*25*

229 18 1
                                    

James cofnął się jak Harry tylko spojrzał na niego. Oczy chłopaka zwęziły się niebezpiecznie. Spojrzał na Severusa najbardziej lodowato jak tylko potrafił. Ten przełknął ślinę i sprzątnął po sobie na stole. Potem niepewnie usiadł przy Harrym.

- No, słucham. – Harry nalał sobie władczo wina.

Sam ten gest przypominał Voldemorta. Dokładnie tak samo sączył alkohol, tak samo ich obserwował... i te wściekłe oczy.

- Ja mu to powiedziałem. – mruknął Snape.

- Tyle to ja sam się domyśliłem. – Harry zmierzył go uważnym spojrzeniem.

- Najpierw wydusiłem z nich wieczystą, że zrobią wszystko tak, jak trzeba, byś się narodził. Nie złość się, martwię się o ciebie i Fretkę.

- Nie złoszczę. – Harry wzruszył ramionami. – Mam żal, że mi nie wyjaśniliście.

Obaj zarumienili się i spuścili głowy. To była prawda. Mogli mu to wyjaśnić. Draco wiedział, przecież Severus musiał mu się usprawiedliwić. Nic dziwnego, że Harry jest zły. Odcięli go od ważnej informacji.

- Przepraszamy. – James spojrzał na niego. – Chcieliśmy dobrze.

- Gdybym wiedział, nie robiłbym tych zaklęć ani nie tracił czasu i sił na nie. – warknął z naciskiem Harry. – Idziemy. Zabieram Draco i za godzinę wracamy do mojego świata.

Duszki niemal nie roześmiały się na widok szoku na twarzach chłopaków. No tak, oni nie wiedzieli, że i tak było to zaplanowane dwa dni temu. Dla nich to była kara. Podnieśli się niechętnie i ruszyli wyjściem. Zdziwili się, że wyszli w lochach.

- Wcześniej było drugie piętro. – zauważyli niepewnie.

- To ma kilka wyjść. Aczkolwiek wejście tylko jedno i trzeba znać mowę węży. – Harry spojrzał na nich i ruszył do pokoju Severusa.

Przedwczoraj przeprowadzili się tam. Oczywiście pomysłodawcą był Draco a Harry nie umiał mu odmówić. I tak obaj wiedzieli, że wracają za parę dni i blondyn chciał spędzić czas z Severusem. Harry wszedł do pokoju. Draco skrzywił się na jego minę. Potter był wybitnie w złym humorze.

- Pakuj się, wracamy.

- Tak jest!

Severus usiadł smętnie i obserwował, jak Draco szybko się pakuje. Blondyn skończył wtedy, gdy Harry wszedł do łazienki.

- Ale jest wściekły. – szepnął. – Co się stało?

- Dowiedział się, że James wie o jego pochodzeniu.

- To dobrze, że bez dyskusji się spakowałem. – Draco skrzywił się.

Sekundę potem Severus krzyknął, czując ból w ramieniu. Mimo to zlekceważył to. Chciał pożegnać się z przyjaciółmi. Kiedy wyszli na błonia, czekali na nich Huncwoci i nauczyciele.

- Już wracacie? – dyrektor sprawiał wrażenie smutnego.

- Tak. Znalazłem to, co szukałem i wiem, jak rozwalić wroga. – Harry skinął głową.

- Rozumiem. Szkoda. – Albus posmutniał.

Draco skinął głową i wspólnie z Harrym przekręcili medalion na powrót. Trząsnęło i ta dwójka rozpłynęła się w powietrzu. Dopiero wówczas Severus cofnął się do szkoły.

- James, możemy porozmawiać? – zawołał go.

- Pewnie.

Chłopak podszedł do niego. Severus mimowolnie potarł ramię a James cofnął się.

- Wezwanie?

- Tak. Daj mi alibi, dobrze?

- Oczywiście, będę na boisku. – skinął głową.

Severus ukrył się w cieniu i poczekał, aż reszta wejdzie do Hogwartu. Potem wyszedł za bramę, gdzie czekała Bella. Nic nie powiedziała, ujęła go tylko za ramię i przenieśli się. Trafili od razu na zebranie wewnętrznego kręgu.

- Co tak długo? – Voldemort wstał.

- Nie wiem, dopiero teraz wyszedł. – Bella cofnęła się.

- Jakiś problem? – czerwonooki uniósł brodę Severusa.

- Ta dwójka gości właśnie wracała do siebie. Byłoby to podejrzane, jakbym wyszedł tuż przed ich wyjazdem. – jęknął Severus.

Voldemort puścił go i wyprostował się. Nie poczuł kłamstwa. Severus miał racje, jeśli tak postąpił. Odwrócił się od niego i usiadł na swym tronie.

- Przyniosłeś mi te eliksiry?

Snape bez słowa podał mu je. Czerwonooki obejrzał je i odstawił. Przez chwilkę słuchał jeszcze sprawozdań i odprawił większość. Severusa jednak zatrzymał. Chłopak zadrżał, gdy Czarny Pan podszedł do niego. Tym razem jego broda została ujęta delikatniej.

- Tęskniłeś za mną, mały?

- Przecież widziałem cię wczoraj. – Severus odsunął brodę.

- Nie o tym mówiłem.

Voldemort podciągnął mu uda na swoje biodra. Uniósłszy w ten sposób chłopaka poszedł do swej sypialni. Czuł wyraźnie, jak Severus drży. Chyba nie spodziewał się tego. Ostrożnie położył go na łóżku i przyjrzał ślizgonowi.

- Jak twoje ramię?

- Boli, ale niemal wcale już nie przeszkadza mi w życiu. – Severus potarł mroczny znak.

Czarny Pan zmarszczył czoło i podwinął szatę. Znaku nie było widać. Dopiero po chwili chłopak zdjął osłonę. Mężczyzna obejrzał ją uważnie.

- To od tych z przyszłości?

- Tak.

- Dobrze. Śpij, dzieciaku. – Voldemort zostawił go samego i zamknął drzwi na klucz.

Severus dobry kwadrans zastanawiał się, o co chodzi z tą nagłą łaską.

***

- No nareszcie! – Godryk zawiesił się na nich.

Ku zdumieniu Harry'ego i Draco dom Salazara zmienił się. Teraz wyraźnie widać było, że mieszka tutaj również Godryk. Chłopaki usiedli na czerwonej sofie i napili się soku ze srebrnych pucharków.

- Więc jesteście parą.

- No cóż, tak jakoś wyszło. Ty swacie! – Salazar przyłożył mu w głowę.

Harry roześmiał się. Spodziewał się tego. A ponieważ on i Draco wciąż żyli... Może niepotrzebnie złościł się na to wydanie tajemnicy. Z drugiej strony wątpił, by Malfoy był skory wykonać przysięgę. Niepewnie spojrzał na Draco.

- Nie panikuj. – Godryk rozpoznał to spojrzenie. - Severus spiknął Lucjusza z Narcyzą. Po prostu jak Voldemort chciał go zabić to powstrzymał go, mówiąc iż on jest z nią zaręczony i byłoby szkoda zabić któregoś z rodziców o tak dobrym materiale na przyszłe sługi. Jesteście bezpieczni.

- Na szczęście. – Harry zaczął związywać włosy.

- A co z przyszłością? – Salazar spojrzał wymownie na tę dwójkę.

- Co z nią? Draco ma Seva, co nie? – Harry uniósł brew.

- Miałem na myśli waszą „wrogość". – duszek poczuł się urażony.

- Póki nie będzie obrażał moich przyjaciół to on mi wisi i powiewa. – Harry skończył wiązać włosy i wzruszył ramionami. – Jego słówka nie robią na mnie wrażenia.

- Nie chcę cię obrażać. – Draco zarumienił się. – Rozejm?

- Dobrze.

Uścisnęli sobie dłonie a duszki zachichotały. Kto by pomyślał, że półtora tygodnia tak zmienią ludzi? Obserwowali chłopaków, jak idą do swoich dormitoriów. 

HP - PodróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz