poszedł, najwidoczniej czując silną potrzebę odpoczęcia od Twojej obecności.
-Piękną noc dziś mamy, czyż nie? - rzucił nagle król, w momencie, gdy miałaś go wyminąć i ruszyć do swojego pokoju.
-O nie... Zaczyna się... - mruknęłaś pod nosem, po czym dodałaś głośniej. - Taa, jest pięknie i cudownie, ale co to ma do czego?
-To, że te gwiazdy są tak piękne i pełne światła jak Twoje oczy.
-A ten księżyc jest tak wielki jak Twoje ego. Do widzenia idę spać. - powiedziałaś i tyle Cię widziano, aczkolwiek zdążyłaś usłyszeć "niedostępną", "przyzna" i "do uczuć".
Ach ten Podrywacz Siedmiu Mórz i jego niezachwiana pewność siebie.
CZYTASZ
Jafar x reader Magi
FanfictionNaprawdę, asasyni próbujący zabić króla to żadna niespodzianka. Oczywiście, nie mnożą się jak grzybki po deszczu, ale też nie są jakimś szczególnym szokiem. Więc czemu ta sytuacja jest taka dziwna i zagmatwana? Ah tak. Bo dotyczy Ciebie. Rozdział...