Louis to typowy populary chłopak w szkole, wiecie o co chodzi. Ładna twarz, ciało również niczego sobie przez co ma powodzenia u dziewczyn jak i u chłopaków. A Harry to wrażliwy chłopiec który jest dręczony w szkole. Kilka łez i kilka przekleństw zł...
Wiadomości Niall: Hejka❤️ Ja: No hej. Niall: Mam prośbę. Niall: Bo... kurczę nie wiem jak ci to powiedzieć. Ja: Po ludzku. Ja: Niall wszystko ok? Ja: Karetka? Policja? Straż pożarna? Czy wszystko mam wzywać? Niall: Nie, chodzi mi że potrzebuję opiekunki. Ja: Ojjjj wiedziałem że sam ze sobą nie dasz sobie rady i ktoś musi się tobą zaopiekować 😂😂 Niall: Bear'em nie mną! Ja: Aaaaaa... ok. A co ja mam mieć z tym wspólnego? Niall: To że ja z Li chce wyjechać na dwa tygodnie bo mama akurat tak wolne w szkole. Ja: A to dlatego pytałeś się mnie czy robię coś w dni wolne? Niall: Tak. To co? Ja: za kwadrans ci odpisze.
Wstałem z kanapy i poszedłem na górę żeby zapytać się Lou co o tym sądzi. - Lou? - Tak kotku? - Bo... - Coś się stało? - Nie. Po prostu. No... - O Jezu mów do rzeczy. - Bo Niall chce żeby na dwa tygodnie zamieszkał u nas Bear. Jezu! Co jest ze mną nie tak? Wiecie że są takie dziewczyny które gadają 1000000 słów na sekundę? To właśnie tak się poczułem. - Co? - To ja mu napiszę że nie. - Ale dlaczego? - Bo się nie zgodziłeś. - Nic jeszcze nic nie powiedziałem. - No to co? - Kiedy ma być u nas? - Czyli że się zgadzasz? Oszalałeś? - Nie oszalałem! - My nic nie wiemy o dzieciach. - A myślisz że oni coś na ten temat wiedzą? - Tak. - To fak ale czy na początku? - No nie. - No właśnie jak oni dali radę to i my damy. Pocałował mnie w policzek i wszedł do łazienki. Ja nie jestem do tego przekonany. Jakby to był jeden dzień. To może dał bym radę ale to jest 14 dni. Nie wiem co jedzą małe dzieci. W co je się ubiera. A co jeśli się rozchoruje u nas w domu? Mam dzwonić do Ni czy po karetkę? Przecie to 4 miesięczne dziecko. Jakby może było moje to bym dał radę. Czuję wibracje w kieszeni. Wyjmuję biały telefon i odbieram telefon. - Halo? - I jak? - po drugiej stronie telefonu był Niall. - No bo Louis... Lou wyrwał mi telefon i on zaczął rozmawiać z Ni.
Pov Louis. Wychodząc z łazienki usłyszałem rozmowę Hazzy przez telefon. Wiedziałem że coś kombinuje. Więc wyrwałem mu telefon - Więc się zgodziłem - O hej Lou. To kiedy możemy tego słodziaka przyprowadzić? - Kiedy chcecie. Widzę że Harry nie jest zadowolony. Puszczam do niego oczko i buziaka. Ten udaje że go to nie rusza ale widzę mały uśmiech na jego twarzy. - O 20? - Spoko. - Przyniesiemy wam rozkładane łóżeczko, ubranka, mleko w proszku, słoiczki z jedzeniem też, pieluchy, przenośny przewijak, wszystkie odżywki, talki, kremy, szampon... - Tak po prostu wszystko. - A i jeszcze wanienkę. - Oczywiście. - To za dwie godziny będziemy i wam wszystko wytłumaczymy. - To ja przygotuje pokoik. - To do zobaczenia. Buziaki. - No to do zobaczenia. Rozłączyłem się z Horan'em i oddałem telefon chłopakowi. Stał pod ścianą i się na mnie gapił. W jego oczach widać wściekłość. - No co? - No halo Louis tu ziemia nie umiemy opiekować się dziećmi!! - Nauczymy się. - Ugh... - Nie burcz mi tu tylko sprzątaj w pokoju gościnnym. - Dobrze t... Louis -Kocham cię!
Hey my sweet lovers! Kolejny rozdział napewno lepszy niż poprzedni.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.