Rozdział 13. Tajemnicza więź

271 15 4
                                    

~ spróbuję pisać z narracji w 3 os.
Zobaczymy jak wyjdzie 😉~

Obi-Wanowi po wysłuchaniu wielu protestów, oraz wzdychań, udało się wreszcie zaciągnąć Anakina do sali treningowej w której odbywały swój turniej Adepci którzy dzisiaj mieli zostać Padawanami jednego z obecnych tutaj mistrzów.
Młodego Jedi dziwiło że cała rada się zebrała by to oglądać, wiedział że do tej pory zdążyło się to tylko raz, ten raz był gdy on przechodził swój turniej.
W przeciwieństwie do Obi-Wana który uśmiechał się w sposób który przyprawiał Skywalker'a o złe przeczucia, nie miał kompletnego pojęcia dlaczemu.
Już chciał o to zapytać swego byłego mentora, który był w radzie, lecz uprzedził go głos jednego z mistrzów rozpoczynający turniej.

Tak więc siedział naburkany próbując wymyśleć jak by się z tąd wyrwać.
Niestety było tu za dużo mistrzów, którzy od razu by zauważyli że się próbuje wyrwać, nie mówiąc już o Obi-Wanie który raz paczył na niego po chwili na dzieciaki i tak w kółko.
Tak więc tylko wzdechnął i obserwował to co wszyscy, czyli przyszłych padawanów, walczących ze sobą. Starał się nie zwracać uwagi na wypalający dziurę w jego ramieniu wzrok mistrza Yody, który zdawał się wiedzieć co się stanie i kto zostanie przydzielony do kogo.

Zaczęła się walka, widział jak trójka tych starszych atakują te młodszą, jak by się wcześniej umówili, że chcą pokonać najsłabsze ogniwo z grupy.
Ale ta najmłodsza się nie dała, walczyła wytrwale, początkowo przegrywając, by pod koniec dominować i wreszcie wygrać.

Młody Jedi nie wydawał się być zdziwiony tym co się tam stało,
wręcz przeciwnie, przypomniał mu się jego turniej, na którym on też był najmłodszy, jego też wszyscy zaatakowali i on również wygrał.
Widział nie małe zdziwienie na twarzach przegranych tak samo jak ci których on pokonał.
Czyżby historia zataczała koło?

Ahsoka nie mogła uwierzyć że się udało, zrobiła to! Widziała zdziwienie malujące się na twarzach większości zebranych tutaj mistrzów
Odziwo niektórzy, czyli mistrz
Obi-Wan i mistrz Yoda, zdawali się tego spodziewać, pomijając dziwny uśmiech na twarzy tego pierwszego.
Gdy adrenalina po chwili opadła, przypomniała sobie że zaraz stanie się żecz, która bez powrotu zmieni jej życie. Zaczęła się martwić, a co jeśli moc się pomyli, albo jeżeli jej przyszły mentor ją nie polubi.
Te nie zbyt przyjemne rozmyślenia przerwał karzełek ogłaszając :

- od zaraz Adepci, Padawanami zostaniecie. Mistrzów wam przydzielimy, za mocy pomocą.
Pamiętajcie jednak, dobranego ucznia i mistrza raz, tylko śmierć rozdzielić, może. Minut 5 za, los przesądzony wasz będzie. - podczas jego przemowy
panowała głucha cisza, której nikt nie ważył się przerwać.

Narada trwała równo pięć minut.
W tym czasie młodziki zdążyły się ustawić w idealnym rządku, że strachem oraz nie cierpliwieniem oczekiwać "wyroku".
Gdy rada wróciła niektórzy nawet wstrzymali oddech z przerażenia.

Za to Anakin miał, troszeczkę inne problemy. Mianowicie uśmiech
Obi-Wana był tak szeroki że szerzej się nie dało, a to strasznie go irytowało. On znowu coś wykombinował, nie na moją korzyść.
W ten sposób rozmyślał.

Ale wróćmy do mistrza Yody, który chce coś ogłosić.

- Offe Bariss, twą mistrzynią Luminara zostanie. Powoli oznajmił.
Wymieniona mistrzyni podeszła do swej nowej padawanki, jako iż wszyscy już byli na dole, nie zajęło jej to wiele czasu, więc już po chwili stanęły z boku czekając na dalsze słowa zielonego skrzata.
Który kiwnął głową i zaczął mówić dalej. Przydzielił Zabraka i Człowieka do jakiś mistrzów.
Została już tylko Togrutanka, po wcześniejszych można było przewidzieć kto do kogo zostanie przydzielony, ale ona była jedną wielką zagadką. Negocjatorowi, nie wiele brakowało do fikania po całej sali i śmiania się na całe gardło.
Jego zachowanie bardzo nie pokoiło Anakina. Martwiącego się czy na pewno z jego byłym mistrzem wszystko okej.
Nie pomagał też fakt, że mistrz Yoda zrobił dramatyczną pauze.

- Tano Ahsoko, mistrzem twym będzie.... -wszyscy wstrzymali oddech-
.... Skywalker Anakin.
Mina wymienionego była bez cenna, o Obim wspominać chyba już nie muszę. Popchnięty przez swego mistrza Skywalker podszedł do Togrutanki, po chwili wszyscy zaczęli opuszczać sale.

Nim zdążyło któreś z nich coś powiedzieć ..

- czarna owca trafiła na czarną ofce - zaśmiała się Luminara- co za przypadek.

- Nic się nie dzieje przypadkiem - wtrącił się Obi-Wan.
Mistrzyni wzruszyła ramionami i znikła z kadru.

- Obi-Wanie jeżeli to twoja sprawka, to poważnie pogadamy - szepnął przez zaciśnięte zęby.

- dobrze, ale teraz nie zapomnij o niej i o misji która was czeka za godzinę - odpowiedział negocjator, ani chwilę nie zdejmując tego przeklętego uśmiechu z twarzy.
I poszedł sobie.

Anakin pomyślał sobie, że po misji to wyjaśni.
Ale teraz zastanawiała go jedną żecz, dlaczego ta .... Ahsoka? Stara się na niego nie paczeć.
Nie wiedział że Tano tak robiła, ponieważ od końca turnieju, zaczęła widzieć bardzoo wyraźne Aury mocy.
A aura wybrańca była ... dosyć DUŻA.
Świeciła intensywnie mocno niebieską barwą.
Przyglądał się on swej nowej padawance podejrzliwie, wiedział że Obi-Wana i Yogurta stać na wiele, ale to!

- Emm. Jak już wiesz jestem Anakin Skywalker i ... mogła byś chociaż spojrzeć w tę stronę?! - powiedział zirytowany.
Spojrzała w jego kierunku, natychmiast tego pożałowała, tak strasznie raziło.

- co jest, że nie możesz na mnie spojrzeć?!
Chwilę się zastanawiała czy może powiedzieć, uznała że skoro to jej mistrz to chyba może?

- ponieważ, twoja Aura mnie zaraz oślepi! -Troszeczkę za głośno powiedziała, a wybrańca aż zatkało.

- widzisz Aury mocy?! - spytał nie dowierzając.

- tak. A jak mam widzieć twoja każdego dnia mistrzu, to oślepnę.

- wiesz że jest sposób by nie musieć widzieć samych aur tylko samą manipulacje? - ledwo powstrzymywał śmiech, co się Ahsoce nie podobało.

- ymmm, nie?

- skup się, zamknij oczy. Na dobry początek, wyobraź sobie że nie widzisz mej Aury, na przykład że się chowa za kurtyną którą w każdej chwili możesz odsłonić - poczekał na twierdzące kiwnięcie i kontynuował - i jak lepiej?
Otworzyła oczy, zdziwienie jakie malowało się na jej twarzy przyprawiało Anakina o śmiech.
Nareszcie mogła przyjrzeć się jej mistrzowi, wcześniej widziała tylko rozmazaną plamę potężnej mocy.

- za godzinę lecimy na misję, mam nadzieję że umiesz chociaż odpalić miecz świetlny. - powiedział złośliwe

- miałam nadzieję że ty mnie tego nauczysz - odgryzła - mistrzu - dodając tak dla pewności.

Udali się do Hangaru, Ahsoka miała wrażenie że jej mistrz nie jest całkowicie do niej przekonany.
Pierwszy raz ktoś jej to tak łatwo wytłumaczył, karzełek wspominał jej że ten dar jest trudny, ciężki do zrozumienia, dorośli tylko zrozumieją, ble ble ble. A on, wytłumaczył to w taki prosty sposób!
Postanowiła zrobić wszystko by go do siebie przekonać. Jak ją odeśle, może wylądować w korpusach, a tego za nic w świecie by nie chciała.

Hello There
Mam nadzieję że rozdział się podobał.
Piszcie czy wolicie narrację jak w tym rozdziale czy jak w poprzednich.

Z Życia PadawanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz