Minął tydzień, od kiedy Malik wyszedł ze szpitala. Louis niemal nie odstępował go na krok. Niemal, ponieważ musiał chodzić na zajęcia, jednak szczęśliwie się złożyło, że miał luźniejsze i krótsze wykłady, bo jeden wykładowca zachorował. Więc Louis wychodził z domu na zaledwie dwie- trzy godzinki i oczywiście pędem do niego wracał. Łamał chyba wszystkie możliwe przepisy drogowe, ale jeśli chodziło o Zayna, nie przejmował się tym.
Również, wystarczył jeden telefon od chłopca, a Louis był spanikowany, czy coś mu się stało. I nie obawiał się Nicka, bo jego dom był tak zabezpieczony, że gdy on sam wracał pijany, niejednokrotnie nie umiał do niego wejść.
Bardziej bał się o jakieś takie błahe wypadki, typu pożar w kuchni, albo zalana łazienka.
Na szczęście jednak, gdy nastolatek dzwonił do starszego, to po to by spytać, gdzie są kubki, albo czy może pożyczyć jakąś bluzę, bo mu zimno.
Malik nie potrafił brać bez pytania. Kiedyś, gdy tak zrobił Nickowi, został okropnie pobity.
-Lou, Lou! Możem.. Rozmawiasz?- Szatyn skinął głową, przykładając palec do ust.
-Zee, słońce, za dziesięć minut przyjedzie do ciebie mój przyjaciel policjant, dobrze? Ja wrócę w przeciągu pół godzinki, także nie martw się, nie musisz z nim zostać zbyt długo sam. Wyślę ci jego zdjęcie, żebyś wiedział, kogo wpuścić, okej?
-Dobrze Lou- odezwał się cicho nastolatek. Nie podobało mu się, że ktoś miał przyjechać, kiedy on był sam.
-Nie martw się, słoneczko. Postaram się być jak najszybciej- I co z tego, że jego uczelnia znajdywała się prawie półtorej godziny od jego domu. On pokona tą trasę w niecałe dwadzieścia minut- Harry, co jest? - mruknął, kiedy kędzierzawy zaczął mu gestykulować, że muszą pogadać- Kochanie, muszę kończyć. Widzimy się niedługo.
Zakończył połączenie i spojrzał wyczekująco na przyjaciela. W międzyczasie wyszukał w torbie kluczyki z samochodu i skierował się do niego.
-W sobotę jest wyścig, pamiętasz?
-Kurwa mać- zatrzymał się w pół kroku- Zapomniałem o tym.
xXxXxXxXxXx
Wrócił do domu, zastając Walkera na kanapie i skulonego Zayna pod ścianą.
-Jezu, co się stało?!- rzucił torbę w kąt i zdjął buty, a następnie ukląkł przed nastolatkiem, porywając go w objęcia- Paul?
-Nic- skrzywił się- Otworzył mi, a kiedy wszedłem on usiadł tam- westchnął- Nie zdążyłem się nawet przedstawić.
Louis odetchnął głęboko i spojrzał na Mulata.
-Zayn, skarbie. Jestem tu. Spójrz na mnie- chłopiec niepewnie uniósł głowę, a kiedy to zrobił, Lou natychmiast nachylił się i złożył na jego ustach delikatny pocałunek. Ich usta były po prostu złączone przez kilka minut, dopóki ciało nastolatka nie przestało się trząść, a chłopiec był w pełni spokojny. Kiedy Louis odsunął się od Zayna, pogłaskał go czule po policzku. Tylko mokre policzki przekrwione oczy dawały znać, że Malik chwilę wcześniej płakał.- Nie bój się kochanie. Już nie zostaniesz z Paulem sam. Pójdziemy zrobić herbatkę, tak?
Może zwracał się do niego, jak do dziecka, ale Zayn to kochał.
No i w końcu dla mężczyzny był tylko głupiutkim dzieckiem.
xXxXxXxXxXxXx
Posadził chłopca na blacie i wstawił wodę na gorące napoje. Oparł się o mebel, tuż obok chłopca. Zayn niepewnie sięgnął dłonią jego włosów, wplątując palce w karmelowe kosmyki i delikatnie pociągając. Louis uśmiechnął się, po czym zmienił nieco pozycję, stając teraz pomiędzy nogami Mulata. Zayn zarumienił się lekko, ale spodobała mu się ta bliskość z mężczyzną. Naprawdę się za nim stęsknił, a nie widział go tylko trzy godziny.
Jedynie bał się co się stanie, kiedy Louis będzie chciał czegoś więcej, a on nie będzie w stanie mu tego dać.
Również jednak widział, jak jego ciało reaguje na dotyk ze strony mężczyzny. Piekły go policzki, było mu gorąco, a fakt, że go podniecał, sprawiało, że w jego podbrzuszu kumulowało się przyjemne ciepło.
-Potrzebuję cię, bym się nie rozsypał - szepnął Zayn, sprawiając, że Louis przekrzywił zaskoczony głowę- Zawsze będę się trzymać.
-Zayn-
Spojrzał w oczy mężczyzny, wahając się przez ułamek sekundy.
-Bo sprawiasz, że jestem silny.
W momencie, w którym Zayn zaczął żałować, że to powiedział, Louis złączył ich usta w czułym pocałunku.
-Też się w tobie zakochałem. Ale używam prostszych sformułowań, a jestem starszy. Czuję się teraz zażenowany, że piętnastolatek jest mądrzejszy ode mnie- zaśmiał się Louis, zbijając napięcie do zera. Zayn uderzył go lekko w ramię.
-Mam szesnaście lat!- zawołał oburzony, zakładając po chwili ręce na piersi. Lou zachichotał i zalał kawę oraz dwie herbaty.
-Porozmawiasz z Paulem? Złożysz zeznania?- spytał cicho Louis- obiecuję, że będę obok.
-Zrobię to, Louis. Ale teraz mnie pocałuj- wyciągnął ręce w kierunku mężczyzny, który zaśmiał się znowu i podszedł, stając znowu pomiędzy nogami chłopca. Nieświadomie, przycisnął delikatnie krocze do tego, należącego do młodszego. Malik spiął się nieznacznie, a na jego policzki wkradł się rumieniec. Louis szybko się odsunął, rozumiejąc, co zrobił, ale zanim zdążył się odezwać i przeprosić, Zayn przyciągnął go do swoich ust.
Nastolatek uświadomił sobie, że się pobudził.
-Dziękuję za wszystko- szepnął, starając się odgonić natrętne myśli, że z Louisem będzie w porządku, że z Louisem nie będzie boleć. Nie był jeszcze gotowy. I miał nadzieję, że Louis to zrozumie.
-To ja dziękuję, że cię poznałem.- Nastolatek spuścił głowę, starając się ukryć czerwone jak pomidor policzki.
Tak. Z Louisem zdecydowanie będzie dobrze.
xXxXxXxXxXxXx
Miłego tygodnia!
CZYTASZ
Everything's fine || Zouis
Fanfiction"Louis jechał boczną uliczką płaczącego Londynu. Wycieraczki poruszały się szybko po szybie, nie nadążając że zbieraniem wody. Widział rozmazane plamy, zamiast normalnych kształtów i przeklinał się za to, że swoje okulary zostawił u przyjaciela. Dro...