• Rozdział XXVIII

1.5K 155 23
                                    

•••

Louis przechodził przez park, patrząc na otoczenie. Mijał dużo wysokich krzewów, a wokół rosło wiele drzew i kwiatów. Całe to miejsce kojarzyło mu się z Harrym.

Harry. Harry. Harry.

Spojrzał na ich ławkę, gdzie ostatni raz się całowali. Była tam koperta. Przymrużył oczy podchodząc do niej.

Podszedł bliżej i chwycił ją w dłonie, odwracając się w różne strony, by sprawdzić czy nikogo nie ma wokół, kto mógłby zostawić kopertę. Kiedy ją otworzył wyjął z niej na wpół zgiętą kartkę, na której środku było napisane jego imię. Uśmiechnął się, widząc znajome pismo. Często pomagał Harry'emu w lekcjach, więc dokładnie je pamiętał.

,,Louis
Nie potrafię, żyć bez ciebie. Nie wiem, ile jeszcze wytrzymam. Za bardzo cię kocham... Więc dlatego chcę, byś o mnie zapomniał. Rozmawiałem już z naszymi ojcami. W twoje urodziny przyjdzie Gabriel, by usunąć ci jakiekolwiek wspomnienie o mnie i moim świecie. To nie ma przyszłości, w końcu ty jesteś na ziemi, a ja nie mogę tam długi przebyć. Inaczej umrę na miejscu. Kocham cię bardzo i dziękuję ci za Wszystkie miłe wspomnienia. Za to, że nauczyłeś kochać mnie, syna diabła. Mam nadzieję, że będziesz miał to, na co zasługujesz.
Kocham cię, twój na zawsze Harry "

Louis patrzył na list z otwartymi ustami. Czytał ostatnie linijki po kilka razy, będąc kompletnie zamurowanym. Otrząsnął się dopiero, gdy kilka łez spłynęło, rozmazując słowa "na zawsze" oraz "Harry".

Nie, nie, nie – myślał, padając na kolana i patrząc się cały czas w list, który załamał go.

Usiadł, przyciągając do siebie kartkę papieru i prostując nogi, kiedy jego kręgosłup spotkał się z drewnianymi szczeblami ławki. Zimnej ławki. Na której tyle się wydarzyło. Za każdym razem, kiedy uciekali razem z lekcji, przesiadywali razem właśnie na tej ławce. Gdy Louis był smutny kłótniami z Niallem, to właśnie na tej ławce Harry pocierał jego plecy. Na tej ławce niewinnie całowali się, chichocząc, gdy starsi ludzie przechodzili obok nich z grymasami. Gdyby życie potoczyłoby się inaczej, Louis jest pewien, że to tu powiedziałby Harry'ego pierwsze "kocham cię", lecz los chciał inaczej, gdyż to na tej ławce dostał od niego ostatnie wyznanie miłości.

– Louis? Co ty tu robisz? – usłyszał nad sobą dobrze znany mu głos. Spojrzał w górę, widząc Liama. Jego przyjaciela.

– J-ja – zaczął, ale po chwili rozpłakał się jak dziecko w ramionach Liama, który od razu pociągnął go do góry, tuląc do siebie.

– Mówiłem mu, by wykasował po prostu ci pamięć – prychnął brunet, głaszcząc młodszego po plecach.

– T-to twój pomysł? Liam, tak nie można. Ja go k-kocham! – załkał żałośnie, odsuwając się od bruneta.

– Zapomnisz o nim i będziesz żył z Michaelem – powiedział Liam, machając ręką.

– Liam co ty pieprzysz? Nie rozumiesz, że nie możesz tak po prostu o mnie decydować? Nikt nie może! - Louis był coraz bardziej zdenerwowany.

– Louis tak będzie lepiej. Harry zgodził się na tę umowę. Wie, że będziesz bez niego szczęśliwszy. Teraz pewnie zgadza się na układ Lucyfera. Więc już po nim. – Wzruszył ramionami, przegryzając wargę.

– Dlaczego to robicie? Wy wszyscy? Tylko z Harrym mogę być najszczęśliwszy, dlaczego Liam? – Louis wręcz wrzeszczał i mógł przysiąc, że to pierwszy raz, gdy tak wydarł się na przyjaciela. Po tych słowach odszedł. Nie do swojego domu, do Harry'ego.

•••

•••

ɪɴғɪɴɪᴛʏ - Larry ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz