Rozdział XX

20 4 3
                                    

Gdy mnie ujrzeli nie mogli przestać się uśmiechać. O co im chodzi. Mam coś na twarzy?

-cześć siostra, jak Ci minął dzień - powiedział rozentuzjazmowany Chris

-zabiliscie kogoś? Zepsuliscie mi coś - spytałam oglupiala

-niby dlaczego tak sądzisz - zapytał równie szczęśliwy co Chris Lucas

-dlatego - wskazałam na nich - szczerzycie się jak głupi do sera - stwierdziłam fakty

-za kogo ty nas uważasz - Lucas chwycił się teatralnie za serce

-nie możemy być bez powodu szczęśliwi - spytał Chris

-możecie, dziwi mnie tylko, że nie umieracie z powodu kaca - odparlam

-lepiej chodź, zjedz z nami obiad - zawołał Lucas

Gdy podeszłam do stołu przetarlam oczy, czy aby na pewno dobrze zobaczyłam. Leżało na nim dosłownie wszystko. Jedynie czego brakowało to ciasta. Pieczone ziemniaki, sałatka z pomidora, i roladki z mięsa wieprzowego. Oni to chyba prezydenta musieli zabic

Po zjedzonym obiado-podwieczorku wszyscy troje zaczęliśmy sprzątać.
Jednak jak zaczęliśmy ktoś zadzwonił do Chrisa. Odebrał a po 5 minut oświadczył

-muszę wyjść, Lucas pomóż Bell posprzątać, i jak chcesz możesz zostać i na mnie poczekać, jak nie to idź do domu, za niedługo wrócę - rzucił i wyszedł

Zostałam sama z Lucasem i nastała ta cholerna niezreczna cisza. Lucas chowal naczynia do zmywarki, a ja ścieralam stół i chowalam niezjedzone resztki do lodówki. Po zrobieniu wszystkich poobiednych czynności Luck przerwał te ciszę

-zjalbym jakiegos placka, może coś upieczemy - zapytał

Prawdę mówiąc też mam ochotę ma coś słodkiego, a poza tym mam niezmierna ochotę wypróbować ten przepis mamy na ciasto sama.

-właściwie, czemu nie. Sama mam ochotę coś upiec, w takim razie bierzmy się do roboty - zaczęłam wyciągać wszystkie potrzebne składniki. Mąka, jajka, mleko, proszek do pieczenia, budyń śmietankowy cukier, kakao i mascarpone.

Najpierw przygotiwywalismy ciasto na biszkopt, odzieliłam żółtko od białka, zaczelam je ubijac, a Lucasa poprosiłam o przygotowanie reszty składników, czyli 6lyzek mąki wymieszanej z łyżeczka proszku do pieczenia i tyle samo cukru
Po ubiciu białek na sztywna pianę poprosiłam Luca żeby wlal do tego żółtka.
Jednak jakimś szczęśliwym trafem wylądowały one.... Na mojej głowie. Ale śmieszek. Wiedziałam, że spokój nie potrwa długo że Luck w końcu zacznie być takim Chujem jak zawsze i jak nie powie czegoś wrednego, to zrobi. I vuela.
Jako iż jestem Bella Midle nie pozostałam mu dluzna. Chwyciłam mąkę która stała w szklance obok mnie, i zamiast w cieście wylądowała na jego twarzy. I tak zrodziła się wielka bitwa na jedzenie. Po mące w ruch poszedł cukier, reszta mąki, i reszta jajek. Nikt nie odważył się ruszyć mleka i innych rzeczy z lodówki. Po tej całej akcji kuchnia i przede wszystkim my wyglądała gorzej niż wczoraj salon.

-jesteś okropny - powiedziałam ze śmiechem

-ty też, zlosnico - powiedział

-nie jestem zlosnica - powiedziałam i zmarszczylam czoło

-jesteś, ten zmarszczony nosek tylko to potwierdza
Musnal palcem czubek mojego nosa, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Zimno ci ciele, czy co. Zaczęłam gadać w duchu do swojego ciała
To napewno dlatego, że nie spodziewałam się takiego ruchu po Lucasie.

-kurwa Mac, jestem teraz ciastem - rzucił już tym razem zły

Oho. Wiedziałam że sielanka nie potrwa długo. Było śmiesznie a teraz pora na powrót starego wrednego Lucasa.

Good Friends Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz