Rozdział 7

368 45 19
                                    

Nagły przeskok w czasie, swatanie Sharrkana... Czego tu nie ma? x3 

                                                                                     ~*~*~*~

 Minęły już trzy dni odkąd tu trafiłaś. Odpowiedź na list, który wysłałaś jeszcze nie przyszła, aczkolwiek nie przejmowałaś się tym zbytnio. Spodziewałaś się, że trochę to może zająć i nie miałaś zamiaru spędzić czasu zamartwiając się o sprawy sojuszu. Wolałaś zaprzyjaźnić się z generałami i królem, co też zrobiłaś. Swoją drogą to przyjźń z władcą nie była dobrym pomysłem, bo wciągnął Cię w papierkową robotę, a przecież byłaś tu gościem!

Sinbad flirtujący z Tobą i Twoje zacne odpowiedzi na jego romantyczne teksty stały się już normą. Tak samo jak widok Ciebie plotkującej z Yamaruaihą, prowadzącej miłą konwersację przy herbatce z Draconem, latania po nieboskłonie z Pisti, narzekaniu Spartosowi na Jafara i tą jego gburowatość...

Nie wspominając już nawet o tym jak świetnie dogadywałaś się z Hinahoho. No co można poradzić na to, że ten olbrzym był takim miłym rozmówcą? I opowiadał Ci bardzo ciekawe historie z przeszłości nie tylko swojej, ale także innych generałów, wliczając w to białowłosego. Ponoć był strasznie wulgarnym dzieckiem!

Z Masrurem Twoje kontakty były dość ciekawe, ponieważ głównie chowałaś się za nim, gdy ktoś Cię szukał lub paplałaś o czymś, a on uprzejmie słuchał. Raz męczyłaś go, żeby wziął Cię na barana... Co też zrobił. Czasami też zawieszałaś mu się na ręce, tylko dlatego, że mogłaś. W końcu nie na codzień spotyka się kogoś tak silnego!

A jeśli chodzi o Sharrkana to właśnie sobie z nim siedziałaś i na zmianę chwaliliście się swoimi przygodami. Akurat gdy opowiadał Ci o jakiejś misji z Yamaruaihą, przy okazji strasznie na nią narzekając, coś zrozumiałaś...

Oni są dla siebie stworzeni!

-Ej... Co powiesz na zakład? - rzuciłaś nagle.

-Co to ma do rzeczy?

-Że skoro jesteś taki dzielny i odważny to zgodzisz się na nieco niepokojący zakład ze mną. - oznajmiłaś z szerokim uśmiechem.

-A na czym miałby polegać?

-Wyzywam Cię, żebyś pocałował Yamaruaihę.

-Co?! Nie! Fuj!

-Tchórzysz?

-Oczywiście, że nie! - obruszył się natychmiastowo po usłyszeniu Twoich słów. - Tylko skoro ja mam pocałować ją to co ty masz zrobić?

-Wymyśl coś. W końcu to zakład. Ja dałam zadanie tobie, to teraz ty daj zadanie mi.

Podparłaś głowę ręką, w oczekiwaniu na to na co wpadnie Twój znajomy.

-Też powinnaś kogoś pocałować. - stwierdził w końcu.

-Kogo? - odrzekłaś rzeczowo.

-Hm... Może Dracona? Pewnie miałby przezabawną minę... Albo Masrura... Chociaż nie, on by nawet nie zareagował... Spartos? Nie, on po prostu zrobi się cały czerwony... Hinahoho ma żonę, więc lepiej nie... Z Sinbadem mogłoby być zabawnie, bo w końcu cały czas cię podrywa, ale jego nieudolne romansy z tobą są już same w sobie wystarczająco pocieszne... O! Już wiem!

-Więc?

-Wyzywam Cię, żebyś pocałowała Jafara! - oznajmił w końcu Sharrkan, dumny ze swojego pomysłu. - A ten kto stchórzy będzie musiał wyjść na główną ulicę Shindrii i udawać kurę!

-Umowa stoi. - stwierdziłaś z uniesionymi ku górze kącikami ust. - Mam tylko nadzieję, że wyjdę z tego żywa.

-Też mam taką nadzieję.

-Troszku się boję, że Jafar mnie posieka, ale mniejsza z tym! Zakład to zakład! A ty zaczynasz!

-Czemu ja?

-Bo ja pierwsza Cię wyzwałam. Proste i logiczne.

-Niech Ci będzie.

-Więc ruszajmy!

-Co? Już teraz?

-No tak! Co będziemy to odkładać na później skoro możemy to zrobić teraz?

Nim Sharrkan zdążył zaoponować złapałaś go za rękę i pociągnęłaś w stronę, gdzie prawdopodobnie przebywała Yamaruaiha. 

                                                                              ***

Ustałaś w drzwiach, a Twoja ofia... Znajomy wszedł do środku.

-Czego chcesz? - zapytała go nieprzyjaźnie niebieskowłosa. Chyba wciąż była na niego zła po tym jak wrzucił jej wczoraj węgorza do pokoju...

-Uhm... - mruknął chłopak i do niej podszedł, a ta tylko wpatrywała się w niego z wyczekiwaniem.

-Co Ci się stało? Cały czerwony jesteś. Ktoś rzucił na ciebie jakąś klątwę, którą mam zdjąć?

-Ja... Zakład... - zaczął się tłumaczyć Sharrkan, przy okazji na chwilę zerkając w Twoją stronę. i wysyłając Ci spojrzenie typu "na serio muszę to zrobić?". Ty po prostu zaczęłaś udawać kurę, co trwało zaledwie kilka sekund, ale osiągnęło zamierzony skutek.

Białowłosy odwrócił głowę w stronę Yamaruaihy, która zastanawiała się tu dzieje i pocałował ją.

W usta.

Wybuchnęłaś śmiechem, widząc jak jego twarz przybiera szkarłatną barwę, a policzki niebieskowłosej robią się czerwone. Wyglądali tak uroczo! Czemu nie mogli po prostu przyznać się do uczucia, które ich łączy i które wcale nie jest nienawiścią? No czemu?

W sumie to pocałunek, który złożył na ustach Yamaruaihy Sharrkan był bardziej cmoknięciem, ponieważ po zaledwie sekundzie lub dwóch chłopak przerwał całusa i zwiał przez drzwi, mało Cię nie taranując, a czarodziejka przez chwilę waptrywała się w drzwi oniemiała.

-SHARRKAN! - wydarła się, gdy zdała sobie sprawę z tego co się stało. Jej twarz zrobiła się jeszcze czerwieńsza niż chwilę temu.

Sądziłaś, że dziewczyna ruszy w pogoń za białowłosym albo z pełnym ukrytego uczucia sentymentem dotknie swoich ust, ale zamiast tego skupiła swój wzrok na Tobie.

-Co to było? - zapytała.

-To chyba oczywiste, że wyznanie miłości. - stwierdziłaś z wyszczerzem tak szerokim, że wyglądało to bardziej jak gdyby ktoś powiedział, że kocha Ciebie, a nie ją.

-Pytam serio.

-A ja serio odpowiadam. Skończcie przeczyć uczuciu, które was łączy! - oznajmiłaś po czym wyszłaś, żeby zostawić dziewczynę samą z tym jakże romantycznym momentem. No i znaleźć Sharrkana, który prawdopodobnie rumienił się po kątach... Hi hi hi... 

Jafar x reader MagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz