Draco omal nie narobił w gacie, jak zobaczył, że zerkają na niego wrogo. Schował się za Potterem, który uniósł brew.
- Nie zjemy cię. – Godryk westchnął.
- No nie wiem, wasze miny nie są za miłe. – Harry usiadł przy Malfoyu.
- Chcemy tylko zabezpieczenia. Nikt nie może się dowiedzieć, że wciąż istniejemy. – Salazar zachichotał. – Poza tym, te zmieniacze to sekret.
- Rozumiem. Gdyby mi ktoś nie dokuczał, nie poszedłbym za nim. – Draco spojrzał na Pottera.
Harry zakręcił kółko palcami.
- Mówiłeś coś? Zamyśliłem się i nie słyszałem, co mruczysz.
Blondyn zrobił urażoną minę a Helga zachichotała. Potem jednak spoważniała.
- Wieczysta przysięga powinna wystarczyć. Chłopak zna jej konsekwencje i nie mamy powodu przypuszczać, że narazi swoje życie. – cicho szepnęła Rovena.
- Masz rację, poza tym... - Salazar tajemniczo zwiesił głos, spoglądając na spokojnego Pottera.
Draco również spojrzał na niego, ale chłopak był spokojny. Spojrzał więc na duszki. Salazar wyjął swoją różdżkę i od niechcenia rzucił, że to Harry powinien być gwarantem. Dlatego Draco obiecał, że nigdy nie wyda ich istnienia i świadomie nikogo tu nie przyprowadzi, po nim te same przysięgi wygłosił Harry. Po tym powędrowali do sypialni, gdzie Potter przebrał się w swoje nowe ubrania. Potem ruszyli przejściem do lochów. Tym razem Harry zatrzymał się przed wyjściem.
- Stało się coś? – Draco potarł ramię.
- Sprawdzam okolice wyjścia. Twój Love-love krąży po korytarzu. – spojrzał na niego z uśmiechem.
- Cóż, mnie tu oficjalnie nie ma.
- Serio? Ja cię widzę. – zakpił Potter. – Ciekawe, co powiedziałby na to Albinek.
Draco spochmurniał. Ten gnojek to jednak jest męczący. Wyszli z przejścia i przywarli do ściany. A raczej Draco przywarł i od razu poczuł zazdrość. Potter wręcz wnikał w ścianę a on był widoczny jak nic. Westchnął i Harry zgromił go spojrzeniem. Przeszli w stronę zbroi szkieletora. Za nią było ukryte przejście na drugie piętro, Harry nie raz skorzystał już z niego. Cichutko podsunęli się do niego, odsunęli kotarę... Harry drgnął na dźwięk dzwoneczka. Nigdy tego nie było!
- Wy dwaj natychmiast do mojego gabinetu! – rozległ się złowrogi syk Severusa.
- Niech to Voldek kopnie! – Harry odkleił się od ściany i smętnie podreptał w prawą odnogę.
- Mnie tu oficjalnie nie ma, niesprawiedliwe. – zajęczał Draco. – Ja nie chce szlabanu.
Severus minął ich i otworzył swój gabinet. Wkroczyli tam i drzwi został zamknięte z furią. Harry przeciągnął się i podszedł do sofy. Usiadł na niej jakby nigdy nic.
- Rozgość się. – kąśliwie zauważył Severus. – Co wy sobie w ogóle wyobrażaliście?!
- Co masz na myśli? – Harry wyjął papierosa i zapalił go.
- Używanie zmieniacza czasu to nie zabawa! Mogliście się nie narodzić, zmienić bieg historii... - Snape opluł ich śliną. – Idioci! Tak nie...
- Och przestań pieprzyć. – Harry strzepał popiół mu na dywan.
- Ty myślisz, że co robisz? – czarne oczy zapłonęły wściekłością.
CZYTASZ
HP - Podróż
FanfictionTo nie moje ja tylko udostępniam. Przygodowe, podróż w czasie, romans. Zapraszam do czytania a dowiesz się więcej.