Część 34

199 31 24
                                    


Wybaczcie tę karygodnie małą długość... I długotrwały brak aktualizacji...


Jack

Leżę sam, skulony na boku, na tej kanapie i nie mogę zasnąć. Rozmyślam o tym wszystkim. W każdym dotknięciu, w każdym skradzionym pocałunku jest coś niewinnego, naiwnego. Obaj jesteśmy niedorzecznie, niedojrzale zakochani. Powinno mi się to podobać, ale zamiast tego chorobliwie mnie przeraża. I dlatego bezskutecznie próbuję walczyć z samym sobą. Przewracam się na plecy, wgapiam w sufit. Dlaczego życie nie może być prostsze? Pozornie wszystko idzie po mojej myśli, ale teraz sam nie wiem, czy właśnie tego pragnąłem. Czy to tak miało być... Niby jest pięknie, a jednak... Tak dziwnie niepokojąco. Przenikają się we mnie całe masy skumulowanych, sprzecznych uczuć i wrażeń. A co, jeśli po prostu bym im się poddał? Może tak będzie łatwiej? Tylko że chyba nie potrafię tego zrobić... Walczę wewnątrz z samym sobą. Bo chyba nadal nie do końca umiem mu zaufać... Byłem zraniony i oszukany przez niego wiele razy. Teraz mam tak po prostu z nim być? To przeczy wszelkiej logice! 


Patrick

Nie mogę zasnąć. Bez reszty wciąga mnie korespondencja z tym człowiekiem. Leżę w łóżku z szeroko otwartymi oczami i nawijając na palec pasmo włosów, czekam aż odpisze. Chyba mam obsesję. Albo po prostu histerycznie pragnę tkwić w jakiejkolwiek, choćby internetowej relacji. Telefon milczy. Postanawiam więc sam wysłać kolejną wiadomość, choć to trąci desperacją. Ale może nie usłyszał? Ukrywam twarz w dłoniach, potem obracam się na brzuch i wciskam twarz w poduszkę. Przychodzi wiadomość. Odczytuję z szeroko otwartymi oczami, odpowiadam niemal natychmiast. Rany, wariuję. Ze starości, albo z braku bliskości... Sam nie wiem... Obracam telefon w dłoniach, a światło ekranu biega po suficie nad moją głową. Czekam. Boże! Ja naprawdę świruję. Odbija mi bez reszty. Facet odpisuje, a ja niemal podskakuję z radości. Rety, jestem wariatem! Ale na ten moment nie potrafię inaczej...


Victor

Nie mogę zasnąć. Gapię się tylko w spokojny profil Monty'ego i zastanawiam się nad tym, co się ze mną dzieje. I nad tym, co przed chwilą się wydarzyło. Mam wrażenie, że kochałem się z nim po raz pierwszy... Chyba dlatego, że po raz pierwszy robiłem to świadomie, po raz pierwszy patrzyłem w jego oczy, słuchałem go. Dlatego, że po prostu jakaś część mnie tego chciała. Czy to naprawdę możliwe że się w nim zabujałem? Jak gówniarz? Wzdycham, obracam się na wznak. Przez okno do pomieszczenia wpada światło księżyca. Gapię się w blask biegnący przez drewnianą podłogę. Wszystko jest popieprzone. Mój umysł usilnie nie chce się temu poddać. Ja sam tego nie chcę... Bo to nie ma sensu. Co zwycięży? Rozum, czy niedorzeczne uczucia? Z powrotem przewracam się na bok, wpatruję się w niego. Wygląda teraz zadziwiająco pięknie. Kiedy śpi i jest tak niewinny i cichy. Ostrożnie przesuwam dwoma palcami po jego policzku. Uśmiecham się sam do siebie. Cholera, ja chyba naprawdę się w nim zakochałem... I to wcale nie teraz. Dopiero teraz dopuściłem do siebie tę myśl. Tylko nie wiem, czy powinienem mu o tym mówić. Wtulam się mocniej w poduszkę, wzdycham i podejmuję kolejny raz próbę zapadnięcia w sen.

James

Nie mogę zasnąć. Zresztą nie tylko dziś... Ciągle mam w głowie Michaela. A właściwie wyobrażenie na jego temat, które powstało w  moim umyśle na podstawie informacji zamieszczanych w internecie. Nie pamiętam go, choć tak bardzo tego pragnę. Widać dobre chęci nie wystarczą. Nikt nie może mi pomóc, a ja sam tego nie potrafię. Jak mam z tym żyć? Wypijam kolejną szklankę lodowatej wody, krążąc nerwowo po zaciemnionej sypialni. Dygoczę, garbię się. Ze zmęczenia nie mogę nawet myśleć. Siadam na brzegu łóżka, próbuję spokojnie oddychać. Coraz mocniej umacnia się we mnie przekonanie, że moje życie nie ma żadnego, najmniejszego sensu. To tylko jakaś pusta, denna, beznadziejna egzystencja. Może naprawdę lepiej byłoby to wszystko skończyć? Tylko nie wiem, czy mam wystarczająco dużo odwagi...

Eric

Nie mogę zasnąć.  Młody kompletnie namieszał mi w głowie, przez co bardzo, dziecinnie się zakochałem. Wpadłem po uszy. Chyba tak jest, że z miłości nie można jeść, spać i człowiek przestaje być sobą. W sumie się zgadza. Tylko że od tego można ześwirować. Pragnienie we mnie wzbiera, rozbija umysł na małe kawałki. Pragnę stale być przy nim. Dotykać go, całować, czuć jego obecność, słuchać jego głosu. Po raz pierwszy w życiu czuję coś takiego. Po raz pierwszy tak bardzo chcę z kimś być. Wstaję, bo nie mogę spać. Bez sensu jest takie leżenie bez ruchu. Podchodzę do okna. W budynku naprzeciw też pali się światło. Może więc nie tylko ja wariuję z  miłości?

Podpisane: Ty wiesz ktoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz