• Rozdział XVIII

1.9K 212 35
                                    

•••

Louis właśnie stał pod wielkimi drzwiami domu Harry'ego Stylesa. Przegryzł wargę, trzymając w ręce bluzę loczka. Kiedy złożył małą dłoń w piąstkę, zapukał dwa razy w drzwi i ujrzał przed sobą wysokiego bruneta.

– Cześć? – zdziwił się loczek, patrząc na szatyna stojącego przed nim.

– Zgadzam się na to – Louis mruknął, bawiąc się skrawkiem koszulki i unosząc wzorki na szmaragdowe tęczówki.

– Na co? – Przegryzł wargę, uśmiechając się do niego. Dobrze wiedział, o co chodzi, loczek wolał sam to usłyszeć.

– Pytałeś wczoraj... o randkę. – Louis spojrzał na swoje buty i odgarnął włosy opadające na jego oczy. – Powiedziałem, że się zastanowię i tak o to jestem? – Nieśmiało oddał uśmiech.

Harry uśmiechnął się szeroko, kładąc palce na brodzie szatyna i całując go delikatnie. Louis zamruczał, przejeżdżając palcem po całej linii szczęki bruneta. Takie pocałunki lubił najbardziej. Zatracał się w nich w zupełności. Starszy położył ręce na pośladki szatyna, przyciskając go do drzwi.

– Mamy różne definicje randek? – pierwszy oderwał się Louis. – To chyba robi się jako ostatnie. – Nieśmiało spojrzał w oczy Harry'ego. Dlaczego jest taki ckliwy w jego obecności?

Loczek wzruszył ramionami, odstawiając szatyna i wciągając go do mieszkania.

Louis zaczął rozglądać się po mieszkaniu. Było całkiem ładnie i przyjemnie, a w salonie mógł dostrzec nawet kominek, od którego biegło ciepło.

– Czerwone czy białe? – spytał, zaglądając do barku w szafie.

– A jakie wino ty lubisz bardziej? – Louis przyglądał mu się ze ściągniętymi brwiami.

– Czerwone. – Oblizał usta, cmokając młodszego, podając mu wino i zamykając barek.

Louis zachichotał, rumieniąc się na przyjemne uczucia mrowienia gdzieś w środku jego klatki piersiowej i skosztował mały łyk wina.

– Chcesz mnie upić? – Popatrzył na bruneta znad kieliszka, który trzymał stabilnie w prawej dłoni.

– Nie. Chce, byś wybrał wino na naszą kolację. – Przewrócił oczami, idąc do sypialni po bluzę.

Louis przymknął oczy, stojąc z kieliszkiem wina. Przyjemny zapach alkoholu mieszał się z zapachem Harry'ego.

– Jestem – odparł demon, schodząc po schodach i wziął wino, idąc do wyjścia z mieszkania.

– Gdzie znowu znikasz? – spytał za nim Louis. Myślał raczej, że Harry go gdzieś weźmie, a tymczasem Louis stał zupełnie sam w kuchni.

– Nakładam buty i idziemy do ogrodu – powiedział, przegryzając wargę i używając swoich mocy do stworzenia randki idealnej.

– Ogrodu? – Louis uniósł brwi. No dobra, da Harry'emu szansę.

Loczek pokiwał głową, biorąc szatyna pod rękę i ruszyli razem na tył mieszkania. Nim Louis zdołał coś powiedzieć, znaleźli się na dużym tarasie.

– Podoba się? – spytał, patrząc na reakcję swojego przyszłego męża.

– Zaskoczyłeś mnie. – Louis rozchylił usta, lecz po chwili ułożył je w uśmiech, spoglądając na Harry'ego.

Loczek kiwnął głową, prowadząc ich do stoliku, gdzie czekało jedzenie.

Starannie odsunął krzesło dla Louisa, który cichutko mu podziękował, a sam zajął miejsce naprzeciwko.

– Skąd wiedziałeś, że się zgodzę? – ciszę przerwał szatyn. – Musiałeś to przygotować... – Rozglądał się po ułożonych rzeczach na stole.

– Kolega mi pomógł. – Wzruszył ramionami, przegryzając wargę.

Louis podparł dłonią brodę i łokieć ułożył na stoliku. Zwrócił uwagę na ładny widok rozciągający się za brunetem.

– Podoba ci się? – spytał loczek, nalewając wina do kieliszków.

– Nie wiedziałem, że jesteś romantykiem – zaśmiał się Louis. – Raczej byłem pewien, że ta randka będzie katastrofą – przyznał szczerze.

– Jeszcze się dobrze nie zaczęła – szepnął mu do ucha, siadając naprzeciwko i zdejmując nakrycia. Przed Louisa oczami ukazała się jego ulubione danie.

– Skąd wiedziałeś? – Oblizał usta, patrząc na stół wypełniony sushi.

Harry wzruszył ramionami, przegryzając wargę. To nie tak, że wypytał Jay o wszystko.

– Częstuj się wszystkim – odparł, samemu nabierając sobie pałeczkami kawałki ryby zawiniętej z ryżem.

***

Louis wplótł palce w miękkie loki, kiedy Harry całował jego wargi powoli i słodko.

Loczek zamruczał cicho, przyciągając go do siebie na kanapę, a ręce kładąc na jego tyłek i delikatnie ściskając.

Louis sapnął i zachichotałm co nie powinno, ale jeszcze bardziej rozpaliło wnętrze Harry'ego. To może alkohol tak na niego działa, chociaż nie wypili wcale wiele.

– Hazza – Louis sapnął w jego usta. – W taki sposób nie dotrę do domu – zaśmiał się. Jeszcze niespełna pięć minut temu był gotowy do wyjścia. Teraz jego kurtka była rozrzucona na łóżku.

Loczek warknął cicho, zmieniając ich pozycję, tak że górował nad szatynem i całował go dalej.

Louis znowu zaśmiał się, oddając pocałunek, który był bardziej namiętny.

Demon nawet nie poczuł tego, że jego oczy stały się czarne. Chciał tylko szatyna przy sobie.

Przypadkiem lub nie przypadkiem Louis podniósł swoje biodra tak, że złączył je z tymi Harry'ego ocierając się.

– Louis – syknął, wykonując chaotyczne ruchy bioder. Seks uprawiał do tego czasu trzy razy dziennie. A teraz? Jedzie na ręcznym.

– H-harry, tak dobrze – wymamrotał szatyn, odchylając głowę, kiedy Harry zostawił tam mokrego całusa.

– Sprawie, że będziesz jęczał z rozkoszy – syknął, przyszpilając szatyna do łoża i przyspieszając swoje ruchy.

– Harry.. – Louis zaczął lekko odpychać ramiona bruneta.

– Nie chcę być jak dziwka – jęknął. Jedna większa część oddawała się czynom Harry'ego, jednak była też ta drugą, która temu zaprzeczała.

– Nie jesteś dziwką, jesteś moim Lou – szepnął, przyspieszając swoje ruchy.

•••

ɪɴғɪɴɪᴛʏ - Larry ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz