Łoaaaah, w tym rozdziale dzieje się całe nic! :O
Nie no, Jafar w końcu docenia Twój geniusz, a to cała masa akcji, co nie? xD~*~*~*~
Po kilku sekundach zniknęłaś mu z oczu, a chłopak westchnął z poirytowaniem. Sama przyznałaś, że skradanie się było czymś w czym byłaś dobra, a dodatkowo w tym miejscu niewiele było widać. Oczywiście znacznie więcej niż w ciemnych częściach jaskiń, ale wciąż nie tyle co na świetle dziennym.
-Wychodź, to nie czas i miejsce na takie zabawy. - stwierdził.
-Jak nie jak tak? - usłyszał gdzieś z boku i skierował tam wzrok, ale jedyne co mu dane było przyuważyć to przemykający obok cień, który zaraz potem zniknął za jednym z kryształów. Chłopak podszedł tam i gdy miał zajrzeć za przedmiot wyskoczyłaś z głośnym "bu!".
Oczywiście Jafar w odruchu bezwarunkowym chciał zrobić z Ciebie ser szwajcarski, ale na całe szczęście coś mu nie wyszło.
-Co tak agresywnie?
-Gdzie jest moja czapka?
-Mógłbyś chociaż trochę się wkurzyć! Weź no pokaż jakieś emocje! - zaczęłaś jojczeć, ale on tylko westchnął, załamany Tobą.
-Gdzie jest moja czapka? - powtórzył.
-Tam. - oznajmiłaś w końcu i wskazałaś na jeden z wyższych kryształów, które znajdowały się za nim. Zaiste prawdę prawiłaś, gdyż jego własność wisiała tam, zawieszona o wystający kawałek świecącego przedmiotu.
-Kiedy ty to tam zostawiłaś? - zapytał chłopak, nieco zaskoczony tym widokiem. Tak, był pod wrażeniem Twoich umiejętności i tak, jesteś epicka.
-A przed chwilą. - odrzekłaś z szerokim uśmiechem, szczerze zadowolona z faktu, że zrozumiał jak niesamowita jesteś.
Chłopak nie czekając na nic więcej użył swoich linek, żeby ściągnąć swoją własność z kryształu, który znajdował się ponad waszymi głowami.
-No to co teraz? Bo tak szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak wydostaniemy się na zewnątrz. - stwierdziłaś, nie bardzo się przejmując tym jak złe jest wasze położenie.
-Po prostu chodźmy przed siebie. - oznajmił chłopak.
-Łoa, nie spodziewałam się po tobie takiego optymistycznego podejścia!
Jafar postanowił zignorować Twoją zacną osóbkę i ruszył w nieznane. Oczywiście poszłaś za nim, bo wiedziałaś, że pragnie Twojego towarzystwa nawet jeśli tego po sobie okazuje. Ani nawet tego nie wie...
-Masz jakiś pomysł jak się stąd wydostać? - zapytałaś, dalej nie okazując po sobie żadnych oznak jakiegokolwiek strachu. A co tam, jesteście tylko kilkanaście-set metrów pod ziemią w dziwnej jaskini z błyszczącymi kryształami i dopiero co minęliście jakieś zmutowane grzyby! Toć to nic dla Ciebie.
-Sindrię otacza głębokie morze, jeśli znajdziemy ścianę blisko niego i ją rozbijemy będziemy mogli wypłynąć na górę.
-A jeśli zabraknie nam oddechu?
-Wypłynę pierwszy i w razie czego cię wyciągnę.
-Skąd wiesz, że to nie ty będziesz tym, któremu będzie brakować tlenu?
-Znam swoje umiejętności.
-Okej. - mruknęłaś i stwierdziłaś, że zaufasz w to jak bardzo ufa swoim zdolnościom. - A jak poznamy ścianę blisko morza?
-O ile nie będzie zbyt gruba powinna być wilgotna.
-Dobra, mi to brzmi jak świetny plan. - oznajmiłaś i wysłałaś mu szeroki uśmiech, chcąc pokazać mu jak bardzo doceniasz jego strategiczne myślenie nad tym co powinniście zrobić w sytuacjach takich jak te.
Potem szliście w ciszy, którą od czasu do czasu przerywałaś ty zbierająca ze ścian kryształy. Naprawdę porządnie musiałaś w nie walić, żeby się skruszyły! No, ale dla chcącego nic trudnego, nie?
-Po co ci to? - zapytał chłopak widząc jak pakujesz do swoich tajnych kieszonek kolejne kawałki materiału.
-Na pamiątkę, do zbadania i bo są fajne. - wyjaśniłaś. - Poza tym jeśli dalej ich zabraknie, będziemy mogli wykorzystać to co zebrałam jako pochodnie. Nawet nie wspominając o tym, że podczas wypływania na powierzchnię mogą się okazać bardzo przydatne.
-Dobrze przemyślane. - pochwalił Cię chłopak.
-W końcu dostrzegłeś mój geniusz! - zauważyłaś trafnie.
Chłopak tylko pokręcił głową z zrezygnowaniem.
-Widzisz gdzieś te wilgotne ściany czy nie? - zapytałaś po chwili. Miałaś już dość tych jaskiń. Nie mogłaś przecież w nich zmarnować całego dnia! Chociaż w sumie już prawie to zrobiłaś, więc co to za różnica...?
-Nie. - usłyszałaś w odpowiedzi.
-Jak tak dalej pójdzie to nigdy stąd nie wyjdziemy i skończymy jako zapomniane przez świat szkielety w tej ciemnej, pustej jaskini, gdzie nie ma nic żywego. - stwierdziłaś optymistycznie, co by podnieść nieco morale swoje i Jafara.
-Nie dramatyzuj. - odrzekł Ci chłopak, a ty głośno złapałaś powietrze chcąc uzyskać efekt typu "nie zrobiłeś tego... Nie śmiałeś...".
-Ja tu próbuję pozostać przy najlepszych scenariuszach, a ty mnie posądzasz o dramatyzowanie? - zapytałaś.
-To był najlepszy scenariusz?
-Prawie. - odparłaś.
-To jaki jest najgorszy?
-Że okaże się, że to był tylko sen, a my tak naprawdę nie istniejemy. Lub jesteśmy czyimś wymysłem w jakiejś starej legendzie czy czymś w ten deseń.
-Jeśli byśmy nie istnieli jak moglibyśmy o tym śnić?
-Nie jestem pewna, ale to nie oznacza, że to niemożliwe!
Chłopak westchnął. Nie pierwszy i nie ostatni już raz dzisiaj.
![](https://img.wattpad.com/cover/139759333-288-k467120.jpg)
CZYTASZ
Jafar x reader Magi
FanfictionNaprawdę, asasyni próbujący zabić króla to żadna niespodzianka. Oczywiście, nie mnożą się jak grzybki po deszczu, ale też nie są jakimś szczególnym szokiem. Więc czemu ta sytuacja jest taka dziwna i zagmatwana? Ah tak. Bo dotyczy Ciebie. Rozdział...