#3 niespodziewany zwrot akcji.

74 11 0
                                    

Wychodząc ze szkoły byłam taka szczęśliwa że mogłam wrócić do miejsca w którym wszystko jest oddalone od teraźniejszości, dla innych może jest to dziwne ale dla mnie jest istym rajem, był tylko jeden maleńki minus szło się tam przez dziwną i niebezpieczną ul.maja. Chodzą plotki po ludziach z naszego miasta, że można zobaczyć na niej nadnaturalne zjawiska i dziwne zniekształcone cienie ale nie tylko to odstrasza ludzi od tego miejsca. Czesto na tej ulicy dochodzi do morderstw i wypadków.

-szybko się dzisiaj ściemnia.-
Wymruczałam patrząc z domku na las i niebo.
Patrząc na zegarek postanowiłam się zbierać. Jak zawsze wracałam tą samą drogą ale dzisiaj jest jakoś inaczej coś czuje że nie jestem tu sama. Troszkę się bałam bo było późno i szłam na tej strasznej ulicy.
Dla uspokojenia nuciłam sobie pod nosem moje ulubione piosenki. Po paru minutach spacerku przed moimi oczami ukazała się czarna postać oddalona ode mnie o jakieś 2 metry, wydawało mi się że delikatnie lewituje nad ziemią choć mogłam się pomylić bo było już dość ciemno. Po chwili spostrzegłam że jest ich więcej. Otoczyli mnie.

-nadszedł twój koniec-wyszeptał jeden ze zjaw poczym bardzo mocno pchną mnie na jedno z bliższych drzew.
Bardzo mnie zabolało,bałam się jak nigdy dotąd,próbowałam coś powiedzieć ale gula w moim gardle uniemożliwiała mi to, czułam się sparaliżowana. To było okropne.

-niepowinnaś się urodzić- dodała po chwili kolejna.

To nienormalne. Byłam tak bardzo przestraszona że nie dałam rady myśleć co się ze mną stanie choć było to takie oczywiste...

Po chwili odważyłam się coś powiedzieć.

-Czego chcecie?-wycedziłam ledwo słyszalnie do jednego z cieni.

-twojej śmierci- odparł niemalże od razu, akcentując pierwsze słowo.

Uniósł prawą rekę do góry podnosząc mnie. Mocno się zamachnął i poleciałam do góry poczym szybkim ruchem spadałam na beton.

To niemożliwe!

co się dzieje?

nie tak miało być.

nie moge teraz umrzeć.

Boje się.

Gdy zbliżałam się ku upadkowi zamknąłam oczy by nie patrzeć na to co się w tej chwili dzieje choć strach mi to utrudniał. Dłońmi otuliłam głowę by choć trochę zamortyzować upadek i jakimś cudem przeżyć.

W pewnej chwili poczułam czyjeś dłonie łapiące mnie w talii i chroniące przed upadkiem.
Otworzyłam oczy i ujrzałam postać z kapturem który zasłaniał twarz, może gdyby nie było tak ciemno to skojarzyła bym kto to jest. Dopiero po chwili odwracając głowę zobaczyłam jeszcze drugą osobe która walczy z tymi potworami.

- Już jesteś bezpieczna.
Odparła do mnie zakapturzona postać choć po głosie mogłam wywnioskować, że jest chłopakiem.

Nie dałam rady zobaczyć co się dalej działo i kim oni byli, ponieważ zemdlałam z wycięczenia i bólu.

***

Wybudziłam się.

Byłam w jakimś nieznanym mi pokoju. Łóżko na którym leżałam było miękkie a pokój był ładnie umeblowany, drewniane meble i jakieś drzwi chyba była to łazienka. Po chwili zauważyłam dość duże okno za którym widziałam dużą polane otoczoną lasem było cudownie, jak w bajce po chwili zobaczyłam kilka siniaków i bandaż na ręce i na brzuchu.
Co do *****.kto mnie opatrzył muszę z tąd uciekać, boje się ale ból nie pozwala mi biec. Może jakiś pedofil lub psychopata mnie uśpił i porwał? Dopiero po paru minutach przypomniałam sobie co się wydarzyło.
Siedziałam na łóżku rozmyślając o tej sytuacji gdy po pokoju rozległo się pukanie w drzwiach.

Zauważyłam po kolei wchodzące do pokoju osoby. Moja mina musiała być naprawde komiczna gdy zauważyłam kazume, Natana i jakiegoś chłopaka. Był on tego samego wzrostu co oni miał niebieskie oczy i czarne krótkie włosy. Szybko się wzdrygnełam i cofnęłam.
-czemu tu jestem?
Zapytałam zaskoczona jak jakaś głupia. Po czym odezwał się Kazuma.

- hej, wiem że nie wiesz co się dzieje i gdzie jesteś dlatego pozwól nam wyjaśnić.
-nie musisz się bać,tu jesteś bezpieczna.
Powiedział to z miłym uśmiechem na twarzy.
Usiedli koło łóżka na którym leżałam. W końcu odezwał się biało włosy. Wszyscy patrzyli na mnie, to jest krępujące.

-te zjawy z wczoraj to istoty które polują i zabijają osoby obdarzone umiejętnościami i te które mają w sobie uśpioną moc.
Ja jestem magiem lodu i powietrza.

-a ja jestem magiem światła.
Dorzucił Natan nadal się sympatycznie uśmiechając.
Wtedy odezwał się czarnowłosy chłopak.
- Cześć, miło mi mam na imię Rafael i powiedzmy że w tym domu jestem mózgowcem oraz mam dar widzenia maga w bliższym otoczeniu.
Odwzajemniłam jego uśmiech po czym zapytałam.

- A co ja mam z tym wspólnego?
-musieliście mnie z kimś pomylić. Jestem zwykłym człowiekiem. Naprawde.

Tym razem Natan odpowiedział na moje pytanie.
- Niepomyliliśmy się, jesteś właścicielem czterech żywiołów,twoja magia jeszcze się nie wybudziła a już można ją wyczuć na dużą odległość. Będziesz naprawde wspaniałym magiem. Uśmiechnął się znowu.
- Można powiedzieć że od teraz będziemy twoimi stróżami ponieważ jesteś w poważnym niebezpieczeństwie. Nauczymy cię używać magii i sprytu.
Wiem że to wszystko jest dla ciebie nowe ale zrozum że sytuacja jest poważna.

- A dlaczego macie to robić przecież prawie mnie nie znacie i macie narażać swoje życie dla mnie? To jest chore.
Powiedziałam nadal nie wierząc w to co słyszę

- Ty nie pamiętasz ale gdy się urodziłaś nad twoim łóżeczkiem pojawiły się sylwetki czterech żywiołów.
Wybrały ciebie na swoją właścicielke.
Często spotykaliśmy się z twoją babcią opiekowała się nami opowiadała nam o tobie dopóki rok temu nie zmarła. Prosiła nas żebyśmy cię chronili.
Byłam zszokowana. Dlaczego babcia mi nic nie powiedziała. To wszystko jest jakieś popieprzone.
- Dlaczego babcia nic mi nie mówiła? Dlaczego nigdy się nie pokazywaliście?
Jakim cudem niegdy was nie zauważyłam?
Powiedziałam to dusząc w sobie łzy

- Ponieważ chcieliśmy z babcią żebyś miała szczęśliwe i normalne dzieciństwo.
O nas się nie martw babcia mówiła nam otobie same dobre rzeczy i mam nadzieje że się zaprzyjaźnimy.
Nie wiedziałam co powiedzieć to było z jednej strony dziwne i nie wiarygodne a z drugiej strony czułam że moje największe marzenia się spełniają. Z tego co dałam rade wydusić z siebie to..
- Bardzo wam dziękuję nie wiem jak moge wam dziękować za wczorajszy ratunek i za... to wszystko.
Po tych słowach każdy się uśmiechnął a Kazuma powiedział..
- Nie masz za co dziekować jesteśmy szczęśliwi gdy jesteś bezpieczna,uśmiechnięta i zdrowa.

Koniec tej części mam nadzieje że się podoba
Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania
Kolejną część postaram zrobić się jak najszybciej

Poprawiony rozdział!

Jej marzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz