Rozdział VIII

5 2 1
                                    

Wtedy, w domu bylam tylko ja i ona. Nie do konca wiedziałam czy najpierw zadzwonić do taty, czy na pogotowie. W ostateczności wybrałam ta druga opcje. Szybko chwyciłam za telefon, wykonałam telefon alarmowy 112,następnie zadzwoniłam do taty i do chrisa. Juz po 15 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi wejściowych, w ktorych stalo pogotowie. W zadziwiajaco szybkim tempie zbadali mame która po zaledwie 10 minutach byla w drodze do szpitala. Ja razem z nia.
Kiedy przyjechal tata, ja czekałam na korytarzu szpitalnym na jakiekolwiek informacje od lekarza.

-cześć córciu, wszystko z tobą w porządku? - spytal tata

-tato, jak może być w porządku, jak mama wylądowała w szpitalu - powiedziałam ze łzami w oczach

-Bell, uspokuj się, jeszczw nic nie jest przesadzone, moze to tylko jakas bzdeta

Tata próbował mnie uspokoić, chociaz widziałam ze sam nie jest przekonany o swoich słowach. Widziałam jego roztrzesione ręce i łamiacy sie głos.
Tylko gdzie do cholery jest Chris.

-Bell, idz po swoją siostrę do przedszkola, jeśli czegoś sie dowiem zadzwonię do ciebie, w porządku?

-Ale...

Nie zdążyłam dokończyć, bo tata mnie uprzedzil

-nie ma żadnego ale, z twoim bratem nie ma żadnego kontaktu, a wolalbym żebyś ty poszla po Eli i zaprowadziła ja do domu, i tam sie nia zajęła

Po pół godzinie byłam juz w domu z Elizabeth, mala nie wiedziała co sie dzieje uradowana poszla bawic sie do swojego pokoju. Ja natomiast nie wiedziałam co mam ze soba zrobić. Czekanie nie jest moim bliskim przyjacielem. Kiedy zadzwonił mój telefon mialam nadzieję ze to tata dzwoni z jakas wiadomością o mamie. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam telefon

-tato, co z mama - zapytałam

- jak to co z mama - usłyszałam zdziwiony głos Chrisa - Bell, co ty pierdolisz?

- Chris, gdzie ty do cholery jesteś, dzwoniłam do ciebie, czemu cie nie ma gdy jesteś potrzebny - zapytałam z żalem w glosie

- co się stalo, i gdzie jesteś, juz do ciebie jade

- jedz do szpitala, do mamy, dowiedz sie co z nią - rozkazalam mu

Minely dwie godziny, a od taty ani od Chrisa żadnych wiadomości.
Nagle słyszę dźwięk otwierający się drzwi, a do domu wchodzi tata, Chris i... mama. Nie myśląc o tym, czy ja cos boli, mocno się do niej przytuliłam, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy.

-Chris idz z siostra przygotować kolacje, a ja pójdę wziąć kąpiel - zwróciła sie do mojego brata mama

-dobrze mamo, ale.. - zaczął Chris, jednak nie zdążył dokończyć

- nie ma żadnego ale skarbie - powiedziała z uśmiechem mama

Poszliśmy razem do kuchni i zaczęliśmy przygotowywać kolacje.
Ja wzięłam sie za gotowanie makaronu, natomiast Chris robił salatke.
Przytoczona niezręczna cisza zapytałam

-Chris, co sie dzieje z mama, dlaczego wyszla tak szybko ze szpitala

- myślisz ze wiem, nie zostałem poinformowany tak samo jak ty

Zdziwiona, zaczęłam nakrywac do stołu, pięć minut później do kuchni weszli rodzice, kazali zawołać Elizabeth i po 5 minutach zasiedlismy do wspólnej kolacji.

- więc, mamo - zaczął Chris - mozecie nam z tata powiedzieć co się stalo?

Mama z tata spojrzeli na siebie znacząco po czym tata zaczął mówić

- sluchajcie, cokolwiek by sie nie stało jesteśmy rodziną

- tato... - przeciagnelam ze łzami w oczach - nie pierdol, czy to cos poważnego?

-Bell, jak ty sie wyrażasz, daj nam skończyć

Popatrzyłam na mame przepraszajaco, po czym uśmiechnęła sie do mnie pokrzepiajaco

- no więc - ciągnęła mama - juz dwa miesiące temu zaczęłam mieć dziwne objawy, jednak nie przejmowalam się tym zbytnio. Stwierdziłam ze to moze z przemęczenia, jednak bole głowy, mdłości i inne objawy sie pogłębialy, dlatego postanowiłam ze pojde z tym do lekarza

Chris nie wytrzymał i zwrócił się do taty z pretensjami w głosie

-tato, i ty nam o niczym nie powiedziałeś?

-powiedziałbym wam, gdybym sam o tym wiedział - odpowiedzial mu tata

- nie chciałam siac paniki, póki nie dowiem sie, co mi dokładnie dolega, nie powiedziałam nikomu, nawet waszemu ojcu - kontynuowała mama - no więc poszlam do lekarza zrobiłam badania, jednak do dnia dzisiejszego nie miałam ostatecznego wyniku. Przy pierwszej wizycie lekarz poinformowal mnie ze moga byc dwie możliwości. Albo mam raka albo...

-Masz raka? - krzyknęlismy chórem z Chrisem



Dum Dum dum. Jak myślicie, co może być mamie Bell. Ma raka, może inna chorobę, dajcie znać w komentarzu.
Jak tam po pierwszych tygodniach szkoły. Powiem wam że ja już robię sobie zaległości na początku, kochana choroba.
Dajcie znać w komentarzu czy podoba wam się rozdział. Wasze żale do czegokolwiek z nią związane też miło widziane.
Przepraszam również wszystkich za nagła zmianę tytułu w trakcie pisania. Mam nadzieję, że nie zniechęci was to do dalszego czytania
Bez zbędnego gadania
See you 😊😊

Good Friends Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz