Rozdział VII

10 3 0
                                    

- Ooo mała, nie wiedziałem że jesteś taka szybka, i że po tak krótkiej znajomości pozwalasz wchodzić chłopakom do pokoju bez pukania - zadrwił Luck

-Co ty tu robisz pajacu, spodziewałam się tutaj kogoś innego, a nawet choćbym na nikogo nie czekała każdy byłby lepszy od ciebie - powiedziałam zlowrogo

- Przyszedłem sprawdzić czy już z tobą dobrze - powiedział robiąc maślane oczka

- Nie uwierzę, że robisz to z własnej nieprzymuszonej woli, Chris ci kazał??

- Ależ skąd. Nigdy nie robie nic o co ktoś mnie prosi, albo karze - powiedział przemadrzale

- Więc?? Co cię tu sprowadza?? - byłam coraz bardziej wkurzona, ale również zaciekawiona

- sprowadza mnie tu potrzeba. Chcialem zobaczyć czy juz z tobą wszystko w porządku. Czy na tyle dobrze, żeby móc znowu się z tobą pobawić w pięknego i bestie - uśmiechał sie.

Patrzył się na mnie w tak obrzydliwy sposób, ze nie musiałam długo myśleć, żeby zorientować się o co mu chodzi.
W tym momencie nie wytrzymałam i wybuchelnelam. Moje emocje przejęły nade mną kontrolę.

-Jak ja Cię, kurwa, nienawidzę - syknełam złowrogo
Luck ewidentnie się zdziwił , ale po chwili zorientował się, że wiem o co mu chodzi i odpowiedział z taką samą arogancja jak ja

-Nie okłamuj innych i siebie przy okazji. Jeszcze będziesz błagała, żebym Cię przeleciał - odparł z tą jebaną pewnością siebie.

- Nie bądź tego taki pewien.

-A właśnie, że jestem.

- To, ze jesteś najpopularniejszy w szkole, nie uprawnia Cię do pomiatania ludźmi.

-Czy aby na pewno?

-Zamknij się idioto, jeszcze nie skończyłam.

Skrzywił się, gdy zaczęłam mu krzyczeć prosto w twarz.

-Nie jestem pierwsza lepsza, która leci na twój fejm. Wszystkie laski, które latają za tobą, nie mają mózgu i oczu najwyraźniej też. To, że pragnę być lubiana, nie sprawi, że rzucę ci się w ramiona..

Jestem wściekła. Krew zalewa mnie od stóp aż do samego czubka głowy. Co ten człowiek sobie wyobraża, że każdą może owinąć wokół palca? Chcę spróbować czegoś nowego, z laską bez pieniędzy z ciężkim charakterem, na dodatek z siostrą swojego przyjaciela? Jeśli chcę nowych doznać, niech idzie do burdelu.

Nie zdążyłam powiedzieć mu nic więcej, bo do pokoju wszedł Chris z Mad i Jacksonem.

- cześć Bell, jak się czujesz? - spytała Madeleine

-Lucas chodź ze mną - powiedział Chris

- A wy siadajcie - powiedziałam do przyjaciół

Powoli się uspakajalam. Przez jakiej pięć minut przyjaciele nic do mnie nie mówili, chyba widzieli moje zdenerwowanie. Wiedzieli że coś zaszło i muszę ochlonac.
Po chwili ciszy odezwala sie Mad. Od malego nie była zbytnio cierpliwa.

- Kocham twoj pokoj, jest taki ciepły i przytulny - chciała rozluźnić sytuacje, i nie powiem, nawet jej się to udało

Moj pokoj jest bardzo maly, ale za to przytulny. Sciany pomalowane moimi ulubionymi kolorami: turkusowy, błękitny, miętowy i łososiowy. Uwielbiam mieć kolorowo wokół siebie. Male biurko przy oknie, na ktorej stoi laptop. Dosc duza szafa i łóżko. Mowilam, 'ciasne ale wlasne'

- No wiem. To co robimy? - zapytalam juz calkiem rozluzniona.

-opowiadaj co u ciebie, jak to się stało, jak się czujesz... - powiedzial na jednym wydechu Jacksom - pozniej Mad opowie jak bylo na kolonii, a pozniej ogladniemy komedie romantyczną - dokonczyl wypowiedz.

Jackson to dziwny facet. Zazwyczaj to on proponuje komedie romantyczne, co jest dziwne dla faceta. Czasami zastanawiam sie, czy nie jest gejem, ale pozniej dochodze do wniosku ze to niemozliwe. Miedzy innymi dlatego, ze co jakis czas widze kolo niego jakas inna nowa laske.

- Nic groznego. Odezwaly sie moje objawy, przy obecnosci bijatyki.

Opowiedzialam przebieg wydarzen, pozniej Mad powiedziala, co porabiala na obozie, po czym Jackson zajal sie poszukiwaniem dobrego filmu. Padlo jednak na film akcji "Godziny szczytu 3". Jedzac chipsy, tak wlasnie spedzilam wieczor. Gdy przyjaciele poszli do domu, ja zmeczona ostatnimi wydarzeniami oddalam sie krainie Morfeusza

***

Minął tydzień od ostatnich wydarzen, jak o rowniez tydzien mojej nieobecnosci w szkole. Budze sie o 6:30. Jest sroda. Pora ruszyc smierdzace dupsko i isc do szkoly. Czuje sie juz calkiem dobrze. Co jakis czas mam bole glowy, ale tabletki przeciwbolowe zalawiaja sprawe.
Wstaje z łóżka, ide wziać szybki prysznic, robie lekki makijaż, schodze na sniadanie. Oczywiscie, nadopiekuncza mama jest przeciwko mojemu pojsciu do szkoly, ale ja, jako iz jestem upartym osłem, stawiam na swoim. Mama jednak stawia warunek ze przez kolejny miesiac, bede jezdzila do szkoly z Chrisem. Usmiechnieta jade do szkoly. Fakt, ze mam juz swoja przyjaciolke przy sobie, uszczesliwia mnie jeszcze bardziej.

- Gotowa pokazac im wszystkim, kim jest Bella Middle? - zapytala, jak zawsze rozpromieniona Mad

- Z toba, to ja jestem w stanie podbic nawet caly swiat - usmiechnelam sie i z calej sily przytulilam moja przyjaciolke.

Lekcje mijaly nam bardzo szybko. Przedstawilam Madelaine Julie i Brook. Bardzo sie polubily, co mnie ucieszylo. Poznalysmy reszte klasy, bo pierwszego dnia nie mialam jakos okazji. Poza tym nie lubie robic niczego bez Mad. Bez niej czuje sie niepewnie. Gdy nie ma jej w poblizu jestem troche zamknieta w sobie, wycofana, nie chce wtedy rozmawiac z ludzmi. Na szczescie dzieki Mad zawiazuje nowe znajomosci.

Na przerwach chodzilysmy z Mad po boisku lub po alejach na placu szkoly, gadalysmy z ludzmi lub ocenialysmy przystojniakow. Jak to mamy w zwyczaju.
Przynajmniej dwa razy dziennie przychodzil do mnie Chris z delegacja od mamy z pytaniem jak sie czuje. Pozniej jezdzilam z nim do domu, chyba ze mial trening , wtedy zabieralam sie z Mad.
Po powrocie do domu odrabialam zadanie, powtarzalam material z calego dnia. Jak typowa dobra uczennica. Nie bylam kujonka z najlepszymi ocenami w klasie. Od podstawowki zawsze mialam swiadectwo z wyroznieniem, als nigdy nie bylam najlepsza. Material powtarzalam, poniewaz nigdy nie lubilam uczyc sie przed sama klasowka wszystkich lekcji, wole stopniowo przyswajac wiedze.

Pozniej byl czas na godzine nauki koreanskiego. bardzo interesuje sie Korea, od malego. Chcialabym kiedys pojechac pozwiedzac, a koreanskiego ucze sie, poniewaz uwazam ten jezyk za bardzo fajny.

Nastepnie byl czas na dlugie rozmowy z Mad i Jacksonem przez telefon. Pozniej odcinek mojego ulubionego serialu, szybki prysznic i do łóżka.

Tak mijały mi kolejne dni, tydzień. Monotonia. Gdy pewnego dnia siedzac w domu, moja mama zemdlala...

Witam witam i o zdrowie pytam.
Jak tam po pierwszym szkolnym weekendzie. Znowu poniedziałek co za tym idzie kolejny rozdział.
Gwazdkujcie, komentujcie.
Miłego tygodnia
😘😉

Good Friends Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz