1.103

203 11 0
                                    

Miałam mu odpowiedzieć gdy za oknem zauważyłam... moją mamę, która wychodziła z samochodu.

- W co się tak gapisz? - powiedział Arno stojąc mnie a zarazem strasząc.

- Jejku, Dorian! Przestań mi tak robić! - nakrzyczałam na niego po czym się słodko uśmiechnął.

- No w końcu! - wyrzucił ręce do góry.

- Ale co w końcu? - zapytałam się go o co dokładnie mu chodzi.

- Powiedziałaś moje imię! - zaczął skakać i krzyczeć na cały dom. A miał to być zwykły dzień.

- Dobra spokojnie, zaraz coś rozwalisz - ostrzegłam go.

- A mogę? - zapytał głupio.

- JASNE ARNO! DAWAJ! - Krzyknęłam i zaczęłam śmiać się oraz turlać po podłodze.

Turlałam się tak dopóki ktoś nie zaczął otwierać drzwi. Oczywiście wiedziałam, że to moja mama ponieważ ją widziałam.

- Cześć kochanie! - krzyknęła moja mama z przedpokoju.

- Cześć mamo - odkrzyknęłam.

- Dzień dobry Pani - przywitał się Dorian, gdy moja mama weszła do kuchni.

- O, witaj Dorianie - przywitała się moja mama po czym posłała ciepły uśmiech. - A czyje są te kwiaty? - spytała moja mama wracając do przedpokoju w celu rozebrania się z odzieży wietrznej, czy jak to tam się nazywa. Ale wracając...

- Moje, dzisiaj rano przyszedł Listonosz i powiedział, że do mnie - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Bardzo piękne, pewnie od Ciebie Dorianie! - powiedziała moja mama patrząc na Arno. A no właśnie nie powiedziałam wam tego, moja mama realizuje od dłuższego czasu plan, który dotyczy by ja i Dorian mielibyśmy być parą.

- Niestety nie proszę Pani - odpowiedział Arno patrząc na moją matkę.

- To pewnie od tego blondyna co ma brata, wiesz ci co się dopiero wprowadzili - rzuciła szybko moja mama.

- Mamo! On na pewno nie, nawet nie zna mojego imienia. Nie znamy się - Krzyknęłam na mamę. Myśli, że jak ktoś się wprowadzi to już od razu musimy chodzić. No tak nie ma!

- Wiesz mamoo my chyba już pójdziemy! Chodź Dorian - rzuciłam szybko po czym wzięłam rękę chłopaka i wybiegłam z domu.

- Nie lubisz swojej matki, że tak szybko wybiegłaś? - spytał chłopak.

- To nie jest tak, że nie lubię jej. Lubię oraz kocham ją tylko wkurza mnie gdy na siłę próbuje znaleźć mi chłopaka - powiedziałam chłopakowi co leży mi na sercu.

- Nie przejmuj się. Może spotkasz swojego chłopaka, bądź już go znalazłaś - powiedział chłopak próbując mnie pocieszyć.

- No może go kiedyś spotkam - powiedziałam patrząc w chmury i rozmyślając.

- Taa, ale no. Gramy jutro sparing z jakąś drużyną z poza Polski. Mam nadzieję, że przyjdziesz i będziesz mi kibicować! Mam rację? - patrzył na mnie z buzią smutnego psa. I właśnie za to go po przyjacielsku kocham, umie rozśmieszyć człowieka.

- Na pewno przyjdę, podniosę twoje morale i tej twojej drużyny. Ale nie no spokojnie Arno, na pewno przyjdę - powiedziałam po chwili ponieważ chłopak posmucił się wtedy gdy nie byłam pewna nazwy jego drużyny.

- Cieszę się, niestety ale muszę już wracać do domu. Przyjdę do Ciebie po południu dać tobie bilet na jutrzejszy mecz - powiedział uradowany po czym zniknął we mgle. Tak akurat miał być ładny dzień i to naprawdę, jednak mgła postanowiła nawiedzić moje jakże KOCHANE miasto.

Work, work and work.            ||M.G.||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz