Wróciłam do domu zmęczona po tym jakże długim i wyczerpującym spacerze z Dorianem. Rzuciłam się na łóżko tak jak zazwyczaj rzucam plecak w piątek po szkole, czyli mocno, zgrabnie a przede wszystkim areodynamicznie. Niestety mój odpoczynek nie może długo potrwać bo zawsze tak jest jak się położę to od razu ktoś mi wejdzie do pokoju jest Sana to Sana tamto! I się nie myliłam bo do mojego pokoju weszła moja mama.
- Coś się stało? - zapytałam swojej mamy.
- Tak musimy porozmawiać - rzekła rodzicielka.
- No dobra a o czym? - zapytałam z zaciekawieniem.
- O twojej nauce - powiedziała spokojnie.
- A co z nią nie tak? - zapytałam swej matki.
- Wiesz Sana, za chwilę kończysz szkołę, więc trzeba pomyśleć o czymś poważniejszym niż barmaństwo lub kelnerstwo. - powiedziała ze spokojem.
- Ale ja może chce być barmanką albo kelnerką! - krzyknęłam.
- Sana! Nie podnoś na mnie głosu - powiedziała z niebiańskim spokojem.
- Będę! Nigdy mnie nie wspieracie w tym co chcę robić w przyszłości! - krzyknęłam, po czym wybiegłam z pokoju a co za tym idzie też z domu oraz szybko napisałam do Doriana by przyszedł na plac zabaw.
Nigdy nie miałam od nich wsparcia. Tylko Sana musisz chodzić na hiszpański, Sana za chwilę masz kurs języka Japońskiego. I po co mi to? Rozumiem dobrze w tych czasach znać języki ale bez przesady. Dobrze gdy będę znać angielski i jakiś inny język. Na przykład język, który używa się w kraju do którego często się jeździ. A to, że kiedyś dużo jeździłam do Norwegii, do mojej cioci, nauczyłam się norweskiego. Może nie w takim stopniu jakbym mieszkała całe życie ale jednak potrafię się dogadać. Często też drużyna Doriana gra z norweskim drużynami w formie turnieju przygotowawczego przed nowym sezonem. Często grają w Oslo, Bergen i Kristiansand. O jej chyba się trochę rozgadałam a Dorian pewnie czeka. Także kurs na plac zabaw! Chociaż trochę może za ostro postąpiłam z mamą?
Po zaledwie 8 minutach byłam już na miejscu i zauważyłam Arno, który rozmawia z jakąś dziewczyną. Trochę zabolało nie powiem. Gdy przestali gadać a dziewczyna od niego odeszła wkroczyła do akcji ja.
- Cześć Dorianku! - krzyknęłam słodko.
- Cześć Sana, ślicznie wyglądasz dziś - rzekł skanując mnie od dołu do góry i odwrotnie.
- Dzięki, ale już się i tak dzisiaj widzieliśmy. Co to była za dziewczyna? - zapytałam ciekawa.
- Tamta? Magda, rakieta dziewczyna po prostu. Pytała się czy przyjdę na imprezę dzisiaj. I spytała się też czy z kimś - powiedział obojętnie.
- I co idziesz? I z kim? - zapytałam znów chłopaka.
- Powiedziałem, że przyjdę. A idę z Tobą skarbie - powiedział chytrze uśmiechając się.
- A może ja nie chcę? - powiedziałam krzyżując ręce na poziomie klatki piersiowej.
- Ty byś opuściła imprezę? Ha! Dobre sobie, jakbym Cię nie znał to może i bym uwierzył. A właśnie tutaj masz bilety na mecz, możesz zabrać jeszcze kogoś. No i musisz nauczyć się chować bo widziałem jak kryłaś się za krzakami gdy rozmawiałem. - powiedział śmiejąc się mówiąc ostatnie zdanie.
Boże jak on ma piękny uśmiech! Kurde Sana spokój, teraz!
- Bardzo śmieszne Arno! Mam przypomnieć tobie jak kiedyś w podstawówce patrzyłeś na Oliwie i do tego śliniąc się? I to dosłownie - powiedziałam z pewną wyższością.
- Tak tylko, że ja potem z nią chodziłem w czasie gimnazjum - rzekł znudzony już tą rozmową.
- Ale... wiesz co? Wal się! Przez Ciebie nie mam już argumentów - powiedziałam oburzona.
- Nigdy ze mną nie wygrasz! Tak w ogóle to po co mieliśmy się spotkać? - powiedział uspokajając się by nie zacząć się śmiać.
- Dlatego, że matka mnie wkurzyła i nie mam ochoty wracać w najbliższym czasie do domu. A właśnie kiedy jest ta impreza? - zapytałam Doriano ponieważ wypadło mi z głowy.
- Czyli jednak idziesz? Impreza jest dzisiaj, i jak chcesz to możesz przyjść do mnie i się ogarnąć. A w razie czego to pojedziemy kupić ci coś na imprezę - powiedział chłopak.
- Dzięki Arno, na Ciebie zawsze można liczyć - powiedziałam przytulając się do przyjaciela.
- Nie ma za co Słońce, nie ma za co - powiedział oddając przytulasa.
CZYTASZ
Work, work and work. ||M.G.||
FanfictionBardziej niż cokolwiek innego bolała mnie niesprawiedliwość, bezsporna niesprawiedliwość faktu, że można kochać kogoś, kto mógł odwzajemnić twoją miłość, ale już nie może, bo jest po prostu martwy, i kiedy to sobie uświadomiłam, pochyliłam się...