#10 Nie nadążam

15 2 0
                                    

                      Poprawione!

Wtorek.

Obudziłam się. Leniwie patrzę na zegarek modląc się o wcześniejszą porę aby się jeszcze zdrzemnąć.

Na zegarku była godzina 7:30... Co!! Zaspałam!! Ten cholerny budzik nie zadzwonił!
Wyskoczyłam z łóżka z prędkością światła o mało nie zabijając się o własne nogi udałam się do łazienki na szybki prysznic.

Następnie wziełam spakowany już plecak i wyszłam z domu zamykając go na klucz.

W czasie mojego marszo-biegu zerknęłam na telefon. Były dwie wiadomości, jedna była od mamy:
Zapewne czytasz tą wiadomość po 7:00. Zapomniałam ci powiedzieć, że jadę na spotkanie biznesowe. Nie wiem kiedy wrócę. Nie chciałam cię budzić więc napisałam ci wiadomość. Przepraszam ale nie mogłam odmówić, zadzwonie.
Papa kochanie.

A druga od Kazumy na szczęście wysłana 5 minut temu:

Nie ma cię w szkole. Coś się stało?

Szybko mu odpisałam, że zaspałam i już idę.

Przebrałam migiem buty i ruszyłam pod salę. Na moje szczęście pierwsza lekcja to zajęcia artystyczne. Kocham rysować i szkicować chyba tylko w tym jestem niezła. W wolnym czasie szkicuje różne rzeczy które pojawiają mi się w głowie lub urywek zapamiętanego snu.

Równie z dzwonkiem weszłam do klasy. Na szczęście się nie spóźniłam. Większość osób dopiero zasiadała w ławkach.

Ku mojemu zdziwieniu podchodząc do ławki nie usłyszałam żadnego złego słowa na mój temat a na stoliku nie leżała kartka z groźbą lub docinkami. Może po ostatnim zdarzeniu odpuscili sobie.
Mam taką nadzieje...

Przywitałam się z Kazumą i Natanem siadając do swojej ławki.
Dzisiejsze lekcje mineły dość znośnie i szybko bez żadnych docinek i wyzwisk aż dziwnie się robi a to wszystko chyba dzięki Natanowi i Kazumie. Jeśli chodzi o nich musieli się zwolnić z przed ostatniej lekcji bo Rafael ich pilnie wezwał, chciałam iść z nimi ale powiedzieli, że to nie będzie konieczne.

***

Następnego dnia w szkole Natan i Kazuma byli jacyś dziwni, chodzili zamyśleni, unikali ze mną kontaktu wzrokowego... w sumie jakiegokolwiek. Wczoraj gdy do nich przyszłam też byli jacyś rozkojarzeni lecz lepiej to ukrywali. Gdy pytam się czy coś się stało cały czas odpowiadają, że wszystko jest w porządku lub zbywają moje pytania. W ogóle im nie wierzę bo normalnie tak się nie zachowują więc postanowiłam zapytać ich już na poważnie gdy będziemy szli do domów.

*trzy godziny później

Idziemy do domu w grobowej ciszy oni cały czas byli w swoim świecie a ja ulepszałam mój chytry plan a mianowicie gdy będziemy przed moim domem udam, że się potykam i nie będę potrafiła pójść samodzielnie oni wtedy przyprowadzą mnie do mojego domu a ja szybkim strzałem zamknę drzwi i nie wypuszczę ich dopóki nie powiedzą mi w czym tkwi problem.

Nie powiem, ryzykowny i dziwny lecz jedyny który wpadł mi do głowy choć czuje, że zbyt prosty by się nabrali.

Czas wdrożyć mój plan w życie.

Już się nachylałam i miałam się potykać gdy nagle coś silnego popchneło nas do przodu. Po zderzeniu z chodnikiem obraz zaczął mi się rozmazywać lecz czułam że nie mogę teraz zemdleć.

Na szczęście po chwili wszystko wróciło do normy oprócz naprawde bolącej głowy i mogłam zobaczyć przede mną chłopaków stojących w pozycji obronnej przed jakimś czarnym cieniem i dwoma zjawami.

Wszystko działo się tak szybko...
Rzucili się na nas jak dzikie bestie. Musiałam coś zrobić lecz wiedziałam że będe zawadzać. Wtem usłyszałam głos Kazumy.

-Hirami!! Schowaj się! Teraz!!- dopiero po chwili dotarły do mnie jego słowa i zwinnie schowłam się za pobliskie drzewo.

Czuje się źle, że nie potrafię im pomóc.
Kazuma i Nataniel walczyli naprawde zaciekle i zwinnie lecz było ich tylko dwóch na dwie zjawy i to coś. Patrząc na nich po chwili do głowy wpadł mi pomysł by zadzwonić po Rafaela. Szybko wystukałam numer. Odebrał po dwóch sygnałach.

- Rafael przyjdź szybko przed mój dom, zaatako...-nie dokończyłam bo w tym momencie przede mną pojawiła się zjawa. W słuchawce usłyszałam tylko krotkie "Hirami!! Jestem w drodze".

O mało nie dostałam zawału.

-nie uciekniesz przed nami! Podzielisz los swojej matki!- wycharczał po czym gwałtownie zamachnął się swoimi czarnymi szponami.

W ostatniej sekundzie odskoczyłam ale za wolno... zadarł mi ramie. Z tego co zdążyłam zauważyć Kazuma walczył z tym dziwnym cieniem a Natan ze zjawą. Musiałam sobie poradzić do przyjścia Rafaela. Wszystko musiałam zrobić szybko zwinnie i bez usterek, tylko jak? Jeszcze nie wiem jak wykorzystuje się moje umiejętności. Postawiłam na ryzyko choć cudem się na to zgodziłam.

Bez uprzedzenia odwróciałam się do niego. Pomyślałam ze skupieniem o wodzie która z wielkim ciśnieniem wydobywa się z moich dłoni. Nagle orientując się o co chodzi zauważyłam że z wierzchu moich dłoni wydobywa się ciecz z zawrotną prędkością atakująca zjawe.

Ta chwila jest nie do opisania. Jestem z siebie zadowolona.

Z jednej strony trzęse się jak galareta ze strachu a z drugiej strony gdzieś głeboko w mojej głowie budzi się głos że to właśnie mam zrobić, że nie mogę siedzieć bezczynnie tylko zniszczyć wroga i zwyciężyć.

Mój nagły atak unieruchomił go na chwilę lecz po chwili kierował się w moją stronę z jeszcze większą furią. Próbowałam znowu coś zrobić lecz nie mogłam się skupić. Bałam się. Strach unieruchomił mnie. Moje nogi nie słuchały się mnie, to było silniejsze ode mnie. Z bezsilności chciało mi się płakać.

Wszystko wydawało się odbyć w sekundach...tak szybko.
Poczułam mocne uderzenie w brzuch i silny upadek na beton. Ostatnie co pamiętam to rażące światło, przeraźliwe jęki stworów i rozpływanie się ich...

                    ******* *******
Witam!
Kolejny rozdział...spóźniony ale jest. heh😄
Gwiazdkujcie i może jakiś komentarzyk!!😇
Papa❤😘

Jej marzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz