Część 17

168 14 3
                                    


PERSPEKTYWA MICHAELA 

Sobota 24 listopada moje urodziny. Nigdy nie cieszyłem się z urodzin no jedynie wtedy gdy byłem jeszcze dzieckiem. Minął miesiąc od wypadku,a Ray dalej się nie budzi odwiedzam go codziennie w szpitalu. Jest mi trochę lepiej rodzice Ray'a i Rachel bardzo mnie wspierają. Dzisiaj postanowiłem spędzić ten dzień z Ray'em dlatego ubrałem się i zszedłem na dół. Gdy byłem na dole postanowiłem pójść do kuchni powiedzieć mamie że wychodzę.

-Mamo wy....-nie zdążyłem dokończyć

-STO LAT, STO LAT NIECH ŻYJE ŻYJE NAM JESZCZE RAZ, JESZCZE RAZ NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM A KTO? MIKI!!!!!- rodzice i Rachel śpiewali mi "Sto Lat". Stałem w kuchni i nie mogłem w to uwierzyć. Mama stała i trzymała w ręce piękny tort.

-Michael wszystkiego najlepszego kochanie-powiedziała mama- pomyśl życzenie-rzekła, postawiła tort na stole i odpaliła świeczkę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Michael wszystkiego najlepszego kochanie-powiedziała mama- pomyśl życzenie-rzekła, postawiła tort na stole i odpaliła świeczkę. Zdmuchnąłem ją, moje życzenie dotyczyło oczywiście Rayan'a aby się obudził i był zdrowy. 

-A teraz prezenty!!!!-krzyczała Rachel i wręczyła mi dwie torebki- otwórz najpierw ten niebieski jest ode mnie- tak jak powiedziała tak zrobiłem z niebieskiej torebki na prezenty wyjąłem:

-A teraz prezenty!!!!-krzyczała Rachel i wręczyła mi dwie torebki- otwórz najpierw ten niebieski jest ode mnie- tak jak powiedziała tak zrobiłem z niebieskiej torebki na prezenty wyjąłem:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Dziękuje Rachel-powiedziałem i ją przytuliłem 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Dziękuje Rachel-powiedziałem i ją przytuliłem 

-A teraz prezent od nas-powiedział tato, a ja wyjąłem z fioletowej torebki na prezenty to:

-A teraz prezent od nas-powiedział tato, a ja wyjąłem z fioletowej torebki na prezenty to:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Mam nadzieję, że będzie na ciebie dobra-powiedziała mama

-Jest świetna bardzo dziękuję- rzekłem i przytuliłem moich zastępczych rodziców

Zjedliśmy tort, który był po prostu przepyszny.

-Mamo, tato pójdę do Ray'a chciałbym spędzić z nim ten dzień-powiedziałem

-Dobrze idź, przyjedziemy po ciebie wieczorem i pamiętaj zjedź coś chociaż jakąś kanapkę ze stołówki szpitalnej-powiedziała mama

-Dobrze to pa-ucałowałem ją w policzek i poszedłem

Droga do szpitala zajęła mi ok. godziny. Gdy już tam byłem od razu poszedłem do pokoju Raya. Ray leżał spokojnie, był blady i z zarostem na twarzy. Usiadłem na krześle obok jego łóżka i wziąłem jego rękę w swoją dłoń, była zimna nie było od niej ciepłem jak jakiś czas temu. Położyłem głowę na jego brzuchu i zacząłem płakać.

-Ray wróć do mnie. Ja cię kocham- powiedziałem 

Płakałem tak z godzinę na jego brzuchu aż zmoczyłem całą pościel w tym miejscu. W końcu wstałem żeby rozprostować kości, podszedłem do okna i wyjarzałęm przez nie. Nic tam nie było ciekawego budynki, auta, ludzie.

-Mi....Mikey....-usłyszałem i zamarłem. Odwróciłem się i zobaczyłem Ray'a z otwartymi oczami!!!!!!

-Ray!!!!-krzyknąłem i podbiegłem do niego

-JJaaak długo spałem?-zapytał

-Miesiąc. Byłeś w śpiączce.

-Tak długo? Pamiętam tylko, że jechało na ciebie auto, a ja cię odepchnąłem i potem tylko była ciemność.

-To moja wina. Ray ja cię przepraszam

-Mikey dla mnie ważne jest to, że żyjesz. A tak poza tym jaką mamy datę?

-24 listopada

-Dziś są twoje urodziny, a ja nie mam dla ciebie prezentu

-Ray ty głuptasie dla mnie największym prezentem jest to, że się obudziłeś i że żyjesz. Kocham cię!!!!!-przytuliłem go i znowu łzy zaczęły spływać mi po policzkach, ale tym razem to były łzy szczęścia.

-Mikey ja ciebie też kocham.

-Pójdę po lekarza a ty leż- pobiegłem po lekarza co sił w nogach. Lekarz przyszedł do pokoju Ray'a i od razu zalecił wszystkie badania. Ja zadzwoniłem do rodziców. Przyjechali do szpitala po 30 minutach i byli wniebowzięci, że ich syn żyje.

To zdecydowanie moje najlepsze urodziny. Ray żyje!!!!! Chcę już z nim wrócić do domu.

EMO DIARY ✄ [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz