Rano to Black był pierwszym, który się obudził. Przez chwilkę leżał, wpatrując się w sufit sennym spojrzeniem. Za nic nie mógł zrozumieć, dlaczego jest w skrzydle szpitalnym. Przecież nie grał – nie było meczu. Nie bił się też z nikim. Dopiero po chwili przypomniało mu się, jak zobaczył szkielet na plakacie. Pomogli uciec Severusowi z niewoli. Usiadł i rozejrzał się. Jaszczurka spał obok niego, po prawej stronie. Włosy związał w niedbały warkocz, ręce rozłożył jakby do lotu. Pościel leżała pod nim i Syriusz zaśmiał się cicho. Spojrzał na lewo. James spał niemal identycznie jak jaszczur i Black zachichotał jeszcze bardziej. Gdyby nie to, że to są obce dla siebie osoby, mógłby się pomylić, że chłopaki to bracia. Za Jamesem był... Severus. Spał z głową opartą na czole fretki. Obaj obejmowali się delikatnie i uśmiechali lekko. Przyglądał się im ostrożnie. Słyszał wczoraj ich rozmowę, a raczej większą część. Więc jaszczur tak naprawdę jest z przyszłości i ma jeden cel – znaleźć coś, co zatrzyma mordercę szlam, nim ten naznaczy fretkę. A fretka z
kolei kocha się w Severusie i dlatego towarzyszy wrogowi – by poderwać ukochanego. Uśmiechnął się, spoglądając na nich. Po chwili jednak wstał i podszedł. Z poczuciem winy szturchnął fretkę.
- Co? – otworzył oczy i przyjrzał się śpiącemu Severusowi.
- Pielęgniarka zaraz wstanie. Zmykaj spać do siebie. – pogładził włosy Severusa.
Tak jak się spodziewał, blondyn zawarczał. Ostrożnie wyplątał się z ramion młodzieńca i usiadł. Severus zamruczał coś i wtulił się w poduszkę. Obaj zachichotali na takie coś.
- Wygląda wręcz niewinnie. – zauważył Black.
- Za niewinnie. – usłyszeli z łóżka Jamesa.
Potter właśnie przeciągał się, ziewając. Spojrzał potem na jaszczurkę.
- Dziwne, że dopiero teraz się obudziliście. – Harry otworzył oczy. – Severus i Fretka całą noc robili sobie zawody kto głośniej zachrapie.
James i Syriusz ryknęli śmiechem. Na to podskoczył Severus. Zamrugał sennie oczkami i spojrzał na nich. Ledwo rozchylał powieki a to znów ich rozbawiło.
- Co z wami? – Lily wyjrzała z części odgrodzonej parawanem.
- Severus wygląda ślicznie, jak jest zaspany. – Harry zapalił papierosa.
- Młody człowieku, ty myślisz, że co robisz?!
Harry spojrzał na wejście. Dyrektor, profesor McGonagall oraz pielęgniarka wpatrywali się w niego w szoku. Uniósł brew i wydmuchał dym w bok.
- Jakiś problem? – spytał łagodnie.
- Jak możesz truć siebie i kolegów tym paskudnym... - dyrektor skrzywił się.
- Przeszkadza wam to? – Harry spojrzał na młodych.
- Nawet jeśli, jak napyskuje, to mi wybijesz zęby. – Severus uniósł brew.
- Przychylam się do opinii Sevcia. – Lily usiadła przy nim.
- TO JEST SZPITAL NIE KAWIARNIA! ZGASIĆ MI TO!
Harry spojrzał na pielęgniarkę z mina egoisty i wydmuchał jej dym w nos. Kobieta poczerwieniała ze złości i chłopak zgasił papierosa.
- Niech ci będzie. Jeszcze Lily zżółknie od tego. – Harry wydmuchał ostatni raz dym, tym razem na Draco.
- Nie wierzę, on ustąpił. – blondyn zamachał kapryśnie dłonią, próbując rozpędzić dym.
- Nie chce mi się kłócić, dzisiaj nie mam humoru na żarty. – Harry założył dłonie pod głowę.
CZYTASZ
HP - Podróż
FanfictionTo nie moje ja tylko udostępniam. Przygodowe, podróż w czasie, romans. Zapraszam do czytania a dowiesz się więcej.