Rozdział 14

325 40 6
                                    

Łoaaaah, w tym rozdziale dzieje się całe nic! :O 
Nie no, Jafar w końcu docenia Twój geniusz, a to cała masa akcji, co nie? xD

                                                                                  ~*~*~*~

Po kilku sekundach zniknęłaś mu z oczu, a chłopak westchnął z poirytowaniem. Sama przyznałaś, że skradanie się było czymś w czym byłaś dobra, a dodatkowo w tym miejscu niewiele było widać. Oczywiście znacznie więcej niż w ciemnych częściach jaskiń, ale wciąż nie tyle co na świetle dziennym.

-Wychodź, to nie czas i miejsce na takie zabawy. - stwierdził.

-Jak nie jak tak? - usłyszał gdzieś z boku i skierował tam wzrok, ale jedyne co mu dane było przyuważyć to przemykający obok cień, który zaraz potem zniknął za jednym z kryształów. Chłopak podszedł tam i gdy miał zajrzeć za przedmiot wyskoczyłaś z głośnym "bu!".

Oczywiście Jafar w odruchu bezwarunkowym chciał zrobić z Ciebie ser szwajcarski, ale na całe szczęście coś mu nie wyszło.

-Co tak agresywnie?

-Gdzie jest moja czapka?

-Mógłbyś chociaż trochę się wkurzyć! Weź no pokaż jakieś emocje! - zaczęłaś jojczeć, ale on tylko westchnął, załamany Tobą.

-Gdzie jest moja czapka? - powtórzył.

-Tam. - oznajmiłaś w końcu i wskazałaś na jeden z wyższych kryształów, które znajdowały się za nim. Zaiste prawdę prawiłaś, gdyż jego własność wisiała tam, zawieszona o wystający kawałek świecącego przedmiotu.

-Kiedy ty to tam zostawiłaś? - zapytał chłopak, nieco zaskoczony tym widokiem. Tak, był pod wrażeniem Twoich umiejętności i tak, jesteś epicka.

-A przed chwilą. - odrzekłaś z szerokim uśmiechem, szczerze zadowolona z faktu, że zrozumiał jak niesamowita jesteś.

Chłopak nie czekając na nic więcej użył swoich linek, żeby ściągnąć swoją własność z kryształu, który znajdował się ponad waszymi głowami.

-No to co teraz? Bo tak szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak wydostaniemy się na zewnątrz. - stwierdziłaś, nie bardzo się przejmując tym jak złe jest wasze położenie.

-Po prostu chodźmy przed siebie. - oznajmił chłopak.

-Łoa, nie spodziewałam się po tobie takiego optymistycznego podejścia!

Jafar postanowił zignorować Twoją zacną osóbkę i ruszył w nieznane. Oczywiście poszłaś za nim, bo wiedziałaś, że pragnie Twojego towarzystwa nawet jeśli tego po sobie okazuje. Ani nawet tego nie wie...

-Masz jakiś pomysł jak się stąd wydostać? - zapytałaś, dalej nie okazując po sobie żadnych oznak jakiegokolwiek strachu. A co tam, jesteście tylko kilkanaście-set metrów pod ziemią w dziwnej jaskini z błyszczącymi kryształami i dopiero co minęliście jakieś zmutowane grzyby! Toć to nic dla Ciebie.

-Sindrię otacza głębokie morze, jeśli znajdziemy ścianę blisko niego i ją rozbijemy będziemy mogli wypłynąć na górę.

-A jeśli zabraknie nam oddechu?

-Wypłynę pierwszy i w razie czego cię wyciągnę.

-Skąd wiesz, że to nie ty będziesz tym, któremu będzie brakować tlenu?

-Znam swoje umiejętności.

-Okej. - mruknęłaś i stwierdziłaś, że zaufasz w to jak bardzo ufa swoim zdolnościom. - A jak poznamy ścianę blisko morza?

-O ile nie będzie zbyt gruba powinna być wilgotna.

-Dobra, mi to brzmi jak świetny plan. - oznajmiłaś i wysłałaś mu szeroki uśmiech, chcąc pokazać mu jak bardzo doceniasz jego strategiczne myślenie nad tym co powinniście zrobić w sytuacjach takich jak te.

Potem szliście w ciszy, którą od czasu do czasu przerywałaś ty zbierająca ze ścian kryształy. Naprawdę porządnie musiałaś w nie walić, żeby się skruszyły! No, ale dla chcącego nic trudnego, nie?

-Po co ci to? - zapytał chłopak widząc jak pakujesz do swoich tajnych kieszonek kolejne kawałki materiału.

-Na pamiątkę, do zbadania i bo są fajne. - wyjaśniłaś. - Poza tym jeśli dalej ich zabraknie, będziemy mogli wykorzystać to co zebrałam jako pochodnie. Nawet nie wspominając o tym, że podczas wypływania na powierzchnię mogą się okazać bardzo przydatne.

-Dobrze przemyślane. - pochwalił Cię chłopak.

-W końcu dostrzegłeś mój geniusz! - zauważyłaś trafnie.

Chłopak tylko pokręcił głową z zrezygnowaniem.

-Widzisz gdzieś te wilgotne ściany czy nie? - zapytałaś po chwili. Miałaś już dość tych jaskiń. Nie mogłaś przecież w nich zmarnować całego dnia! Chociaż w sumie już prawie to zrobiłaś, więc co to za różnica...?

-Nie. - usłyszałaś w odpowiedzi.

-Jak tak dalej pójdzie to nigdy stąd nie wyjdziemy i skończymy jako zapomniane przez świat szkielety w tej ciemnej, pustej jaskini, gdzie nie ma nic żywego. - stwierdziłaś optymistycznie, co by podnieść nieco morale swoje i Jafara.

-Nie dramatyzuj. - odrzekł Ci chłopak, a ty głośno złapałaś powietrze chcąc uzyskać efekt typu "nie zrobiłeś tego... Nie śmiałeś...".

-Ja tu próbuję pozostać przy najlepszych scenariuszach, a ty mnie posądzasz o dramatyzowanie? - zapytałaś.

-To był najlepszy scenariusz?

-Prawie. - odparłaś.

-To jaki jest najgorszy?

-Że okaże się, że to był tylko sen, a my tak naprawdę nie istniejemy. Lub jesteśmy czyimś wymysłem w jakiejś starej legendzie czy czymś w ten deseń.

-Jeśli byśmy nie istnieli jak moglibyśmy o tym śnić?

-Nie jestem pewna, ale to nie oznacza, że to niemożliwe!

Chłopak westchnął. Nie pierwszy i nie ostatni już raz dzisiaj.  

Jafar x reader MagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz