Gdy w końcu się ocknęłam postanowiłam napisać do Natalie. Nic z tego, nie odpisywała, a nawet nie odbierała. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Podeszłam do drzwi i od razu je otworzyłam.
Przede mną stał Maritnus, w krótkich spodenkach, koszulce i klapkach. A dosłownie kilkadziesiąt minut temu był inaczej ubrany.
- Cześć Martinus, coś się stało? - spytałam bo chłopak był jakiś zawstydzony.
- Ym, przyszedłem pożyczyć cukier i tak jakby poprosić Ciebie o coś - chłopak zrobił się lekko czerwony oraz podrapał się po karku.
- Jasne, wejdź - pokazałam dłonią by wszedł do środka.
Weszliśmy do kuchni, dałam chłopakowi cukier.
- A więc o co chciałeś mnie prosić?
- Postanowiłem zrobić dla Natalie ciasteczka, ale że nie mam jakiegoś talentu dużego do cukiernictwa, chciałem Cię prosić o pomoc. - buraczek chłopaczek się zrobił przede mną.
- Zgoda, ale odpowiesz mi na jedno pytanie - lekko przymrużył oczy patrząc na mnie.
- Jakie?
- Tylko musisz na nie odpowiedzieć i powiedzieć prawdę.
- Okej, zgadzam się.
- Dobrze, a więc co się stało między twoim bratem a Natalie? Bo bardzo dziwnie się zachowują w swoim towarzystwie - po moim pytaniu chłopak się spiął - Martinus?
- Eh, nie lubię do tego wracać. To było wtedy gdy chodziłem z Natalie... - chłopak zaczął patrzeć w podłogę - Nie chcę opowiadać tobie całej historii, nie jest to dla mnie za łatwe. W skrócie powiem ci tyle, że Marcus i Natalie się przespali. Mimo to wybaczyłem jej, potem jeszcze ze mną zerwała. Było mi ciężko, ale nie przestałem jej kochać.
- J-ja, ja nie wiem co powiedzieć - chłopak popatrzył na mnie, zaczęły też mu lecieć łzy.
- Przepraszam na chwilę - chłopak wstał i poszedł do toalety, ja natomiast byłam w szoku.
Gdy chłopak wyszedł z toalety chwilę z nim jeszcze rozmawiałam, a następnie Martinus wyszedł. Dosłownie po chwili dostałam wiadomość od Marcusa, o następującej treści: "Cześć, spakuj się na około 5 dni, zabieram cię poza miasto. Będę o 16. Weź jakąś ładną sukienkę. Marcus". Ciekawe co on wymyślił. Jakie 5 dni?! Nawet nie wiem gdzie on mnie zabiera i mam się na to spakować, ON jest niemożliwy!! Wracając, nie pamiętam żebym mu dawała swój numer, ale no już trudno. Będę musiała po prostu na niego poczekać z pakowaniem albo czy ja w sumie chcę do niego dzwonić? Niee.
>>>+<<<
Gdy byłam w swoim pokoju usłyszałam samochód, wyszłam na balkon i zobaczyłam Marcusa, który wychodzi z samochodu postawionego na moim podjeździe. W szybkim tempie udałam się na dół aby otworzyć Marcusowi drzwi. Gdy otworzyłam mu drzwi, wszedł do domu witając się całusem w policzek. Trochę się zarumieniłam, ponieważ Marcus był ciachem oraz wyglądał ekstra, był ubrany cały na czarno, i muszę się przyznać, że zaczął mi się podobać.
Razem poszliśmy na górę, do mojego pokoju gdzie aktualnie panował burdel.
- Co tu się stało? - spytał chłopak gdy weszliśmy do pokoju.
- Nie wiem co mam spakować, bo jaśnie Pan Marcus, nie powiedział mi gdzie jedziemy - prychnęłam.
- Przecież wysłałem, jestem pewien! - powiedział chłopak wyciągając telefon i sprawdzając wiadomości - o cholera...
- Co się stało? -
- Napisałem do jednego plastika, gdzie jedziemy i zaczęła mi spamować jakieś miłosne teksty. A miałem już spokój od niej - powiedział smutno chłopak.
- To gdzie jedziemy? - spytałam się go kładąc swoją rękę na jego ramię.
- Jedziemy do Bergen, moi rodzice mają tam swoją posiadłość i często tam jeżdżę. Miałem zamiar jechać sam, ale poznałem ciebie i zmieniłem plany - powiedział chłopak uśmiechając się - dlatego zabieram ciebie ze sobą.
- Wiesz, nie chcę robić problemu.
- Jechałbym sam a tak to będę miał osobę do towarzystwa.
- No dobrze, ale co mam pakować? - spytałam się chłopaka patrząc na ten cały burdel w pokoju.
- O to możesz spakować - powiedział chłopak podchodząc do mojej seksownej bielizny, nie mam pojęcia skąd ona się tam wzięła.
- Chyba cię coś puknęło!
- Mnie nie, ale ... - chłopak zaczął mnie skanować od stóp do głowy.
- Ale? - spytałam się chłopaka.
- Yyy już nic, weź ze sobą zwykłe ciuchy aby było tobie wygodnie, no i jakąś ładną sukienkę na wieczór. Masz 10 minut, a potem zabieram cię tak jak stoisz Sano Fox - powiedział chłopak wychodząc z pokoju.
CHYBA GO BÓG OPUŚCIŁ!! 10 MINUT?! W trybie natychmiastowym zaczęłam szukać ubrań w których dobrze się czuję oraz w których dobrze wyglądam. Gdy byłam gotowa zrobiłam sobie delikatny makijaż i zeszłam na dół do Marcusa, który przebywał w kuchni pijąc colę.
Zakomunikowałam mu, że jestem gotowa. Poszedł do góry zabrać moje rzeczy, a ja wyszłam z domu i napisałam cioci, że wyjeżdżam na kilka dni z Marcusem. Gdy skończyłam pisać SMS'a Marcus wyszedł z domu, poszedł do swojego samochodu pakując mój bagaż, natomiast ja zamknęłam dom i razem wsiedliśmy do jego auta.
CZYTASZ
Work, work and work. ||M.G.||
FanfictionBardziej niż cokolwiek innego bolała mnie niesprawiedliwość, bezsporna niesprawiedliwość faktu, że można kochać kogoś, kto mógł odwzajemnić twoją miłość, ale już nie może, bo jest po prostu martwy, i kiedy to sobie uświadomiłam, pochyliłam się...