*5*

641 34 5
                                    

Draco omal nie narobił w gacie, jak zobaczył, że zerkają na niego wrogo. Schował się za Potterem, który uniósł brew.

- Nie zjemy cię. – Godryk westchnął.

- No nie wiem, wasze miny nie są za miłe. – Harry usiadł przy Malfoyu.

- Chcemy tylko zabezpieczenia. Nikt nie może się dowiedzieć, że wciąż istniejemy. – Salazar zachichotał. – Poza tym, te zmieniacze to sekret.

- Rozumiem. Gdyby mi ktoś nie dokuczał, nie poszedłbym za nim. – Draco spojrzał na Pottera.

Harry zakręcił kółko palcami.

- Mówiłeś coś? Zamyśliłem się i nie słyszałem, co mruczysz.

Blondyn zrobił urażoną minę a Helga zachichotała. Potem jednak spoważniała.

- Wieczysta przysięga powinna wystarczyć. Chłopak zna jej konsekwencje i nie mamy powodu przypuszczać, że narazi swoje życie. – cicho szepnęła Rovena.

- Masz rację, poza tym... - Salazar tajemniczo zwiesił głos, spoglądając na spokojnego Pottera.

Draco również spojrzał na niego, ale chłopak był spokojny. Spojrzał więc na duszki. Salazar wyjął swoją różdżkę i od niechcenia rzucił, że to Harry powinien być gwarantem. Dlatego Draco obiecał, że nigdy nie wyda ich istnienia i świadomie nikogo tu nie przyprowadzi, po nim te same przysięgi wygłosił Harry. Po tym powędrowali do sypialni, gdzie Potter przebrał się w swoje nowe ubrania. Potem ruszyli przejściem do lochów. Tym razem Harry zatrzymał się przed wyjściem.

- Stało się coś? – Draco potarł ramię.

- Sprawdzam okolice wyjścia. Twój Love-love krąży po korytarzu. – spojrzał na niego z uśmiechem.

- Cóż, mnie tu oficjalnie nie ma.

- Serio? Ja cię widzę. – zakpił Potter. – Ciekawe, co powiedziałby na to Albinek.

Draco spochmurniał. Ten gnojek to jednak jest męczący. Wyszli z przejścia i przywarli do ściany. A raczej Draco przywarł i od razu poczuł zazdrość. Potter wręcz wnikał w ścianę a on był widoczny jak nic. Westchnął i Harry zgromił go spojrzeniem. Przeszli w stronę zbroi szkieletora. Za nią było ukryte przejście na drugie piętro, Harry nie raz skorzystał już z niego. Cichutko podsunęli się do niego, odsunęli kotarę... Harry drgnął na dźwięk dzwoneczka. Nigdy tego nie było!

- Wy dwaj natychmiast do mojego gabinetu! – rozległ się złowrogi syk Severusa.

- Niech to Voldek kopnie! – Harry odkleił się od ściany i smętnie podreptał w prawą odnogę.

- Mnie tu oficjalnie nie ma, niesprawiedliwe. – zajęczał Draco. – Ja nie chce szlabanu.

Severus minął ich i otworzył swój gabinet. Wkroczyli tam i drzwi został zamknięte z furią. Harry przeciągnął się i podszedł do sofy. Usiadł na niej jakby nigdy nic.

- Rozgość się. – kąśliwie zauważył Severus. – Co wy sobie w ogóle wyobrażaliście?!

- Co masz na myśli? – Harry wyjął papierosa i zapalił go.

- Używanie zmieniacza czasu to nie zabawa! Mogliście się nie narodzić, zmienić bieg historii... - Snape opluł ich śliną. – Idioci! Tak nie...

- Och przestań pieprzyć. – Harry strzepał popiół mu na dywan.

- Ty myślisz, że co robisz? – czarne oczy zapłonęły wściekłością.

HP - PodróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz