Rozdział XIX

21 4 5
                                    

Pov. Chris

Po tej całej akcji w szatni z Luckiem i Bell, mam straszną rozkmine. Nie wiem czy dowiem się czegokolwiek od przyjaciela. Jednak warto spróbować. Kiedy zbierałem go już z płytek szatni miałem go zawieźć do domu, jednak po długich blaganiach Lucasa doszedłem do wniosku że to nie jest najlepszy pomysł. Doskonale wiem jaka jest sytuacja u niego w domu. Nie chciałem żeby miał jeszcze większe problemu. Z tego powodu zabrałem go do siebie. Po dotarciu, a raczej przytarganiu go na drugie piętro budynku, kazałem mu pójść pod zimny prysznic. Początkowo się sprzeciwial, jednak w ostateczności poszedł. Dałem mu moje ubrania, on poszedł do łazienki a ja sam poszedłem do kuchni w celu przygotowania czegoś do jedzenia i wody z cytryna dla tego pajaca na odrobinę wytrzeźwienia. Po 15 minutach siedzieliśmy oboje przy stole i jedliśmy tosty.
Jako iż Lucas był już zdecydowanie lepszy zdecydowałem zapytać

-stary co ty dzisiaj odpierdalasz

-o czym ty mówisz? - zapytał jakby nie wiedział o co chodzi

-doskonale wiesz o co mi chodzi - powiedziałem zirytowany

-problemy z ojcem - rzucił

-nie pierdol mi tu farmazonow, doskonale wiem że nie o to chodzi, zachowujesz się tak odkąd dowiedziałes się o związku Bell i Matta - powiedziałem rozdrażniony

-Chris ty nic nie rozumiesz

- to mnie oswiec pacanie

- nie wiem dlaczego taki jestem. Nie wiem co się dzieje. Wkurwia mnie ze ona z nim jest, ta cała ich miłość

-Lucas, czy ty jesteś o nią zazdrosny? - usmiechnalem się pod nosem na tą myśl

-pierdolisz. Niby dlaczego miałbym być zazdrosny - zapytał

-Może ty ja lubisz Luck

-jasne że ja lubię, jest twoja siostra

-nie w tym aspekcie, ty ja lubisz lubisz - poruszyłem znacząco brwiami, co zdecydowanie zarzenowalo Lucasa bo pstryknal mnie w czoło

-ty nie wkurwiaj mnie tylko lepiej mi coś polej - powiedział

-Luck jest wtorek, jutro trzeba wstać do szkoły, ty już jesteś dobrze wstawiony i chcesz pic dalej - puknalem go w czoło

-no weź Chris, z przyjacielem się nie napijesz, chce sie wyluzowac, poza tym bawmy się póki młodzi
I po tym argunencie nie moglem odmówić

Siedzimy już chyba 2 godzinę, z kupiona przeze mnie wcześniej wódka i gadamy, o wszystkim. Lucas coś pierdoli o tym jak był mały, ale ja już nic nie rozumiem bo alkohol nie współpracuje ani z językiem Lucasa, ani moim mózgiem, który nawet nie przetwarza tego co przyjaciel do mnie mówi. W ostateczności całkiem zezgonowalem.

Pov. Bell
Nie wierzę w to co widzę. Wcześniej meczylam się z jednym, a teraz będę musiała się męczyć z dwoma zgonujacymi. Po prostu wspaniale. Coś czuję że oni jutro do szkoły nie pójdą.

-może ja sobie pójdę - wyszeptal Matt

-o nie kochanie, ty pomożesz mi to ogarnąć, a w nagrodę śpisz dzisiaj u mnie

-u ciebie, że z tobą - uśmiechnął się dwuznacznie

-odpedz te brudne myśli złotko, śpisz u Chrisa w pokoju - zachichotalam pod nosem - a teraz chodź ogarniemy ten bajzel

Całe szczęście że rodzice z Eli pojechali dzisiaj na noc do ciotki Ali
Niech lepiej tego nie widzą, niech jutro Chris tłumaczy się sam.
Wyrzuciłam puste butelki po wodce, których swoją drogą były trzy. I to 0.7. Nic dziwnego że leżą teraz na kanapie zupełnie nieprzytomni. Dobrze w ogole że oddychają. Resztę czwartej otwartej włożyłam do barku taty.
Matta natomiast poprosiłam, żeby sprzatnal że stołu. Przypuszczam że oprócz tych tostow, których jeszcze zostało, nie zjedli kompletnie nic. Poszłam do sypialni rodziców po materac, dwie poduszki i dwa koce. Odsunelam stolik od kanapy, na jego miejsce wstawilam materac, na który Matt zturlal Lucasa. Pod jego o Chrisa głowę położyłam poduszki i okryłam ich kocami.

Good Friends Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz