- I w co wyście się wpakowali co? Dobrze, że w pore was znalazłem- powiedział chłopak lustrując każdego po kolei nagannym wzrokiem.
Jadnak po krótkiej chwili nie mogąc znieść tej poważnej miny zaśmiał się serdecznie.-Nawet nie wiecie jak nudne są dni na uniwerku. Wreszcie się do czegoś przydam.-odparł i jak gdyby nic znowu się zaśmiał.
Dla każdego ta sytuacja pewnie jest dziwaczna bo jak by inaczej, o włos od śmierci niespodziewanie ratuje magów chłopak którego nie widzieli dobre 4 lata.
- Aleksander!?!- Kazuma nie mógł wyjść ze zdziwienia nadal łącząc ze sobą fakty-dlaczego tu jesteś? Czemu nie mówiłeś, że wracasz?- dla niego jak i pewnie Natana i Rafaela to było dosyć podejrzane.
Oni tylko stali w szoku nie wiedząc co tak właściwie się teraz dzieje.#Aleksander*
Nie chciałem im narazie mówić dlaczego tu jestem bo na to zapewne nie mamy czasu.
- Myślę, że nie jest to dobre miejsce na wyjaśnienia. Idźmy po tą Hirami tylko ostrożnie.
Nie przestraszcie się, za moment powinniście poczuć mrowienie ponieważ jestem dość dobrym człowiekiem i postanowiłem was troszkę uzdrowić.- odparł nonszalancko poruszając się z gracją przed resztą.***
Podróż trwała w najlepsze odkąd był z nimi Aleksander. Oczywiście to on był prowodyrem większości ataków.
W końcu czuł się jak ptak bez żadnych zakazów i nakazów. Jak to on wreszcie mógł się wyżyć.W końcu dotarli na tyle blisko ruin zamku by zobaczyć mniej więcej co może sprawić trudności.
Wystarczył jeden moment by zostali wykryci co Aleksander uznał za swoją powinność, popychając bez ostrzeżenia swoich kompanów za wielkie szeleszczące krzaki.
- odwaliło ci!?- szepnął głośno Natan- Po co nas tu zepchałeś!?
- mogą nas zauważyć- odparł nie zdając sobie sprawy że zrobił coś nieodpowiedniego.
-Przecież tu nikogo nie ma idioto!-warknął zirytowany. - widzę że nadal jesteś tak samo irytujący jak cztery lata temu.
- A ja zauważyłem, że nadal jesteś kurduplem tak jak cztery lata temu.- odpowiedział Aleksander z uśmiechem zwycięzcy co jeszcze bardziej zirytowało Natana.
Już miał odpowiedzieć gdyby nie roześmiany głos Rafaela.
-Brakowało mi tych waszych przekomarzanek.
- Nie chcę wam przeszkadzać, ale mamy zadanie do zrobienia.- przypomniał znudzonym tonem Kazuma.- Musimy obmyślić plan jak dostać się niepostrzeżenie do środka
- Zdobyłem umiejętności, które ułatwią mi dostanie się niezauważalnie do środka, tylko dwoje z was musi odciągnąć część zjaw na drugą stronę placu by chociaż trochę zmniejszyć ryzyko niepowodzenia.
- Pójdę z tobą- wyrwał się Rafael czym wszystkich zaskoczył co zauważył za moment, dodając- będziesz potrzebował wsparcia.
Nic już nie mówiąc, posyłając sobie tylko wymowne spojrzenia mówiące "powodzenia" ruszyli w sobie wyznaczonym kierunku.
***
-Dlaczego nie chciałeś powiedzieć że wracasz?-szepnął Rafael idąc obok Aleksandra.
- Uważaj-szepnął, łapiąc Rafaela do zaułka.- nie, że nie chciałem po prostu miałem zamiar zrobić wam niespodzianke... Lecz gdy spotkałem Marię która powiedziała mi co się dzieje od razu udałem się do was.
-aha.
-nie pisałeś ani nie dzwoniłeś... myślałem, że nadal mi nie wybaczyłeś po wtedy. Chciałem napisać ale.. nie byłem w stanie.. bałem się że to wszystko pogorszy...- odparł Aleksander patrząc przed siebie zamyślonym wzrokiem.
- Ja nie miałem pojęcia że tak się tym zamartwiasz. Nie mam ci niczego wybaczać... byłem wtedy zbyt zaskoczony i naturalnie nie dojrzały. - powiedział Rafael lekko się do niego uśmiechając.
- jestem zaskoczony ale naprawdę się cieszę- posłał mu najpiękniejszy uśmiech jakiego kiedykolwiek widział.
W tym momencie Rafael nieświadomie zaczął burzyć mur zapomnienia pięknych wspomnień z Aleciem.
Obaj nieświadomi pary oczu idących za nimi szli prosto w paszczę lwa...
Ps. Nawet nie komentuje ile czasu minęło odkąd pisałam ostatni rozdział.
Usprawiedliwiam się (jak zawsze) pisaniem egzaminu... i takie tam
CZYTASZ
Jej marzenia
FantasyHirami to naprawde miła uczynna dziewczyna pomimo tego że jej życie nie jest posłane różami Szkoła to stos samych problemów i zwariowanych zwrotów akcji. Lecz jej jeszcze nie odkryte pochodzenie, umiejętności i tajemnice mają przysporzyć jej nie la...