PERSPEKTYWA MICHAELA
Sobota 24 listopada moje urodziny. Nigdy nie cieszyłem się z urodzin no jedynie wtedy gdy byłem jeszcze dzieckiem. Minął miesiąc od wypadku,a Ray dalej się nie budzi odwiedzam go codziennie w szpitalu. Jest mi trochę lepiej rodzice Ray'a i Rachel bardzo mnie wspierają. Dzisiaj postanowiłem spędzić ten dzień z Ray'em dlatego ubrałem się i zszedłem na dół. Gdy byłem na dole postanowiłem pójść do kuchni powiedzieć mamie że wychodzę.
-Mamo wy....-nie zdążyłem dokończyć
-STO LAT, STO LAT NIECH ŻYJE ŻYJE NAM JESZCZE RAZ, JESZCZE RAZ NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM A KTO? MIKI!!!!!- rodzice i Rachel śpiewali mi "Sto Lat". Stałem w kuchni i nie mogłem w to uwierzyć. Mama stała i trzymała w ręce piękny tort.
-Michael wszystkiego najlepszego kochanie-powiedziała mama- pomyśl życzenie-rzekła, postawiła tort na stole i odpaliła świeczkę. Zdmuchnąłem ją, moje życzenie dotyczyło oczywiście Rayan'a aby się obudził i był zdrowy.
-A teraz prezenty!!!!-krzyczała Rachel i wręczyła mi dwie torebki- otwórz najpierw ten niebieski jest ode mnie- tak jak powiedziała tak zrobiłem z niebieskiej torebki na prezenty wyjąłem:
-Dziękuje Rachel-powiedziałem i ją przytuliłem
-A teraz prezent od nas-powiedział tato, a ja wyjąłem z fioletowej torebki na prezenty to:
-Mam nadzieję, że będzie na ciebie dobra-powiedziała mama
-Jest świetna bardzo dziękuję- rzekłem i przytuliłem moich zastępczych rodziców
Zjedliśmy tort, który był po prostu przepyszny.
-Mamo, tato pójdę do Ray'a chciałbym spędzić z nim ten dzień-powiedziałem
-Dobrze idź, przyjedziemy po ciebie wieczorem i pamiętaj zjedź coś chociaż jakąś kanapkę ze stołówki szpitalnej-powiedziała mama
-Dobrze to pa-ucałowałem ją w policzek i poszedłem
Droga do szpitala zajęła mi ok. godziny. Gdy już tam byłem od razu poszedłem do pokoju Raya. Ray leżał spokojnie, był blady i z zarostem na twarzy. Usiadłem na krześle obok jego łóżka i wziąłem jego rękę w swoją dłoń, była zimna nie było od niej ciepłem jak jakiś czas temu. Położyłem głowę na jego brzuchu i zacząłem płakać.
-Ray wróć do mnie. Ja cię kocham- powiedziałem
Płakałem tak z godzinę na jego brzuchu aż zmoczyłem całą pościel w tym miejscu. W końcu wstałem żeby rozprostować kości, podszedłem do okna i wyjarzałęm przez nie. Nic tam nie było ciekawego budynki, auta, ludzie.
-Mi....Mikey....-usłyszałem i zamarłem. Odwróciłem się i zobaczyłem Ray'a z otwartymi oczami!!!!!!
-Ray!!!!-krzyknąłem i podbiegłem do niego
-JJaaak długo spałem?-zapytał
-Miesiąc. Byłeś w śpiączce.
-Tak długo? Pamiętam tylko, że jechało na ciebie auto, a ja cię odepchnąłem i potem tylko była ciemność.
-To moja wina. Ray ja cię przepraszam
-Mikey dla mnie ważne jest to, że żyjesz. A tak poza tym jaką mamy datę?
-24 listopada
-Dziś są twoje urodziny, a ja nie mam dla ciebie prezentu
-Ray ty głuptasie dla mnie największym prezentem jest to, że się obudziłeś i że żyjesz. Kocham cię!!!!!-przytuliłem go i znowu łzy zaczęły spływać mi po policzkach, ale tym razem to były łzy szczęścia.
-Mikey ja ciebie też kocham.
-Pójdę po lekarza a ty leż- pobiegłem po lekarza co sił w nogach. Lekarz przyszedł do pokoju Ray'a i od razu zalecił wszystkie badania. Ja zadzwoniłem do rodziców. Przyjechali do szpitala po 30 minutach i byli wniebowzięci, że ich syn żyje.
To zdecydowanie moje najlepsze urodziny. Ray żyje!!!!! Chcę już z nim wrócić do domu.
CZYTASZ
EMO DIARY ✄ [Zakończone]
Short StoryCo może się stać kiedy chłopak emo zgubi swój pamiętnik, a nowy uczeń w szkole go znajdzie? Opowiadanie nie jest odpowiednie dla wszystkich: - samookaleczanie - przemoc - homo ( nie tolerujesz nie czytaj nikt ci nie każe!!!! ) -PRZEKLEŃSTWA Będę p...