42.

367 36 43
                                    


Zayn zatrzasnął się w łazience. Louis jedynie westchnął i skierował się do kuchni, gdzie siedział Styles. Po chwili usłyszeli szum wody.

-Co jest?

Szatyn spojrzał krzywo na przyjaciela.

***

-No, panie prawniku. Ma pan przejebane.

Louis  szybko zapiął spodnie i wysiadł z samochodu, podchodząc do Nicka. Zanim Malik zdążył się ubrać, został zamknięty w samochodzie. I nie miał możliwości wyjścia. Jednak mógł otworzyć okna i podsłuchać mężczyzn. 

-A to niby dlaczego, Laws?

-Bzykasz się w miejscu publicznym z dzieckiem.

-Po pierwsze, Zayn ma ukończone szesnaście lat i może uprawiać seks. A ty chyba zapomniałeś, że w wieku piętnastu jeszcze nie mógł, a ty go bzykałeś. Po drugie, co ty mi możesz zrobić? Jesteś notowany. Po trzecie, kolego. Jestem prawnikiem i mam przyjaciół u władz. Myślisz, że cokolwiek mi możesz zrobić?

-Mogę ci zrobić o wiele więcej, Tomlinson- prychnął brunet, popychając mężczyznę- Twój chłopak wie, że pieprzysz się z dzieciakiem na boku?

-Nie wiem. Zayn, wiesz, że pieprzę się z tobą na boku?- Malik zaśmiał się cicho i pokazał Lawsowi środkowy palec- Nick, zapamiętaj sobie jedno. Nie możesz mi zaszkodzić.

-Żebyś się nie zdziwił. 

Odszedł, ale zatrzymał się na końcu alejki.

-Ale pamiętaj, że to jest mała dziwka. Nie zapominaj o zabezpieczeniu, jeśli nie chcesz się czymś zarazić.

-Nie uprawiam z tobą seksu, żebym się musiał o to bać. Weź spierdalaj, zanim się wkurzę.

***

-Wooow- mruknął Harry, wkładając kubek do zmywarki. Spojrzał na szatyna i przygryzł wargę- W porządku?

-Nie jest w porządku, Harry- westchnął Louis. Kędzierzawy podszedł do niego, stając przed nim, a Tommo oparł czoło o jego brzuch- Co z tobą? Jest więcej problemów niż Nick- Zayn zatrzymał się pod ścianą, słuchając rozmowy mężczyzn.

-Mój problem też jest z nim związany.

-Nie ten problem, Haz. Co z twoją mamą- Harry westchnął, odsuwając się. Louis wstał i od razu do niego podszedł, zgarniając  w ramiona- Jest silną kobietą, poradzi sobie.

-Ona już nie daje rady, Lou- wychlipiał.

-Nie wiem, co mam ci poradzić, Haz- westchnął- Może już czas?

-Ja wiem, że ona już tyle razy wygrała z chorobą i że w końcu przegra... Ale dlaczego teraz? Obiecałem jej, że przedstawię jej mojego chłopaka! Do cholery, Lou, ja nie mam chłopaka! A jej się kończy czas...

-Niech Louis go udaje- odezwał się Zayn, wchodząc do kuchni- Byliście kiedyś blisko, to nie podpadniecie- przygryzł wargę, obserwując, jak mężczyźni stoją ze sobą spleceni. 

-O czym ty mówisz, słońce?

-Nie wiem o co chodzi, ale skoro to uszczęśliwi jego mamę, to możecie trochę poudawać. Przecież będziecie tylko udawać.

Louis spojrzał w załzawione oczy przyjaciela.

-Jak myślisz Harry?

-Zrobiłbyś to dla mnie?- szepnął. Tomlinson skinął głową, uśmiechając się lekko. Harry musnął jego usta i mocno wtulił się w jego ciało- Kocham cię- wyszeptał.

Zayn uśmiechnął się czule. Podszedł do lady i wstawił wodę na herbatę. Po chwili poczuł dłoń na ramieniu. Spojrzał w oczy bruneta.

-Dziękuję, Zayn. Wiem, że mnie nie lubisz, ale to co zrobiłeś, wiele dla mnie znaczy.

-Kiedy powiedziałem, że cię nie lubię?

-Powiedziałeś tak Louisowi...

-Ale to było dawno- Mulat zachichotał. Harry uśmiechnął się, ukazując dołeczki, jednak jego oczy wciąż były smutne. Przytulił chłopca.

-Jesteś aniołem- wyszeptał mu do ucha- Mam nadzieję, że nie zawiedziesz nas i nie skrzywdzisz Boo.

-Byłbym idiotą- odszepnął. Louis niepostrzeżenie zrobił im zdjęcie i ustawił an tapetę. Teraz na wygaszaczu miał dwóch z trzech najważniejszych mężczyzn w swoim życiu.

Ten trzeci był na tapecie razem z nim i Niallem. 

xXxXx

Teraz powinnam trochę odpocząć po szpitalu, więc następny pewnie dopiero w przyszłym tygodniu. Postaram się też ponadrabiać komentarze, bo ostatnio ledwo wyrabiam z czytaniem..

Dobranoc :)

Everything's fine || ZouisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz