13.

545 41 40
                                    


Galeria powitała ich barwą kolorów i tłumem ludzi. Muzyka wypływała z głośników, kiedy szli do jednego ze sportowych sklepów.

-Nie zwracaj uwagi na cenę, bierz wszystko, co ci się podoba. 

-Ja chyba nie powinienem...

-Słońce, powinieneś, powinieneś. Naprawdę nie mam co robić z pieniędzmi. Proszę, nie kłóć się tyle i ruszaj na łowy- zaśmiał się lekko. Dostrzegł, że nastolatek się otwierał. Był zadziornym buntownikiem i prowokatorem. Louisowi się to podobało, ale nie zamierzał w żaden sposób okazywać swojego zainteresowania chłopcem. Nie chciał go speszyć, jeszcze było za wcześnie na jakiś krok z jego strony. Ale mimo wszystko chłopiec bardzo mu się podobał.

Louis odsunął zasłonkę w przymierzalni, spoglądając na Zayna, który właśnie sięgał po koszulkę.

-Wybacz- mruknął. Nie oderwał jednak wzroku od wychudzonego ciała nastolatka- Jak zapłacimy, idziesz coś zjeść- rzucił, nieco ostrzej niż zamierzał- wyglądasz jak szkielet. Głodzisz się?

-Ja..- chłopiec spuścił wzrok, przygryzając wargę, a Louis westchnął.

-Przepraszam, za ostro zareagowałem. Po prostu nie możesz tego robić. 

-Jestem za gruby- szepnął nastolatek, wprawiając mężczyznę w osłupienie.

-Słucham? Przecież to sama skóra i kości! Nie jesteś gruby, skarbie! Jesteś piękny, słyszysz?- w wnętrzu chłopca rozlało się przyjemne ciepło na słowa starszego. Uśmiechnął się lekko, ale on wiedział swoje. Miał fałdy tłuszczu i dlatego Nick go bił. Dlatego matka tyrała po godzinach, żeby nie musieć go oglądać- A nawet gdybyś chciał coś z sobą zrobić, to od tego jest siłownia i ewentualnie odpowiednia dieta, ale nie głodówki. Słońce, obiecaj mi, że nie będziesz tego robił, okej?

-Okej- szepnął ponownie Zayn, a Lou uśmiechnął się do niego ciepło. Jednak głos w jego głowie krzyczał. Krzyczał z bezradności, bo nie wiedział, jak ma mu pomóc.

Co miał zrobić?

Zayn się głodził, samookaleczał, a do tego jeszcze był katowany i zaniedbywany. Jeszcze nie spotkał tak  młodej osoby, tak skrzywdzonej przez życie. 

Kiedy już zapłacili, Tomlinson zabrał chłopca do kawiarenki, gdzie serwowali niesamowite gofry. I Zayn może zjadł niewiele, ale wciąż zjadł cokolwiek, poszerzając uśmiech na twarzy swojego młodego, przystojnego wybawcy. 

I kiedy wracali do samochodu, trafili na Nialla i Harry'ego. 

-Cześć- uśmiechnął się Lou, podając speszonemu Niallowi dłoń. Harry natomiast podszedł i złączył ich usta w delikatnym pocałunku. Było to raczej przyjacielskie muśnięcie warg, ale, Zaynowi zrobiło się przykro i odwrócił głowę- Zayn, to są moi przyjaciele Harry i Niall. Chłopaki, to jest Zayn.

-Cześć!- Irlandczyk wesoło mu pomachał, a Harry skinął głową z delikatnym uśmiechem- Jesteście na zakupach?

-Właściwie już wracaliśmy. Widziałeś się z Li?

-Tak. Powiedział, że do ciebie później wpadnie, ale jeszcze będzie dzwonił.  To my wam nie przeszkadzamy, lećcie. 

-Hej, Lou?

-Co jest Hazz?

-Sprouse narzekał, że zacząłeś lekceważyć studia.

-Słucham? Mam prawo do paru dni wolnego! Jestem przemęczony, a on jest starym chujem, któremu chyba kutasa brakuje- przewrócił oczami.

-A on nie ma przypadkiem żony?

-No mówię, że mu fiuta potrzeba. Dobra, lecę. Muszę jeszcze do biblioteki podjechać- pożegnał się i złapał odruchowo dłoń chłopca, ciągnąc go do samochodu.

I może Zayn był trochę zazdrosny o tamtego mężczyznę w lokach, ale wciąż był w związku i wciąż coś czuł do Nicka, a Louisa przecież nie znał.

I może Louis był dla niego obcym, ale wciąż był niesamowicie seksownym obcym, który się nim zaopiekował i u którego mieszkał.

I może mama ostrzegała go w dzieciństwie, że nie powinien chodzić nigdzie z nieznajomymi.
Ale może też nie powinno się rozmawiać z nieznajomymi, bo się kogoś pozna?

Kogoś dobrego?

xXxXxXxXx

Pamiętajcie, nigdy nie rozmawiajcie z nieznajomymi.

Bo jeszcze kogoś poznacie.

Pozdrawiam ślicznie  

 Aaaa! I POLECAM ZAGLĄDAĆ DO PIERWSZEGO WPISU "BOHATEROWIE" BO CZASAMI COŚ ZMIENIAM!!!

Miłego wieczorku ♥

Everything's fine || ZouisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz