3: Second boy.

564 86 16
                                    

Zdecydowanie nie tego się spodziewałem, przestępując przez progi mieszkania Junmyeona. Stanąłem jak wryty zaciskając kurczowo palce na materiale plecaka, nie potrafiąc wyjść z szoku.

Gdy odjechaliśmy spod wynajmowanego przeze mnie mieszkania, skierowaliśmy się na obrzeża Seulu i to akurat nie stanowiło zaskoczenia. Zupełnie przygotowany byłem również na to, że mężczyzna poprowadzi mnie pod drzwi jakiegoś loftu, ponieważ w mojej ocenie takie lokum po prostu do niego pasowało. Oferowana przez nie przestrzeń odpowiadała wilczej potrzebie swobody, te drobne kawalerki w centrum miasta wyraźnie nas ograniczały.

Wysoki sufit i wielkie okna pozbawione zasłon, wychodzące na okolicę z niskimi domami, pozwalały oglądać nocne niebo. W środku nie było niemalże żadnych ścian działowych, wszystko wydawało się otwarte, nawet łóżko ustawiono ot tak, po prostu, wystarczyło wyjść po schodach na antresolę aby do niego trafić. Już stojąc przy drzwiach potrafiłem dostrzec prosto urządzony salon, gabinet zagospodarowany w rogu, obok którego znalazło się również miejsce na kilka przyrządów do ćwiczeń, szklany stół i otwartą kuchnię... Zawaloną niemalże po sufit brudnymi naczyniami.

Do osoby pokroju Junmyeona, która tak skrupulatnie sprawdzała wykonanie każdego zadania powierzonego pracownikom, inteligentnie dobierała najwłaściwsze oferty i prowadziła interesy jedynie z wiarygodnymi kontrahentami, nie pasowało bałaganiarstwo. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że powinien charakteryzować się nawet przesadnym pedantyzmem, ale najwyraźniej życie jeszcze nie raz zamierzało mnie zaskoczyć, ponieważ to wielkie mieszkanie niemalże tonęło w brudnych ubraniach porozrzucanych dookoła. Ciuchy leżały na kanapie, na ziemi, na krzesłach, a nawet na telewizorze. Oglądanie znoszonej bielizny swojego szefa nie należało do rozrywek, które chciałem dopisać do doświadczeń tamtego dnia, ale okoliczności nie pozostawiły mi wyboru.

Najbardziej szokujące zaś było to, że mężczyzna kompletnie się tym nie przejmował, zaprosił mnie do środka bez odrobiny wstydu, wskazał drogę do łazienki i polecił zająć się samym sobą. Chciałem zignorować warunki panujące w mieszkaniu i nie ingerować nawet w najmniejszym stopniu w życie Junmyeona. Planowałem jedynie rozłożyć się na kanapie i przespać resztę nocy spokojnie, tak jak to sobie zapewne wyobrażał również mój gospodarz, ale nie potrafiłem. Wyczulony na zapachy nos wilkołaka w tym przypadku stanowił przeszkodę nie do przeskoczenia, najróżniejsze bodźce przyprawiały o zawroty głowy. Nie należałem do osób przesadnie dbających o porządek, ale sytuacja po prostu zmusiła mnie do uprzątnięcia zabałaganionego mieszkania mężczyzny. Nie wiedziałem jak on to wytrzymywał, ale prawdopodobnie już zdążył przyzwyczaić się do ekstremalnych warunków. Jednocześnie zrozumiałem dlaczego w pierwszej chwili zaproponował bym te kilka dni spędził u Chanyeola.

Gdy Junmyeon zniknął w łazience by wziąć prysznic, ja wykorzystałem moment swobody i zacząłem te niewielkie porządki od ubrań, ponieważ to one najmocniej rzucały się w oczy, a posegregowanie ich nie wydawało się aż tak problematyczne i czasochłonne.

Wszystkie rzeczy mężczyzny nosiły silną i zdecydowaną woń alfy, którą Junmyeon zawsze roztaczał wokół siebie. Niemalże zupełnie maskowała ona zapachy innych wilków, z którymi spotykał się mój pracodawca i które najwyraźniej niekiedy tutaj bywały. Większości z nich nie kojarzyłem, ale nie było to zaskakujące, w końcu mężczyzna prowadził interesy z wieloma osobami. Uświadomiłem sobie jedynie jak wiele wilków mieszkało w Seulu, o których nigdy nie słyszałem i zapewne nigdy nie usłyszę, ponieważ kryły się przed ludźmi równie dobrze, jak przed innymi przedstawicielami własnego rodzaju.

Zdziwiłem się dopiero w momencie, gdy wyłapałem z tego kłębowiska zapachów woń zupełnie inną od reszty. Z początku sądziłem, że to mój węch zaczął wariować, gdyż otrzymywał zbyt wiele bodźców, ale już po kilku chwilach utwierdziłem się w przekonaniu, że parę porozrzucanych w salonie ubrań jest przesiąkniętych zapachem omegi, a może nawet kilku różnych. Nie byłem wspaniałym tropicielem, ale tej woni nie dało się pomylić z żadną inną. Delikatny, przyjemny i świeży zapach przeplatał się jakby z innym, dla mnie przesadnie słodkim. Przez chwilę wpatrywałem się w jedną z koszulek zdziwiony, jakbym natrafił na tajemniczy artefakt w grze, który miał przyprawić mnie o nową porcję kłopotów.

Second skin | sehoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz