Kolejny dzień, który prawie nie różni się od poprzednich. Kolejna nieprzespana noc i kolejne plączące się myśli i ból.
Niechciane łzy ciekły mi po policzkach stykając się z miękką poduszką. Ból brzucha był nie do zniesienia. To tak jakbyście zostali uderzeni, tylko dwa razy mocniej. Czułem jak powoli moje organy się wyniszczają. To było wręcz dla mnie oczywiste, że wiele czasu mi nie zostało.
Po części czuję przez to ulgę, gdyż nie będę musiał znosić już tego cierpienia, ale z drugiej strony boję się. Najzwyczajniej w świecie boję się śmierci.
Zacisnąłem powieki i dłonie na pościeli, kurczowo ją trzymając. Była czwarta z rana, a nie chciałem wołać i wybudzać pielęgniarek, bo nagle coś mnie zabolało. Zamglonym wzrokiem znów powróciłem na ścianę. Zatrzymując się w jednym punkcie. Na prawdę mógłbym wskazać na niej choćby najmniejszą rysę, czy też nierówność.
Wiele osób nawet sobie nie zdaje z tego sprawy, jak chorzy ludzie cierpią. Jedni narzekają, że mają spór z szefem, albo nie potrafią czegoś zrobić.
Szczerze? Chętnie bym się wymienił takimi problemami. Żeby tylko żyć pełnią życia. Co niestety nie jest mi dane.
-Panie Jeon, wszystko w porządku?
Wychyliła się przez framugę jedna z pielęgniarek. Nie miałem siły, ani się ruszyć, ani odpowiedzieć. Tylko mruknąłem w jej stronę przez co pospiesznie do mnie podeszła.
-Najpierw musisz się uspokoić. Zastrzyku pewnie jeszcze nie dostałeś.
Pokręciła głową nie dowierzając. Mogłem tylko obserwować jak krąży po pomieszczeniu gorączkowo czegoś szukając.
-Gdzie oni to dali?
Zapytała sama siebie wyciągając wszystkie rzeczy z szafek. Ból jeszcze bardziej się nasilił przez co mimowolnie syknąłem.
-Wytrzymaj jeszcze chwilkę.
Powiedziała uspokajająco i wyszła na korytarz. Zaczęło wszystko podchodzić mi do gardła. Ostatkiem sił podniosłem się do siadu. Najpierw zacząłem niepokojąco kaszleć, przez co wiedziałem jak to się skończy. W porę lekarz przybiegł z kobietą ze strzykawką. Oni widząc moją reakcję pospiesznie pomogli mi wstać i skierowali do łazienki. Usiadłem na klęczkach i zacząłem zwracać wszystko co dzisiaj zjadłem. Czułem dłoń na moim ramieniu. Wiedziałem, że lekarz posyła zrezygnowane spojrzenia pielęgniarce.
To boli... bardzo.
-Jutro podamy ci nowe środki. Te jak widać są zbyt słabe.
Podsumował starszy mężczyzna, a ja odchyliłem twarz trzęsąc się jakby z zimna.
-Przecież nic mi nie pomoże.
Wydukałem, co chwilę nabierając upragnionego powietrza.
-Proszę tak nie mówić. Jesteś jeszcze młody. Całe życie przed tobą. Musisz walczyć do końca.
Nie docierały już do mnie żadne słowa. Każdy mówi, będziesz żył, walcz, nie przejmuj się.
-To dlaczego niby jestem w tym przedziale?
Wysyczałem na co oboje popatrzyli po sobie i zamilkli.
-Pomogę wstać.
-Nie. Poradzę sobie.
O własnych siłach oparłem się o umywalkę i opłukałem usta wodą, by pozbyć się odrażającego posmaku. Podpierając się ścian powoli podążyłem do łóżka, na które z ledwością się wspiąłem. I pomyśleć, że dzień wcześniej bez problemu mógłbym to wykonać. Nawet najprostszą czynność.

CZYTASZ
Symphony of love «~TAEKOOK~»
Fiksi Penggemar•Bo Taehyung myślał o wszystkim tylko nie o sobie, a Jeongguk nie potrafił się uśmiechać• WAŻNE INFO: •angst;fluff;disease;hospital;love;• ✓ZACZĘTE~ 02.03.18 ZAKOŃCZENIE~...