Rozdział XXI

20 4 9
                                    

Jak dobrze, że ten szalony dzień już się kończy. Na prawdę nie potrafię zrozumieć zachowania Lucasa. Raz jest miły dobrze się bawimy, nagle zmienia zachowanie o 180 stopni, zaczyna mu odpierdalac, wkurza się nie wiadomo o co. Szkoda, bo gdy jest tym fajnym Luckiem, naprawdę świetnie się z nim bawię.
A Chris. Zabije go, że wyszedł jak mieliśmy sprzątać i zostawił nas samych. Co on sobie wyobraża, gdzie mógł wyjść. Palant.
Siedzę teraz z moim pamiętnikiem na kolanach, z słuchawkami na uszach i wspominam. Na tych kartkach, w tym zeszycie jest całe moje życie. Moje myśli uczucia, sny, wspomniania. Ten pamiętnik to całe moje, osobiste, sekretne życie. Obejmuje moje życie sprzed 2,3 lat do teraz.
Wszystkie moje pamiętniki, które uprzednio zapisałam są szczelnie zamknięte w szafce.

Teraz siedzę i wspominam jak szczęśliwa jestem nastolatka. Mam rodziców, którzy mnie kochają i wspierają. Mimo adopcji nie odczuwam braku więzów krwi.
Tak. Jestem adoptowana. Rodzice poinformowali mnie o tym jakieś 2 lata temu. Nie poczułam się tym urażona, nie chciałam znać szczegółów. Wiem tylko, że stało się to, gdy miałam 5 lat, co jest dla mnie dosyć dziwne. Według mnie powinnam to pamiętać. Niemniej jednak nie drazylam tematu. Najwyraźniej tak musiało być.

Z mojego dzieciństwa pamiętam bardzo mało. Jakbym straciła pamięć, jednak nawet tego sobie nie przypominam. Moje wspomnienia również są bardzo ulotne. Dlatego właśnie piszę pamiętnik. Aby pamiętać wszystko co przeżyłam. Zarówno te dobre jak i te złe rzeczy.

Jedyna rzeczą jaka mam sprzed 5 roku życia jest naszyjnik. Zrobiony z muszelki i sznurka. Zwykłego bawełnianego sznurka. Trzymam go schowanego w szkatulce. Nie noszę go, aby go nie zgubić. Bywają wieczory, gdy wyjmuje go i się w niego wpatruje.... Próbując przypomnieć sobie od kogo i w jakich okolicznościach go dostałam.
Czuje, że najwyzsza pora, aby zacząć szukać, popytać, poznać kawałek swojej przeszłości.

Wstaje z łóżka, idę do salonu, gdzie siedzi mama z tatą. Siadam na dywanie na przeciwko nich, i pokazując im wisiorek pytam.

-mamo, tato, czy możecie mi opowiedzieć coś więcej o nim. Skąd go dostałam, dlaczego?

-przykro mi córciu - zaczęła mama - jednak my także nie mamy takich informacji

-miałaś go przy sobie, gdy wzięliśmy cię do siebie - skończył tata

Smutna wróciłam do siebie. Nie poprzestane na tym, nie ma takiej opcji. Będę drążyć, dopóki nie znajdę odpowiedzi.

***
Wstaje rano znak zwykle uśmiechnięta. Nie pamiętam kiedy ostatnio obudziłam się ze złym humorem. Wszystko wkoło jest takie piękne i barwne. I jak tu nie być szczęśliwym. Jesień zdecydowanie mi służy. Idę do toalety biorę prysznic i robię wszystko to co każdego dnia. Wychodząc z domu ubieram naszyjnik. Postanowiłam nie chować go już nigdy więcej. Jest taki ładny.
Idę do szkoły, gadam z przyjaciółmi, chłopakiem, i reszta znajomych.
Po lekcjach idę do domu, aby odstawić swoje rzeczy. Wchodząc do kuchni zastaje mamę

-mamo, możesz mi powiedzieć jedna jedyna rzecz, ale bardzo ważna - pytam radośnie

-no słucham cię skarbie - mama odezajemnila uśmiech

- mogłabyś mi powiedzieć, z którego sierocinca mnie wzieliscie - spytałam cicho, ale stanowczo

Mama popatrzyła na mnie z troska

- Jasne. To niewielki dom dziecka po drugiej stronie miasta, na Goldenstreet - odparla

-Dziękuję mamo - pocałowałam ja w policzek - mogę wyjść na 2 godzinki? - spytałam

-ale wróć wcześniej - powiedziała z wahaniem

-nie martw się, wrócę bezpiecznie - zapewnilam ja.

Wyszłam z domu i poszłam na przystanek autobusowy, który ma zawieźć mnie prosto na Goldenstreet, gdzie znajduje się dom dziecka. Doszłam do przystanku, sprawdziłam rozkład jazdy. Autobus będzie o godzinie 15:47, a jest dokładnie 15:40. Siadlam na ławce i spokojnie puściłam sobie muzykę na słuchawkach. Siedziałam i czekałam, podspiewujac sobie, gdy nikogo nie było w pobliżu. Do autobusu wsiadam pełna nadziei, że uda mi się czegoś dowiedzieć. Siedząc na tyłach pojazdu, obserwowałam ludzi. Ich różnorodność jest zadziwiająca. Inny sposób bycia, różny wygląd, zachowania, kultura osobista.
Tak się zapatrzylam, że prawie przegapiłam swój przystanek.
Po niecałych 30 minutach jazdy byłam już na miejscu.
Właśnie stałam pod wielkim budynkiem z szyldem "Dom dziecka". Przelknelam sline i weszłam do środka. Skierowałam się do biura dyrektora, zapukalam. Po usłyszeniu cichego " proszę", weszłam do środka.

-w czym mogę pomóc - powitała mnie wesoła kobieta, na oko miała z 50 lat

-witam, nazywam się Bella Midle, czy moge zająć pani chwilkę? - spytałam trochę oniesmielona

-słucham cię drogie dziecko -usmiechnela się promiennie.

-w wieku 5 lat zostałam adoptowana, z tego co mi wiadomo z tego miejsca - zaczęłam - chciałabym się dowiedzieć, jeśli mnie pani pamięta, czy kojarzy pani ten wisiorek

Zanim zdążyłam go jej pokazać, miła pani zaczęła szukać czegoś w teczkach

-jak mówisz że się nazywasz - spytała dyrektorka

-Bella Midle, byłam adoptowana bodajże w 2007 roku - uśmiechnęłam się

-jeśli dobrze myślę, a zaraz się tego dowiem, to pamiętam cię doskonale moje dziecko. Jednak musisz chwilkę zaczekać. Wzrok już nie ten, a muszę znaleźć te papiery

Szukała w segregatorach, od jednego do kolejnego, aż chyba znalazła kartkę, której szukała. Wpatrywała się to raz we mnie, raz w papier, aż w końcu zapytała

-masz jakieś zdjęcie z dzieciństwa, nawet z dokumentu - spojrzała na mnie znad kartki

Wyciągnęłam portfel, a z niego małe zdjęcie, które przekazałam starszej pani.

-no tak, to ty, jak ja mogłam nie poznać - ewidentnie się ucieszyła

-no więc - sciagnelam z szyi naszyjnik - czy mogła by pani mi coś powiedzieć o moim dzieciństwie, a zwłaszcza o tym naszyjniku - podałam go kobiecie

- w papierach nie ma wiele napisane o tobie. Nie pamiętam wszystkiego, nawet tego w jakich okolicznościach tu trafiłaś - kobieta trochę posmutniala - wybacz, nie powiem Ci nic co by cie zadowolilo

-dobrze w takim razie...

Nie skończyłam, ponieważ kobieta mi przerwała.

-jednak ten naszyjnik, tak, pamiętam go. Po kilku miesiącach od przybycia tu, zaprzyjaźnilas się z pewnym chłopcem. Ten naszyjnik... On też taki ma. Znalezliscie muszelki nad rzeką, i zrobiliście z nich naszyjniki przyjaźni.
Uwielbialiscie ze sobą przebywać.

-wie pani, jak się nazywał ten chłopak - spytałam z nadzieją

-niestety nie, jednak poszperam w dokumentach słonko, zostaw mi swoje dane, gdy się czegoś dowiem to zadzwonię - oświadczyła

Chwilę później byłam już przed budynkiem, szczęśliwa, że czegokolwiek się dowiedziałam. Poczekalam na autobus powrotny, i wróciłam do domu


Witam wszystkich.
Korzystając z okazji chciałabym wam życzyć wesołych świąt, pogody ducha, czasu spędzonego z rodziną i przede wszystkim zdrowia. Mam nadzieję że spędzicie ten czas szczęśliwie.
Kalciax01
PS. Bądźcie dla siebie mili nie tylko w święta. 💕💞

Good Friends Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz