Epilog 2/2

441 50 19
                                    

Wesołych wakacji~!

                                                                                  ~*~*~*~

-Czemu nie powiedziałeś nam, że żyjesz wcześniej? - zapytał Jafar, który do tej pory był niepokojąco cicho.

-Chciałem poczekać, aż ___________ wszystko pozałatwia zanim oficjalnie wrócę do świata żywych.

-Ugh, co my z tobą mamy... - stwierdził Sharrkan.

-Tak więc... Wybaczcie za to całe zamieszanie. Nie chciałam wam robić z życia piekła, ale jakoś tak wychodzi gdziekolwiek nie pójdę złe rzeczy się dzieją. - stwierdziłaś, drapiąc się po głowie z zakłopotaniem.

-Nie, wybacz że w ciebie nie wierzyliśmy. - odparł Hinahoho, a ty mrugnęłaś z zaskoczenia.

-Cieszę się, że cię nie zmiażdżyłem. - dodał Masrur.

-Powinnaś była nas wtajemniczyć, co jeśli jednak byśmy cię skrzywdzili? - powiedział Spartos.

-Wiedziałam, że __________ nie zrobiłaby czegoś takiego! - kontynuowała temat Pisti.

Dracon skinął głową, ukazując że on także nie chciał się pogodzić z myślą tego, że mogłaś ich zdradzić.

-Masz szczęście, że jesteś dobra w unikach, bo inaczej bym cię posiatkował. - dodał Sharrkan, dość zaskakująco przyjaznym jak na budowę zdania tonem.

-Łał, zdecydowanie jesteście zbyt mili. I ufni. - oznajmiłaś.

-Gdyby nie to nie przywiązałabyś się do nas i Sin by nie żył. - zauważyła Yamaruiha.

A Jafar dalej milczał i niepokoiło Cię to.

-Swoją drogą to co robiłaś przez te kilka dni? - zapytała czarodziejka.

-Odebrałam swoje młodsze rodzeństwo, zabrałam je do Rhasan i po omówieniu z ojcem sojuszu wróciłam tutaj. Teraz oficjalnie jestem dyplomatką z oficjalnym przyjściem do oficjalnie dyplomatycznych spraw. - odrzekłaś.

-Więc zostajesz na jakiś czas! - oznajmiła radośnie Pisti.

-Na to wychodzi. - odrzekłaś, wzruszając ramionami.

A potem jeszcze jakiś czas spędziliście rozmawiając. Atmosfera rozrzedziła się do stanu sprzed "mordowania" i powolutku towarzystwo podzieliło się na grupy.

Postanowiłaś wyjść i zostawić Sinbada generałom. Co by się nacieszyli jego obecnością czy coś.

Aczkolwiek jak się okazało ktoś pragnął obecnie Twojego towarzystwa bardziej. Natychmiastowo to zauważyłaś, więc zamiast iść do pokoju, rozsiadłaś się w ogrodzie.

-Masz zamiar mnie ochrzanić? - zapytałaś.

Jafar usiadł obok.

-Nie do końca. - odparł.

-Dziwne. Byłam pewna, że będziesz wściekły.

-Bo byłem.

-Myślałam, że wciąż będziesz.

Na chwilę zapanowała cisza.

-Dzięki. - powiedział nagle.

-Niby za co?

-Za to, że nikt nie umarł. Wiem jak to jest wykonywać misję... Zwłaszcza za cenę czegoś bardzo ważnego.

Na chwilę zapanowała cisza.

-Naprawdę jesteście okropni. Czemu tak we mnie wierzycie? - zapytałaś z westchnięciem po czym Twój ton spoważniał. - Zdajesz sobie sprawę jak niewiele mnie dzieliło przed prawdziwym zabiciem Sinbada?

-Tak. I tego nie zrobiłaś. Zaufałem ci i mnie nie zdradziłaś. - odparł.

-Ale mogłam.

-To ryzyko ufania.

Przez kilkanaście dość długich sekund nikt się nie odezwał. Jak to zwyczaj wyznaczył; to ty przemówiłaś jako pierwsza.

-Naprawdę się do was przywiązałam. - przyznałaś cicho. - Do ciebie najbardziej. Chyba nawet lubię cię bardziej niż powinnam.

Wysłał Ci pytające spojrzenie.

-Właśnie wyznaję ci miłość, zauroczenie czy ki czort to jest. Przestań być taki tępy i przyjmij wskazówkę! - oznajmiłaś o wiele głośniej niż wcześniej, wyrzucając ręce do góry i niszcząc moment.

A mimo to Jafar mrugnął z zaskoczenia, po czym odwrócił głowę. Aczkolwiek nie pomogło mu to za bardzo bowiem i tak zauważyłaś różowe zabarwienie na jego policzkach.

Przez dłuższą chwilę czekałaś na jego odpowiedź, ale on milczał.

-Ugh, przestań się peszyć i coś powiedz! Że mnie kochasz, że mnie nie kochasz, cokolwiek. - oznajmiłaś, nie brzmiąc jakoś bardzo desperacko. Po prostu chciałaś wiedzieć na jakim gruncie stoisz. Nic ponad to. Nie oczekiwałaś nawet jakoś bardzo mocno, że odwzajemni Twoje uczucia.

-Nie wiem co powiedzieć. - powiedział w końcu wolno i cicho. Wręcz niepewnie. Huh, cóż za dziwne zachowanie. - Nie znam się na miłości, więc skąd miałbym wiedzieć że cię kocham nawet jeśli bym cię kochał?

-Pff, myślisz, że ja wiem? Stary, nie tylko ty jesteś wyprany z podstawowej wiedzy związkowej z powodu asasyństwa. - odparłaś przewracając oczyma.

-Więc skąd to wiesz?

-Po prostu lubię cię w inny sposób niż innych. I jakoś tak milej mi w twoim towarzystwie. Plus mam ochotę cię trzymać za rękę nawet jeśli jest zimna.

-Twoja wcale nie jest lepsza. - zauważył, wracając do swojego typowego pasywnie agresywnego tonu.

-Nie mówię że jest. - wytknęłaś. - A teraz łaskawie opowiedz mi o swoich uczuciach zanim stwierdzę, że ta rozmowa była życiowym błędem.

Złapał Cię za rękę, a ty spojrzałaś na niego pytająco.

-Myślę, że też mogę cię lubić bardziej niż powinienem.

Uśmiechnęłaś się tak szeroko i ciepło, że aż i jemu zrobiło się mniej zimno w serduszku, które jednak miał.

-Wiedziałam. - oznajmiłaś bezczelnie, mimo rozczulającego wyszczerzu.

-Och tak, w końcu potrafisz przejrzeć mnie na wylot. - stwierdził gburowato, przewracając oczyma.

-Tak to jest gdy odnajdziesz swoją drugą połówkę. 

Jafar x reader MagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz