Nagły przeskok w czasie, swatanie Sharrkana... Czego tu nie ma? x3
~*~*~*~
Minęły już trzy dni odkąd tu trafiłaś. Odpowiedź na list, który wysłałaś jeszcze nie przyszła, aczkolwiek nie przejmowałaś się tym zbytnio. Spodziewałaś się, że trochę to może zająć i nie miałaś zamiaru spędzić czasu zamartwiając się o sprawy sojuszu. Wolałaś zaprzyjaźnić się z generałami i królem, co też zrobiłaś. Swoją drogą to przyjźń z władcą nie była dobrym pomysłem, bo wciągnął Cię w papierkową robotę, a przecież byłaś tu gościem!
Sinbad flirtujący z Tobą i Twoje zacne odpowiedzi na jego romantyczne teksty stały się już normą. Tak samo jak widok Ciebie plotkującej z Yamaruaihą, prowadzącej miłą konwersację przy herbatce z Draconem, latania po nieboskłonie z Pisti, narzekaniu Spartosowi na Jafara i tą jego gburowatość...
Nie wspominając już nawet o tym jak świetnie dogadywałaś się z Hinahoho. No co można poradzić na to, że ten olbrzym był takim miłym rozmówcą? I opowiadał Ci bardzo ciekawe historie z przeszłości nie tylko swojej, ale także innych generałów, wliczając w to białowłosego. Ponoć był strasznie wulgarnym dzieckiem!
Z Masrurem Twoje kontakty były dość ciekawe, ponieważ głównie chowałaś się za nim, gdy ktoś Cię szukał lub paplałaś o czymś, a on uprzejmie słuchał. Raz męczyłaś go, żeby wziął Cię na barana... Co też zrobił. Czasami też zawieszałaś mu się na ręce, tylko dlatego, że mogłaś. W końcu nie na codzień spotyka się kogoś tak silnego!
A jeśli chodzi o Sharrkana to właśnie sobie z nim siedziałaś i na zmianę chwaliliście się swoimi przygodami. Akurat gdy opowiadał Ci o jakiejś misji z Yamaruaihą, przy okazji strasznie na nią narzekając, coś zrozumiałaś...
Oni są dla siebie stworzeni!
-Ej... Co powiesz na zakład? - rzuciłaś nagle.
-Co to ma do rzeczy?
-Że skoro jesteś taki dzielny i odważny to zgodzisz się na nieco niepokojący zakład ze mną. - oznajmiłaś z szerokim uśmiechem.
-A na czym miałby polegać?
-Wyzywam Cię, żebyś pocałował Yamaruaihę.
-Co?! Nie! Fuj!
-Tchórzysz?
-Oczywiście, że nie! - obruszył się natychmiastowo po usłyszeniu Twoich słów. - Tylko skoro ja mam pocałować ją to co ty masz zrobić?
-Wymyśl coś. W końcu to zakład. Ja dałam zadanie tobie, to teraz ty daj zadanie mi.
Podparłaś głowę ręką, w oczekiwaniu na to na co wpadnie Twój znajomy.
-Też powinnaś kogoś pocałować. - stwierdził w końcu.
-Kogo? - odrzekłaś rzeczowo.
-Hm... Może Dracona? Pewnie miałby przezabawną minę... Albo Masrura... Chociaż nie, on by nawet nie zareagował... Spartos? Nie, on po prostu zrobi się cały czerwony... Hinahoho ma żonę, więc lepiej nie... Z Sinbadem mogłoby być zabawnie, bo w końcu cały czas cię podrywa, ale jego nieudolne romansy z tobą są już same w sobie wystarczająco pocieszne... O! Już wiem!
-Więc?
-Wyzywam Cię, żebyś pocałowała Jafara! - oznajmił w końcu Sharrkan, dumny ze swojego pomysłu. - A ten kto stchórzy będzie musiał wyjść na główną ulicę Shindrii i udawać kurę!
-Umowa stoi. - stwierdziłaś z uniesionymi ku górze kącikami ust. - Mam tylko nadzieję, że wyjdę z tego żywa.
-Też mam taką nadzieję.
-Troszku się boję, że Jafar mnie posieka, ale mniejsza z tym! Zakład to zakład! A ty zaczynasz!
-Czemu ja?
-Bo ja pierwsza Cię wyzwałam. Proste i logiczne.
-Niech Ci będzie.
-Więc ruszajmy!
-Co? Już teraz?
-No tak! Co będziemy to odkładać na później skoro możemy to zrobić teraz?
Nim Sharrkan zdążył zaoponować złapałaś go za rękę i pociągnęłaś w stronę, gdzie prawdopodobnie przebywała Yamaruaiha.
***
Ustałaś w drzwiach, a Twoja ofia... Znajomy wszedł do środku.
-Czego chcesz? - zapytała go nieprzyjaźnie niebieskowłosa. Chyba wciąż była na niego zła po tym jak wrzucił jej wczoraj węgorza do pokoju...
-Uhm... - mruknął chłopak i do niej podszedł, a ta tylko wpatrywała się w niego z wyczekiwaniem.
-Co Ci się stało? Cały czerwony jesteś. Ktoś rzucił na ciebie jakąś klątwę, którą mam zdjąć?
-Ja... Zakład... - zaczął się tłumaczyć Sharrkan, przy okazji na chwilę zerkając w Twoją stronę. i wysyłając Ci spojrzenie typu "na serio muszę to zrobić?". Ty po prostu zaczęłaś udawać kurę, co trwało zaledwie kilka sekund, ale osiągnęło zamierzony skutek.
Białowłosy odwrócił głowę w stronę Yamaruaihy, która zastanawiała się tu dzieje i pocałował ją.
W usta.
Wybuchnęłaś śmiechem, widząc jak jego twarz przybiera szkarłatną barwę, a policzki niebieskowłosej robią się czerwone. Wyglądali tak uroczo! Czemu nie mogli po prostu przyznać się do uczucia, które ich łączy i które wcale nie jest nienawiścią? No czemu?
W sumie to pocałunek, który złożył na ustach Yamaruaihy Sharrkan był bardziej cmoknięciem, ponieważ po zaledwie sekundzie lub dwóch chłopak przerwał całusa i zwiał przez drzwi, mało Cię nie taranując, a czarodziejka przez chwilę waptrywała się w drzwi oniemiała.
-SHARRKAN! - wydarła się, gdy zdała sobie sprawę z tego co się stało. Jej twarz zrobiła się jeszcze czerwieńsza niż chwilę temu.
Sądziłaś, że dziewczyna ruszy w pogoń za białowłosym albo z pełnym ukrytego uczucia sentymentem dotknie swoich ust, ale zamiast tego skupiła swój wzrok na Tobie.
-Co to było? - zapytała.
-To chyba oczywiste, że wyznanie miłości. - stwierdziłaś z wyszczerzem tak szerokim, że wyglądało to bardziej jak gdyby ktoś powiedział, że kocha Ciebie, a nie ją.
-Pytam serio.
-A ja serio odpowiadam. Skończcie przeczyć uczuciu, które was łączy! - oznajmiłaś po czym wyszłaś, żeby zostawić dziewczynę samą z tym jakże romantycznym momentem. No i znaleźć Sharrkana, który prawdopodobnie rumienił się po kątach... Hi hi hi...
CZYTASZ
Jafar x reader Magi
FanfictionNaprawdę, asasyni próbujący zabić króla to żadna niespodzianka. Oczywiście, nie mnożą się jak grzybki po deszczu, ale też nie są jakimś szczególnym szokiem. Więc czemu ta sytuacja jest taka dziwna i zagmatwana? Ah tak. Bo dotyczy Ciebie. Rozdział...