16.

508 44 39
                                    

Dla kogoś, kto zawsze potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy, dla kogoś, dla kogo warto żyć, dla kogoś, kto jest zawsze, gdy potrzebuję, dla kogoś, kto mieszka daleko ode mnie, ale jest bliżej niż nie jedna osoba z mojego otoczenia. Dla kogoś, kto był, gdy innych nie było. 

Tak, berryveb to dla ciebie. Jesteś dla mnie jak słońce podczas deszczu, jak światło w ciemności. 

Jak Troye dla Zayna.  Jak Liam dla Lou. Jak Lou i Zee dla siebie ♥

Dziękuję. Mam nadzieję, że niedługo się już spotkamy. 

Na wattpadzie można poznać najwspanialszych ludzi. 

Kocham cię, małpko♥

XXXXXXXXXXXXX

-Słońce, musisz mi pokazać te dłonie- szepnął Louis, delikatnie odsuwając od siebie Zayna. Chłopiec wciąż siedział mu na kolanach, a Tomlinsonowi powoli zaczynało się robić gorąco. 

-Nie. 

-Ale możesz sobie zrobić krzywdę. Pokaż mi dłonie, słoneczko. Proszę- Mulat przygryzł wargę, by następnie niepewnie wyciągnąć przed siebie ręce. Pokazał poranione kończyny, a Lou westchnął- Wstań. 

Nastolatek wykonał polecenie, a kiedy mężczyzna wskazał mu na salon, powłóczył tam nogami. Nie chciał odsuwać się od ciepłego ciała. Było mu dobrze z Louisem i był świadom, że gdy tylko mu się polepszy, będzie się czuł skrępowany, że tak wykorzystywał studenta.

Ale na razie nie był, więc się nie krępował. Potrzebował ciepła drugiego człowieka. Potrzebował jego czułości i troski, jego uśmiechu i niebieskich tęczówek. Potrzebował Louisa, tylko jeszcze o tym nie wiedział. 

Kiedy siedział na kanapie, wrócił Louis z apteczką. Ukląkł przed chłopcem i zaczął opatrywać jego dłonie. Powyciągał drzazgi, przeczyścił rany i owinął bandażem gaze posmarowane maścią. Później odłożył pudełko na stół i wstał, podając chłopcu dłoń, którą ten ochoczo przyjął. Skierował ich do sypialni, kładąc chłopa razem z sobą na łóżku. Pocałował go w głowę i mocno przytulił.

-Spróbuj jeszcze trochę zasnąć słońce. Ja tu będę- Zayn przygryzł wargę i odwrócił się plecami do Tomlinsona, pozwalając by sen zmorzył jego powieki. 

xXxXxXxXx

Obudził się przed Louisem, czując jak w jego pośladek coś się wbija. Szybko zorientował się, co to jest i wściekle zarumienił. Schlebiało mu to, że Louis ma wzwód, leżąc obok niego, bo oznaczało to, że w jakimś minimalnym stopni go pociągał. Ale z drugiej strony, przerażało go, bo wciąż nie pozbierał się po Nicku i nie był w stanie..

Ale co jeśli Louis tego oczekiwał?

Że za pomoc się z  nim prześpi?

Spojrzał na spokojną twarz mężczyzny i westchnął. Nie, on nie jest taki.

xXxXxXxXxXx

-Cześć, Boo- Styles uśmiechnął się do kamery. Louis odwzajemnił uśmiech.

-Cześć. Co tam? 

-W porządku, trochę ostatnio się nudzę, ale w porządku. 

-Wybacz, nie chciałem cię zaniedbywać -zaśmiał się szatyn. Zayn przeciągnął się i wstał z kanapy, kierując do kuchni, gdzie słyszał, jak szatyn z kimś rozmawia.

-W porządku, kotek. Nie mam ci tego za złe- Zayn przygryzł wargę. Stał pod ścianą, Lou go nie widział. Było mu przykro, że Louis kogoś ma. Nie chodziło nawet o to, że go okłamał, bo powiedział, że nikogo nie ma. Chodziło o to, że Zayn bardzo polubił Louisa. I był zazdrosny. Pozwolił swoim uczuciom wybiec przed szereg.

-Hazza, jesteś najlepszy- Zayna zakuło w serce, ale nie zdradził się, że słyszy. Jeszcze nie. Bolało go to, bo to wcale nie było tak, że Louis z nim spał, przytulał go i tak dalej. Wcale nie zachowywał się jak najlepszy chłopak na świecie- Znalazłeś go? Tego chuja..

-Co skrzywdził twoje słoneczko? -Harry parsknął, a Malik zamarł. Czy oni rozmawiali o Nicku?- Nie, koleś jest  całkowicie anonimowy. Nie ma go nigdzie.  Gadałeś już może z Zaynem o terapii? 

-Nie. Jeszcze za wcześnie. Do niczego go nie zmuszę, Haz. 

-Wiem. 

-Będę kończyć. Nie chcę go zostawiać na zbyt długo. 

-Przełamał się?

-Opowiem ci przy okazji. Zadzwoń proszę do Liama, żeby się nie martwił. Ciągle nie mam czasu do niego oddzwonić, a wiem, że się martwi. 

-Pewnie, przekażę. Ale skontaktuj się z nim, Boo. 

-Zrobię to najszybciej, jak będę mógł.

-Pamiętaj też, że w poniedziałek będziesz musiał wrócić na uczelnie, jeśli chcesz skończyć te studia. Albo weź dziekankę.

-Wiem wiem.  Przemyślę to. 

Rozmawiali jeszcze przez moment, a Zayn przygryzając wargę, wszedł do kuchni. Nie zważając na Stylesa, którego widział w laptopie, usiadł Louisowi na kolanach i wtulił się w jego klatkę piersiową. To było jego ulubione miejsce ostatnio. Nie obchodziło go, czy Lou rozmawia ze swoim chłopakiem czy kimkolwiek innym. Potrzebował go, tak jakby teraz.

Tomlinson spojrzał znacząco na Harry'ego, po czym zakończył połączenie. Odsunął od siebie nieco Zayna, by spojrzeć mu w oczy. Ten jednak unikał jego wzroku. Lou złapał jego podbródek dwoma palcami i nakierował na swoją twarz.

-Co się dzieje?

-Nie lubię go- burknął Malik, rumieniąc się i spuszczając wzrok na usta Louisa. Chciał patrzeć gdziekolwiek byle nie w jego oczy, ale wargi szatyna jedynie go rozpraszały.

-Dlaczego?

Zayn jednak nie odpowiadał, wyrywając głowę i wstając z jego kolan. Odwrócił się do niego tyłem, czuł jak jego policzki płoną. 

-Dlaczego?- spytał ponownie Louis, stając za chłopcem. Położył mu niepewnie dłoń na biodrze, a nastolatek wziął głęboki wdech. 

-Bo z nim rozmawiasz.

xXxXxXxXx

Przepraszam, że nie wstawiałam ostatnio, ale nie miałam za bardzo nastroju :x

Everything's fine || ZouisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz