Louis przechodził razem z Niallem przez stołówkę, przepychając się przez tłum ludzi w miejsce, skąd było słychać obelgi i krzyki. Zmarszczył brwi, widząc Liama bijącego się z nowym. Pierwszy raz w życiu widzi jak Payne się bije.
– Liam! – przekrzykiwał uczniów. – Suńcie się do cholery – warknął na osoby stojące na jego drodze.
Kiedy przecisnął się przez ludzi, podbiegł szybko do nich i odepchnął wyższego od jego przyjaciela.
– Jesteście nienormalni! – krzyknął, podchodząc do Liama
– On jest nienormalny! Kretyn pieprzony! – wykrzykiwał Payne, szarpiąc się w ramionach Louisa.
Szybko przybiegł też Niall, pomagając mu uspokoić bruneta z naderwaną koszulką. Szatyn pokręcił głową, rozglądając się po otoczeniu.
– A wy co kurwa? Nie macie nic do roboty?! – krzyknął, tupiąc nogą ze złością.
O dziwo na korytarzu zostali w czwórkę.
– Jesteście beznadziejni, o co poszło? – wtrącił Niall, patrząc na dwójkę, z których oczu tryskała nienawiść do siebie, a ich włosy były zmierzwione. Nowy tylko prychnął i ruszył w do wyjścia. Nie miał ochoty tłumaczyć się przed takimi osobami jak oni. Był od nich lepszy.
– Tępy chuj – prychnął Payne, biorąc swoją torbę na ramię. Przez to wszystko wylądowała na brudnej podłodze. Louis westchnął tylko, idąc za nim.
– O co poszło? – spytał, widocznie zmartwiony reakcją Liama na Stylesa.
– O jego głupotę, dajmy już z tym spokój – westchnął teatralnie, dotykając wargi, która nie krwawiła, ale lekko bolała od ciosu, jaki dostał.
*
Tomlinson tylko westchnął, idąc za przyjacielem. Musiał się dowiedzieć, o co chodzi. Przecież Liam nigdy się nie bił, a znali się od zawsze. Kiedy Payne poszedł z Niallem do sklepiku, Louis postanowił wziąć sprawę w swoje ręce, widząc Stylesa siedzącego na ławce.
– O co poszło? – spytał, opierając się o jego ławkę. Był wkurzony na tego chłopaka. Przez niego Liam zaczął się bić.
– Rzucił się na mnie, kutas – odparł z pogardą na twarzy. Louis uniósł brew, patrząc się na niego. Liam by się na niego rzucił? Przecież to do bruneta niepodobne. On zawsze był oazą spokoju.
– Kłamiesz – powiedział Louis, krzyżując ramiona na piersi. Loczek podniósł wzrok na niego, przez co szatyna przeszły dreszcze. Styles prychnął tylko, lustrując go ponownie. I niby kim on jest, by mówić mu takie rzeczy.
– I co? Mnie też uderzysz? – Louis chciał brzmieć twardo. Wgapiał swoje błękitne oczy w te nowego, oczekując jego reakcji.
– Spadaj stąd, dzieciaku – mruknął Harry, patrząc na szatyna ze złością. Wkurzył go ten mały szatyn.
– Nie zbliżaj się do moich przyjaciół – wycedził Louis i odszedł w stronę sklepiku, by odnaleźć przyjaciół i od razu pochwalić się, że stanął przeciwko starszemu chłopakowi.
•••
CZYTASZ
ɪɴғɪɴɪᴛʏ - Larry ✓
FanfictionOpis: „ - Syn diabła chciał sam znaleźć swojego przyszłego męża. I zobaczyć kim jest. Jednak nie sądził, że... - westchnął. - Że? Harry mów dalej, to stresujące - załkał Louis, ściskając jego dłoń, by dodać mu otuchy. - Że się w nim zakocha..." [...